Co prawda tokijski indeks Nikkei 225 wzrósł w poniedziałek o 2,4 proc. (kiedy premier Shinzo Abe zapewnił inwestorów, że Ministerstwo Finansów i Bank Japonii „podejmą konieczne działania", by zapewnić stabilność), a część europejskich indeksów rozpoczynała sesję od lekkich zwyżek, to później znów dawały o sobie znać na rynkach kiepskie nastroje. Brytyjski indeks FTSE250 tracił po południu ponad 6 proc., a FTSE 100 blisko 2 proc., podobnie jak niemiecki DAX i polski WIG20. Funt dalej słabł, osiągając 1,3220 USD za 1 GBP – najniższy kurs od 1985 r. Wobec euro osłabł do najniższego poziomu od dwóch lat (1,2017 euro za 1 GBP). Poranne przemówienie George'a Osborne'a, kanclerza skarbu, niewiele uspokoiło inwestorów, choć zapewniał on, że rząd brytyjski nie musi jeszcze przygotowywać nadzwyczajnego budżetu, a procedura wyjścia z UE nie zostanie uruchomiona przed jesienią.
Wrażliwy sektor
– W słowa ministra finansów Osborne'a, że rewizja budżetu nie będzie konieczna, rynek zdaje się mało wierzyć. Zamieszanie wokół Brexitu mogące dodatkowo prowadzić do rozpadu Wielkiej Brytanii w jej obecnej formie to mocny sygnał mogący się przyczynić się do mocnej recesji w ciągu najbliższych kilkunastu miesięcy. Odpływ kapitałów z Wielkiej Brytanii, a także silny spadek inwestycji stanie się faktem. Rynek zakłada już, że Bank Anglii zdecyduje się na cięcie stóp w ciągu najbliższych dwóch–trzech miesięcy, a zaczyna się wspominać o powrocie do programu QE – wskazuje Marek Rogalski, główny analityk walutowy DM BOŚ.
Analitycy Goldman Sachs prognozują, że Wielka Brytania może na początku 2017 r. wpaść w recesję. Obniżyli też prognozy dla funta (spodziewają się, że na koniec roku za 1 GBP będzie płaciło się 1,34 USD), ale uważają, że pobrexitowy szok na rynkach będzie ograniczony.
– Nie spodziewamy się, by szok związany z polityczną niepewnością był podobny jak wstrząs po upadku Lehman Brothers, ani żeby miał takie same globalne konsekwencje. O ile spodziewamy się, że Wielka Brytania wejdzie w pierwszej połowie 2017 r. w techniczną recesję, to powinna być ona łagodna jak na historyczne standardy – piszą eksperci Goldman Sachs.
Niepewność na rynkach podsycana jest przez chaotyczną reakcję europejskich decydentów, w tym ich wezwania, by Wielka Brytania szybko wdrożyła procedurę wyjścia z UE i niemiecki projekt zamiany reszty Unii w strukturę o wiele bardziej federalną niż obecnie.