Piątkowe tsunami na giełdach

Wstrząs, który dotarł na światowe rynki, można porównać do wydarzeń z jesieni 2008 r. Analitycy wskazują, że niepewność może potrwać bardzo długo, ale znajdą się okazje do zakupów.

Publikacja: 25.06.2016 08:44

Boris Johnson, były burmistrz Londynu i zarazem jeden z przywódców obozu zwolenników Brexitu, liczy

Boris Johnson, były burmistrz Londynu i zarazem jeden z przywódców obozu zwolenników Brexitu, liczy na to, że zostanie nowym premierem Wielkiej Brytanii. Jak pokazało referendum, Brytyjczycy zaufali jego wizji niezależnego Albionu.

Foto: Archiwum

Takiego krachu rynki nie widziały od 2008 r. W reakcji na cząstkowe wyniki brytyjskiego referendum indeks FTSE 100 tracił na początku sesji 8,7 proc. Akcje niektórych dużych banków (Barclays, RBS) spadały ponad 20 proc., a niektórych firm budowlanych nawet o 40 proc. Przez pierwszą godzinę i 40 minut sesji z londyńskiej giełdy wyparowało ponad 200 mld funtów – więcej niż łącznie wynosiły składki wpłacane do UE przez Wielką Brytanię w ciągu 24 lat.

Funt osłabł o prawie 11 proc. wobec dolara, do najniższego poziomu od 1985 r. Niemiecki DAX tracił na początku sesji 10 proc., francuski CAC 40 też 10 proc., hiszpański Ibex 35 –12 proc., polski WIG 20 – 11,5 proc. Japoński indeks Nikkei 225 zakończył dzień 7,9 proc. na minusie, a Hang Seng, główny indeks giełdy w Hongkongu, spadł o 2,9 proc. Rentowność niemieckich obligacji dziesięcioletnich znów stała się ujemna, a złoto drożało o 7,5 proc. Akcje producentów złota znalazły się wśród nielicznych, które zyskiwały na giełdach. Na przykład papiery Rangold Resources rosły na początku sesji aż o 30 proc. Tak gwałtowna ucieczka do złota oraz innych bezpiecznych aktywów wyraźnie świadczyła o tym, jak bardzo inwestorzy nie docenili ryzyka Brexitu. Co prawda jeszcze przed południem spadki na giełdach zaczęły hamować (m.in. po tym, jak Bank Anglii zapowiedział wpompowanie 250 mld funtów w system finansowy, a EBC ogłosił, że jest gotowy zapewnić dodatkową płynność), to nadchodzące dni na rynkach wciąż powinny być bardzo nerwowe.

Nadeszła nieprzewidywalność

– Reakcja inwestorów na rynkach akcji oraz kontraktów terminowych na główne światowe indeksy, ale i nie tylko, była jednoznaczna – sprzedać wszystko. Stąd też potężne luki na otwarciu rynków kasowych, które spadały nierzadko w dwucyfrowym tempie. Taka przecena była jednak oczekiwana przez uczestników rynku i dużo się o tym mówiło, że w przypadku Brexitu przecena na europejskich parkietach może przekroczyć nawet 10 proc. Niemniej jednak od momentu otwarcia giełd w piątek rano indeksy, po zanotowaniu potężnych luk cenowych, zaczęły mozolnie odrabiać straty przy zwiększonych obrotach. To z kolei może oznaczać, że po pierwszej panice, której skala została już wcześniej oszacowana, sytuacja zacznie się normalizować i do wywołania jeszcze większej przeceny będą potrzebne nowe czynniki – mówi „Parkietowi" Daniel Kostecki, dyrektor departamentu analiz rynkowych HFT Brokers.

– W najbliższym czasie kluczowa będzie następująca kwestia: czy agencje ratingowe obniżą oceny dla Wielkiej Brytanii, a jeżeli tak, to jak duży może być to ruch? Tu pierwszym może być S&P, który jeszcze przed ogłoszeniem referendum obniżył perspektywę do negatywnej. Posunięcia agencji ratingowych mogą być katalizatorem do kolejnej fali wyprzedaży, jeżeli cięcia będą znaczące. Agencja S&P już zapowiedziała, że podejmie decyzję do najbliższego poniedziałku. Na razie jednak rynki będą żyć spekulacjami na temat spotkań na szczycie i ustaleń pomiędzy decydentami, które mogą zapaść w najbliższy weekend. Pytanie, czy nie dojdzie do przyspieszenia zaplanowanego na 28–29 czerwca szczytu UE – zastanawia się Marek Rogalski, główny analityk walutowy DM BOŚ.

