182,39 mld zł – na tyle można oszacować część niegospodarnych wydatków polskiego rządu i samorządów z ostatnich lat. To szacunki zawarte w raporcie „Polska niegospodarna" opublikowanym niedawno przez krakowskie Centrum im. Władysława Grabskiego. W opracowaniu tym opisano 100 dobrze udokumentowanych przykładów wątpliwych, niegospodarnych lub ocierających się o działania kryminalne wydatków publicznych dokonywanych na szczeblu centralnym i lokalnym. Można co prawda polemizować z szacunkami autorów raportu dotyczącymi np. marnotrawstwa przy okazji Euro 2012 czy opóźnień we wdrożeniu unijnej dyrektywy o odnawialnych źródłach energii, ale i tak raport ten kreśli porażający obraz tego, jak władze i samorządowi włodarze traktują pieniądze publiczne. Wspomniane ponad 182 mld zł to ponad cztery razy więcej, niż ma wynieść w tym roku deficyt finansów publicznych Polski, to 12 budżetów Warszawy na 2015 r. czy suma pozwalająca na zbudowanie 4,6 tys. km autostrad. A to tylko 100 przykładów niegospodarności, o których pisały media. A co z przykładami wyrzucania pieniędzy w błoto, o których jest cicho?
Priorytet dla igrzysk
Na inwestycje związane z Euro 2012 Polska wydała 84 mld zł, choć według analityków Erste Group nasz kraj zarobił na tej imprezie w najlepszym razie 36,6 mld zł. Co prawda wiele inwestycji związanych z piłkarskimi mistrzostwami może nam długo służyć, ale często zdarzało się, że za nie przepłacano. Zbudowane na Euro stadiony okazały się bardzo drogie w funkcjonowaniu. By zarabiały na siebie, muszą być wypełnione, a z tym jest trudno, bo zbudowano je średnio o 10 tys. miejsc większe, niż wynikałoby to z potrzeb. Samo utrzymanie Stadionu Narodowego w Warszawie pochłania 3,5 mln zł miesięcznie, z czego 750 tys. zł idzie na rachunki za prąd. By wspomóc ten obiekt, władze sięgały po różne „działania stymulacyjne", np. w 2012 r. Ministerstwo Sportu kierowane wówczas przez Joannę Muchę dotowało koncert Madonny 5,8 mln zł, na czym stracono 4,6 mln zł. Niedawno do sponsorowania Stadionu Narodowego wziął się państwowy koncern energetyczny PGE. Za dopisanie do nazwy stadionu trzech liter – PGE – zapłaci 40 mln zł. Jednocześnie ciągle działa podlegająca resortowi sportu, zatrudniająca pięć osób spółka NCS Rozliczenia, która wciąż rozlicza budowę Stadionu Narodowego, a w 2014 r. jej funkcjonowanie pochłonęło 5,5 mln zł.
Na „igrzyska" lubią wydawać pieniądze również samorządy. Urząd miejski w Lublinie wydał 140 mln zł (w tym 67 mln zł z unijnych funduszy) na inwestycje stadionowe. Najpierw przeznaczył 2,2 mln zł na projekt przebudowy stadionu przy Alejach Zygmuntowskich, później zrezygnował z tej modernizacji i postanowił wybudować nowy obiekt na 15 tys. krzesełek. Miejscowa drużyna, Motor Lublin, gra w II lidze, a na jej mecze przychodzi czasem 200 widzów.
Fantazją wykazali się też miejscy włodarze Zabrza. Według raportu NIK z 2014 r. bezpłatnie udostępnili halę Pogoń klubowi piłki ręcznej Handball Zabrze, a później zapłacili klubowi z miejskiej kasy 1,25 mln zł za możliwość umieszczania materiałów promujących miasto w tej hali (na powierzchni reklamowej wynoszącej 11 mkw.).
96 mln zł (z czego 66 mln zł z UE) wydał Urząd Marszałkowski Województwa Warmińsko-Mazurskiego na budowę basenów geotermalnych w Lidzbarku Warmińskim. Już wstępne odwierty pokazały, że tamtejsze wody „geotermalne" mają temperaturę tylko 20 stopni. Samorząd wydaje rocznie 800 tys. zł na ich podgrzewanie o 9 stopni, ale inwestycję uważa za udaną, bo „ziemne termy" stworzyły około 300 miejsc pracy.