W co inwestować jeśli nie w lokaty?

Polak jest krótkodystansowym inwestorem - wolne środki najchętniej lokuje w instrumenty płynne o horyzoncie zapadalności nie dłuższym niż rok, których oprocentowanie jest teraz niskie. Jakie ma lepsze alternatywy?

Aktualizacja: 06.02.2017 12:56 Publikacja: 30.11.2016 13:44

W co inwestować jeśli nie w lokaty?

Foto: Fotorzepa, Mateusz Dąbrowski md Mateusz Dąbrowski

Zaledwie 2 proc. depozytów w Polsce ma termin zapadalności dłuższy niż dwa lata. Gros bankowych oszczędności stanowią lokaty na krótkie terminy. Taka strategia miała duży sens w czasach wysokich stóp procentowych, kiedy na rynku szeroko dostępne były dobrze oprocentowane depozyty na trzy, sześć miesięcy. Dzisiaj również można znaleźć interesujące oferty, ale jest ich mniej i zazwyczaj są to lokaty na bardzo krótkie terminy (miesiąc-trzy). Eksperci BGŻOptima zwracają uwagę, że zarządzanie takim portfelem wymaga sporej dyscypliny od inwestującego, ponieważ musi on pilnować terminów zapadalności depozytów. Po wygaśnięciu lokaty objętej promocją, oprocentowanie spada bowiem do niskich poziomów.

Lokata z funduszem

Trzeba przyzwyczaić się do tego, że długo jeszcze oprocentowanie w bankach nie będzie rosło. Przeciwnie, możliwe są dalsze cięcia cen depozytów. Sposobem na zwiększenie zysków z depozytu bankowego, przy zachowaniu bezpieczeństwa, jakie ten produkt zapewnia, są lokaty z funduszem. Polegają one na tym, że część pieniędzy klienta trafia na lokatę, a reszta jest inwestowana w jednostki funduszu inwestycyjnego. Część depozytowa jest zazwyczaj atrakcyjnie oprocentowana. Część inwestycyjna daje szanse na dodatkowy zysk, choć może się okazać, że taka struktura nie przyniesie zysków wcale (bywają produkty z ochroną kapitału).

A może fundusze?

Dzisiaj rynek funduszy do szczególnie popularnych nie należy, czemu trudno dziwić się w kontekście sytuacji na giełdzie. Spadek zainteresowania i generalne spadki na giełdach przekładają się na stosunkowo niskie wyceny jednostek funduszy, ale stwarza to okazję do rozpoczęcia atrakcyjnej inwestycji.

Fundusze to już zupełnie inna kategoria wagowa wśród inwestorów. Tu obowiązują inne zasady niż w przypadku depozytów. Kupując jednostki funduszy trzeba zarysować przed sobą co najmniej kilkuletni horyzont inwestycyjny. Należy też uzbroić się w cierpliwość, gdyż wycena naszej inwestycji będzie podlegała wahaniom i osiągniecie satysfakcjonującego zysku może wymagać pokonania po drodze kilku dołków – wskazuje Konrad Grzelec, analityk BGŻOptimy.

Inwestowanie w fundusze można oprzeć o jedną z dwóch strategii: dokonać jednorazowego zakupu jednostek i później obserwować ich zachowanie lub systematycznie, np. co miesiąc inwestować nawet niewielkie kwoty. Ma to tę pozytywną stronę, że w długim horyzoncie, kupując jednostki po różnych cenach, w zależności od aktualnej sytuacji na rynku, uzyskujemy efekt uśrednienia ceny.

Na własną rękę

Można też inwestować samodzielnie kupując akcje bezpośrednio na giełdzie. To jednak zdecydowanie trudniejsze zadanie i powinni na nim skupić się bardziej wprawieni inwestorzy, a pierwszym krokiem powinno być wydzielenie z portfela niewielkiej części (kilkanaście do niskich kilkadziesiąt procent) na część akcyjną. Nastroje na GPW nie są najlepsze, ale wyceny spółek często nie oddają prawdziwej wartości notowanych spółek, co stwarza ciekawe okazje inwestycyjne. Poza tym pamiętajmy, że na generalnie słabym warszawskim parkiecie można znaleźć aktywa bardzo wartościowe, perspektywiczne, przynoszące zysk oraz dywidendę.

Krok za granicę

Okazji można szukać też za granicą (rozwinięte rynki akcyjne radzą sobie lepiej ostatnio niż wschodzące). To oferta dla drobnych inwestorów, ale głównie dla osób dysponujących grubszym portfelem, zainteresowanych dywersyfikacją ryzyka i źródeł dochodów. Przeciętny Kowalski może skorzystać z możliwości jakie oferują krajowe fundusze inwestycyjne, czyli jednostki zagranicznych funduszy inwestycyjnych. Aby regularnie inwestować wystarczy co miesiąc wpłacać tylko 100 zł. Wyższe wpłaty obowiązują w funduszach zagranicznych, których jednostki oferowane są bezpośrednio klientom. Tak jak w przypadku krajowych funduszy również w tym przypadku trzeba wybrać inwestycję co najmniej w kilkuletnim horyzoncie czasowym. Zamożniejsi inwestorzy mają do wyboru cały szereg aktywów: od akcji, przez obligacje skarbowe, na surowcach kończąc.

Albo surowce?

Wyceny na rynku surowców są trudne do przewidzenia m.in. ze względu na sytuację polityczną na świecie (niepewność zwykle sprzyja notowaniom złotego kruszcu) czy politykę pieniężną największych banków centralnych (wycenom złota powinna teoretycznie sprzyjać luźna polityka pieniężna). Jest to mocno cykliczny rynek. Pięć lat temu uncja złota kosztowała prawie 2000 dolarów. Potem spadła poniżej 700 dolarów. W tym roku jest jednym z najbardziej gorących aktywów, ale zapowiedzi entuzjastów, że cena kruszcu jeszcze w tym roku przebije 1500 dolarów nie sprawdziły się.

Gospodarka
Sztuczna inteligencja nie ma dziś potencjału rewolucyjnego
Gospodarka
Ludwik Sobolewski rusza z funduszem odbudowy Ukrainy
Gospodarka
„W 2024 r. surowce podrożeją. Zwyżki napędzi ropa”
Gospodarka
Szef Fitch Ratings: zmiana rządu nie pociągnie w górę ratingu Polski
Gospodarka
Czy i kiedy RPP wróci do obniżek stóp?
Gospodarka
Złe i dobre wieści przed COP 28