Analitycy spodziewają się, że zmienność na rynkach może utrzymać się bardzo długo. Wszak to, kiedy Wielka Brytania wyjdzie z Unii i na jakich warunkach, jest na razie wielką niewiadomą. Brytyjskie referendum, podobnie jak upadek Lehman Brothers, wprowadziło rynki na całkiem nieznane wody. – Rynki nie lubią niewiadomych, a referendum w sprawie Brexitu przyniosło ich całe mnóstwo; nie tylko nie wiemy, jak sytuacja będzie się dalej rozwijać, ale nie wiemy nawet, kto będzie musiał sobie z nią poradzić. Choć nie jest łatwo w czasach tak silnej zmienności na rynkach, uważamy, że należy zachować długą perspektywę inwestycyjną. Będziemy uważnie obserwować działania polityków, ponieważ to od nich rynki będą najprawdopodobniej czerpać ewentualne wskazówki – uważa David Zahn, starszy wiceprezes, zarządzający portfelami inwestycyjnymi Franklin Templeton Fixed Income Group. Jego zdaniem jeszcze długo może dawać o sobie znać ucieczka inwestorów od ryzykownych aktywów ku „bezpiecznym przystaniom". – Oznacza to, że aktywa postrzegane przez inwestorów jako obarczone większym ryzykiem, np. akcje czy obligacje korporacyjne, będą, według mnie, osiągały słabsze wyniki, a kapitał będzie płynął w kierunku aktywów charakteryzujących się wyższą jakością i postrzeganych jako bezpieczniejsze, na czele z brytyjskimi i niemieckimi obligacjami skarbowymi – dodaje Zahn.

– Na pewno należy spodziewać się osłabienia funta brytyjskiego, co negatywnie wpłynie na firmy eksportujące swoje towary do Zjednoczonego Królestwa. Ponadto na całym świecie oczekuje się spadku cen akcji wszystkich spółek, których dotyczą wcześniej wspomniane obawy. Nieznana jest także przyszła szeroko rozumiana sytuacja polityczna kraju. Spodziewane negatywne zachowanie giełd i duża zmienność może trwać latami, co wynika z długiego kalendarza ewentualnego (referendum nie jest wiążące) wychodzenia Wielkiej Brytanii z UE. W ślad za Brytyjczykami mogą pójść inne państwa, jak np. Francja lub Grecja, co doprowadziłoby do dalszego zwiększania ryzyka i kolejnych spadków na światowych giełdach – wskazuje w rozmowie z „Parkietem" Piotr Ludwiczuk, ekspert Domu Maklerskiego Michael/Ström.

Wzrost awersji inwestorów do ryzyka siłą rzeczy zaszkodzi również rynkom wschodzącym, takim jak Polska. – Szczególnie silną wyprzedaż walorów spółek możemy obserwować na rynkach wschodzących, choć spadki nie ominą także giełd europejskich. Na warszawskim parkiecie spodziewamy się spadku cen akcji. Szczególnie że poza awersją do ryzyka, która wzrosła w wyniku decyzji o Brexicie, ciąży nad nim niepewność polityczna. Aby ona zniknęła, niezbędne jest rozstrzygnięcie kilku kwestii. Przede wszystkim rząd musi jak najszybciej rozwiązać problem kredytów we frankach szwajcarskich. Do tego czasu sektor bankowy będzie pod presją, rzutując na cały indeks WIG20 – prognozuje Ryszard Rusak, dyrektor inwestycyjny ds. akcji Union Investment TFI.

Panika też jest szansą

Są jednak inwestorzy, którzy na wynikach brytyjskiego referendum mocno skorzystali. – Część inwestorów odczuje pozytywne efekty referendum – rosną ceny złota oraz obligacji państw rozwiniętych, czyli aktywów uważanych za bezpieczne przystanie – przypomina Ludwiczuk.

Gdy pierwsza fala paniki minie, część inwestorów będzie czekała na właściwy moment na wznowienie zakupów bardziej ryzykownych, acz mocno przecenionych aktywów. – Inwestorzy mogą spróbować wykorzystać tę sytuację jako okazję do skorygowania swoich portfeli pod kątem długiego horyzontu inwestycyjnego. Sądzimy, że w nadchodzących tygodniach i miesiącach po tym wstrząsie mogą pojawić się pewne możliwości, ponieważ niektóre obiektywnie atrakcyjne aktywa mogą zostać niesprawiedliwie potraktowane przez rynki w warunkach powszechnej paniki – uważa Zahn.

