Rynki akcji wyczekują pewnej korekty, a to jest czynnikiem wspierającym wyceny obligacji. Polski rynek od miesiąca reaguje na dobre informacje zarówno wewnętrzne, jak i zewnętrzne. Wyższe odczyty CPI oraz prognozy PKB również wspierają na przekór książkowemu, statycznemu podejściu do ceny obligacji. Wiąże się to z bardzo szerokim spreadem naszych obligacji do obligacji niemieckich, potencjalnie lepszym wykonaniem budżetu, a co za tym idzie, mniejszymi emisjami obligacji i większym bezpieczeństwem fiskalnym. Nawet japońska agencja ratingowa ciepło wypowiada się o polskim długu, potwierdzając nadane oceny. Prawdopodobnie zagraniczni zarządzający, którzy byli kupcami naszego długu, postawili sobie pytanie, dlaczego polskie dziesięciolatki muszą mieć spread do niemieckich bundów 370 pb. i dlaczego przy takich oczekiwaniach PKB nie powinien być bliżej 300, czy nawet w dłuższej perspektywie 250. Wczorajsza nieduża aukcja obligacji potwierdziła zainteresowanie inwestorów, mimo że ceny osiągnęły najwyższe poziomy w tym roku. Jeśli rynek zrobiłby jeszcze w długim końcu ruch 20 pb. w dół, byłby to miły prezent na początek wakacji.

Obligacje korporacyjne nieustannie utrzymują wysokie poziomy cenowe pomimo spadku wartości obrotów. Rynek kontraktów terminowych na obligacje niestety z powodu zakończenia kwotowań jedynego market makera umarł ponownie.