Jeśli przyjąć, że dane, które pojawiły się w ciągu tygodnia, miały nas przygotować na ten raport, to oczekiwania nie powinny być wygórowane. Po pierwsze, subindeksy zatrudnienia będące składowymi wskaźników ISM dla przemysłu i usług nie były optymistyczne. Także środowa publikacja raportu ADP nie wskazywała na to, że tempo wzrostu etatów miałoby jakoś znacząco odbiegać od ostatnich publikacji. Z tego względu tuż przed pojawieniem się raportu rządowego dało się zauważyć lekkie umocnienie dolara. Rynki akcji „trzymały" minimalne minusy. Oczekiwano zatem, że dane podtrzymają aktualne umiarkowaną presję na decydentów w sprawie ewentualnego podniesienia stóp procentowych w USA. Za niespełna dwa tygodnie mamy posiedzenie FOMC, które według wielu analityków ma zakończyć się podniesieniem kosztu pieniądza.

Ostatecznie dane lekko rozczarowały, ale dolar się umocnił, co można przyjąć jako wskazówkę rynku, że dane wiele nie zmieniają. Nie zmieniają, bo dokonano pozytywnej rewizji za poprzednie miesiące. Z podwyżką stóp trzeba się liczyć, ale wydaje się, że nie będzie ona szybka. Tempo wzrostu płac pozostaje powolne, choć wzrosły do 2,2 proc. r./r.

Rynki akcji mają teraz trochę czasu na kontynuację korekty. Niemniej trzeba się liczyć z tym, że trend jeszcze o sobie przypomni. Szczególnie na naszym rynku, już pod poziomem 2300 pkt miał problemy, a teraz znajduje się piętro niżej. Dołek przez jakiś czas się utrzyma, ale warto być gotowym na nowe minimum.