– Wydaje nam się, że dyslokacja na różnych aktywach finansowych będzie trwała dłużej niż jeden dzień. I w przypadku części rynków, jak np. największe spółki na rynku polskim, stanowi znakomitą okazję do zakupów – pisze Tomasz Tarczyński, prezes zarządu Opoka TFI.

– Gdy emocje opadną, dla koniunktury na globalnych rynkach akcji kluczowa będzie kondycja światowej gospodarki. Kluczową niewiadomą pozostaje przyszłe tempo wzrostu chińskiej gospodarki – wskazuje Ruczak.

By jednak emocje opadły, niepewność związana z konsekwencjami Brexitu powinna się zmniejszyć. – Na rynku nadal może utrzymywać się podwyższona zmienność i niepewność co do dalszych losów Wielkiej Brytanii w Unii Europejskiej. Wiemy jedno – procesu wyjścia z UE nie rozpocznie obecny premier David Cameron. Ma to zrobić jego następca, który zostanie wybrany do października. Kluczowe też będą ustalenia wewnątrz UE. Oczy inwestorów zwrócą się zatem w stronę polityków. Znamy to już z naszego podwórka, że nie ma nic gorszego niż polityka, która wpływa na rynki i zachowanie inwestorów – twierdzi Kostecki.

Życie po Brexicie. Jak Wielka Brytania może wychodzić z Unii Europejskiej.

Decyzja brytyjskiego parlamentu o wyjściu z UE

¶ Parlament Zjednoczonego Królestwa musi przegłosować zniesienie ustawy o Wspólnotach Europejskich z 1972 r. Nie wiadomo, kiedy to się stanie, ale zapewne obecny rząd będzie chciał ten moment maksymalnie oddalić w czasie i przekazać go gabinetowi następnego premiera. Głosowanie to pociągnie za sobą wniosek o wyjście z UE.

Uruchomienie artykułu 50.

¶ Ten artykuł 50. traktatu lizbońskiego przewiduje, że państwo członkowskie ma możliwość wyjścia z Unii. Po oficjalnym wniosku UE (bez Wielkiej Brytanii) ma określić ramy i procedury negocjacji.

Negocjacje

¶ Rozmowy w sprawie wyjścia będą dotyczyły m.in. nowej umowy handlowej, kwestii swobodnego przepływu osób, regulacji, które mogą pozostać w mocy w UE itp. Traktat lizboński przewiduje na procedurę wyjścia dwa lata. Ostateczny kształt nowego reżimu prawnego łączącego UE i Wielką Brytanię ma zostać określony przez Unię do przyjęcia lub odrzucenia przez brytyjski rząd.

Przedłużenie negocjacji

¶ UE może przedłużać negocjacje, jeśli będzie taka potrzeba, więc procedura wyjścia Wielkiej Brytanii z Unii może trwać dłużej niż dwa lata. Do tego czasu unijne prawo wciąż będzie obowiązywało w Wielkiej Brytanii.

Wyjście za porozumieniem stron

¶ Wielka Brytania przyjmuje zaoferowany jej przez Brukselę pakiet umów. Obowiązują one po wdrożeniu Brexitu. Może się więc okazać, że Brytyjczycy pozbędą się dużej części unijnych regulacji i niechcianej polityki imigracyjnej, ale zachowają korzyści związane z wolnym handlem z Europą kontynentalną. Nie będą już jednak płacili do wspólnej unijnej kasy.

Wyjście bez porozumienia stron

¶ Unijne prawo przestaje obowiązywać w Wielkiej Brytanii, ale nie doszło do zawarcia umowy o wolnym handlu. Najbardziej niekorzystny scenariusz dla brytyjskiego biznesu.

Kolejne referenda?

¶ Może się okazać, że UE złoży Wielkiej Brytanii ofertę dalszej obecności na lepszych warunkach. Wówczas mogłoby dojść do powtórzenia referendum. Może się też okazać, że własnego referendum niepodległościowego będzie chciała proeuropejsko nastawiona Szkocja. HK

Gospodarka światowa
Sam Bankman-Fried skazany na 25 lat więzienia
Gospodarka światowa
Firma Trumpa jest już spółką memiczną
Gospodarka światowa
Reddit do odstrzału, prześladowca przecenił akcje
Gospodarka światowa
Jen najsłabszy wobec dolara od 1990 roku. Czas na interwencję?
Gospodarka światowa
Kakao drożeje szybciej niż Bitcoin
Gospodarka światowa
Największa gospodarka Europy nie może stanąć na nogi