Tuż po wyborach prezydenckich w USA na krajowym rynku walutowym było spokojnie. Za główne zagraniczne waluty można było płacić nawet mniej niż przed wyborami. Skąd zatem ta przecena?

Odpowiedzi należy szukać na światowym, w tym również krajowym rynku obligacji. Zwycięstwo Donalda Trumpa uruchomiło bowiem spiralę, której początek jest właśnie na rynku długu. Od kilku dni mocno rosną rentowności obligacji skarbowych (czyli ich ceny spadają). Przodują papiery amerykańskie (rentowność tamtejszych 10-latków jest już najwyższa od stycznia tego roku). Inwestorzy obawiają się znaczącego wzrostu wydatków publicznych przez ekipę Trumpa, a więc rosnącego deficytu, co po latach znów nakręci inflację zwłaszcza w USA), a bank centralny zacznie podwyższać stopy procentowe. Czy to już koniec wieloletniej hossy na obligacjach? Nie jest to wykluczone.

W Niemczech 10-letnie tzw. bondy z minusowej rentowności znów stały się "dochodowe". Tanieją również papiery rządowe nad Wisłą. I to mocno. Obligacje 10-letnie mają w piątek rentowność na poziomie 3,35 proc. - to najwyższy poziom od ponad roku. Dla porównania w dołku, czyli na początku 2015 roku rentowność tych papierów wynosiła 2 proc.

Dzisiaj krajowi inwestorzy mają wolne. Ten fakt oraz mocno słabnący złoty sugerują, że za przeceną krajowej waluty i obligacji stoją inwestorzy zagraniczni. Krajowe instytucje wejdą do gry dopiero w poniedziałek.