ył to też jeden z głównych „niedźwiedzich" argumentów. Już ponad 95 proc. spółek podało najświeższe rezultaty za II kwartał, więc warto na nowo przyjrzeć się sprawie.

Otóż wygląda na to, że recesja wynikowa być może odchodzi do przeszłości. O ile w najgorszym momencie (III–IV kwartał 2015 r.) zyski operacyjne były o 14 proc. mniejsze niż rok wcześniej, o tyle w I kwartale spadek wyniósł 7 proc., a w II kwartale – już tylko symboliczny 1 proc.

Biorąc pod uwagę fakt, że kursy akcji z wyprzedzeniem informują na temat przyszłych trendów w rezultatach, należałoby oczekiwać, że – skoro S&P 500 jest na historycznych szczytach – to kolejne kwartały powinny przynieść już wzrost zysków.

Pewnym problemem pozostaje jednak poziom wycen akcji. S&P 500 jest notowany z P/E (liczonym na podstawie zysków za ostatnie cztery kwartały) na poziomie około 22,0. Historycznie drożej było jedynie w finałowym etapie wielkiej hossy lat 90. (maksymalnie P/E przekroczył wtedy pułap 29,0), nie licząc chwilowego wyskoku P/E na początku 2009 r. na skutek ówczesnego przejściowego załamania wyników finansowych.

Reasumując, wygląda na to, że zyski amerykańskich korporacji zaczynają znów wychodzić na prostą – to dobry znak. Ale rewelacyjnych stóp zwrotu z ich akcji chyba nie ma się co spodziewać ze względu na dość wygórowane wyceny.