Jak podał we wtorek GUS, w maju produkcja przemysłowa w Polsce zwiększyła się o 9,1 proc. rok do roku, po zniżce o 0,6 proc. rok do roku w kwietniu. Ankietowani przez „Parkiet" ekonomiści spodziewali się przeciętnie odczytu na poziomie 8,1 proc.

Produkcja budowlano-montażowa zwiększyła się o 8,4 proc., po wzroście o 4,3 proc. w kwietniu. Ekonomiści spodziewali się przeciętnie jej zwyżki o 13 proc. Na tym tle dane GUS mogą się wydawać rozczarowujące, ale wiadomo, że przyspieszenie wzrostu produkcji – zarówno przemysłowej, jak i budowlanej – to w dużej mierze efekt kalendarzowy (maj tego roku liczył o jeden dzień roboczy więcej, niż ten sam miesiąc 2016 r.), którego siłę ciężko jest precyzyjnie oszacować.

„Dane odsezonowane pokazują, że produkcja przemysłowa od początku br. bez przerwy znajduje się na ścieżce wzrostowej, do czego niewątpliwie przyczynia się rosnący popyt krajowy i zagraniczny. Potwierdzają to dane dotyczące sprzedaży detalicznej, która także od początku br. trzyma się mocno" – zauważyła w komentarzu do danych GUS Monika Kurtek, główna ekonomistka Banku Pocztowego.

Sprzedaż detaliczna w cenach stałych (czyli w ujęciu realnym) wzrosła w maju o 7,4 proc. rok do roku, po zwyżce o 6,7 proc. w poprzednim miesiącu. Ankietowani przez „Parkiet" ekonomiści spodziewali się odczytu na poziomie 7,6 proc.