Tymczasem niska aktywność sprawia, że przeciąga się sprawa podjęcia przez popyt próby walki na oporze. Na razie nie pojawiła się poważna akcja popytu, która nosiłaby znamiona próby forsowania bariery podaży. Lokalny szczyt z końca grudnia, który znajduje się tuż nad poziomem 1900 pkt, to ostatni lokalny szczyt w ramach fali spadków, jaka obowiązywała w ubiegłym roku i na początku bieżącego. Gdyby ten szczyt został pokonany, można byłoby mówić o zakończeniu fazy spadków w średnim terminie i rozpoczęciu nowej fazy zmian rynkowych. Tym razem wzrostowej, której owocem miałoby być osiągnięcie przynajmniej okolicy 2200 pkt, a być może i więcej.

Wyhamowanie zwyżki pod oporem nie jest niczym strasznym, o ile nie pojawia się presja na spadek cen. Przypomnę, że podobna sytuacja była w ubiegłym roku, gdy indeks przebywał pod poziomem 2600 pkt. Wtedy także czekaliśmy na podjęcie próby przełamania oporu. Ostatecznie do takiej próby nie doszło, a rynek wykazał się później znaczącą słabością. Teraz także pasywność byków może skutkować przynajmniej powrotem do okolicy dołków. Obecnie nic nie jest przesądzone, a popyt stoi przed szansą, jakiej nie miał od miesięcy. Nadal sądzę, że tym razem próba zostanie podjęta.