W planach własna produkcja lodówek

Rozmowa: Marcin Bilik, wiceprezes Amika Wronki

Publikacja: 14.07.2015 06:00

W planach własna produkcja lodówek

Foto: GG Parkiet

Jak wypadło pierwsze półrocze pod względem poziomu produkcji?

Z taśm zjechało w tym roku około 700 tys. kuchni i piekarników oraz 200 tys. płyt grzejnych. Należy przy tym pamiętać, że logo Amica, Gram i Hansa mają nie tylko produkowane we Wronkach kuchnie, płyty grzejne i piekarniki do zabudowy, ale również lodówki, zmywarki, pralki, okapy czy mały sprzęt AGD. Stawiamy na najwyższą jakość i nowoczesny design, dlatego też tak chętnie pozycje z naszej oferty są wybierane przez konsumentów w niemalże całej Europie, gdzie nasze produkty są dostępne.

Czy całoroczny wynik produkcji we Wronkach będzie również porównywalny z zeszłorocznym?

Myślę, że w tym roku sprzedamy więcej wyrobów AGD niż w roku ubiegłym. Jest to duży sukces, uwzględniając duży spadek rynku rosyjskiego. Nasza sprzedaż dynamicznie rośnie w Europie Zachodniej i kompensuje spadek sprzedaży kuchni w Rosji.

Czy w przypadku rosnącego popytu na Zachodzie i polepszenia sytuacji w Rosji Amica jest w stanie sprostać popytowi i zwiększyć produkcję?

Jesteśmy w stanie podnieść moce produkcyjne o 10 proc. w zasadzie bez nakładów i w szybkim czasie. Czy będzie to potrzebne? Wszystko będzie zależało od trzeciego i czwartego kwartału. Dla przykładu, w 2014 roku największe zamówienia spłynęły na przełomie września i października. Obecnie 11 tys. mkw. nowej hali produkcyjnej wykorzystujemy jako magazyn. Wyposażenie produkcyjne jest już zakupione, więc bardzo szybko możemy je uruchomić.

Dlatego pewnie bardziej zatrudniacie niż planujecie zwolnienia?

Zdecydowanie tak. Ma to związek z doskonałymi wynikami sprzedaży, które odnotowujemy w Niemczech, Wielkiej Brytanii, krajach skandynawskich czy na południu Europy. Dotychczas moce produkcyjne podnosiliśmy głównie przez inwestycje w park maszynowy. Dzięki obecności w SSE sukcesywnie wymieniamy urządzenia na najnowocześniejsze, w pełni zautomatyzowane. Niedawno podpisałem we Włoszech zamówienie o wartości ponad 5 mln zł na dostawę kolejnej partii maszyn. Na powierzchni 7 tys. mkw. uruchamiamy nową tłocznię, modernizujemy lakiernię.

Obecnie jesteśmy w stanie wyprodukować rocznie nawet 1,6 mln sztuk kuchni. W trakcie kilku lat wykonaliśmy ogromny postęp, zwiększając również efektywność produkcji na pracownika. Zatrudniamy nowe osoby, głównie do innych działów niż produkcja kuchni.

Jak choćby do produkcji styropianu, o czym było głośno kilka miesięcy temu...

Zakład produkcji styropianu kupiliśmy okazyjnie. Co więcej, znajduje się on zaraz za naszym ogrodzeniem. Przeszedł gruntowną modernizację. Produkcja ruszyła dwa miesiące temu i pracuje tam około 30 osób. Nadal funkcjonuje jako oddzielny podmiot, ale zostanie niedługo włączony do struktur grupy. Będzie też w 100 proc. pokrywał nasze zapotrzebowanie na styropian. Liczymy w tym zakresie na istotne oszczędności. Sami produkujemy też potrzebne do produkcji sprzętu grzejnego wiązki elektryczne, nadruki na szyby czy pokrętła. Rozpoczęliśmy własną produkcję na przekór trendowi przenoszenia tak wielu operacji jak się da na zewnątrz, do partnerów. Dzięki temu, że tak wiele rzeczy wytwarzamy sami, możemy szybciej zareagować na nagłe zapotrzebowanie, oszczędzamy pieniądze i zapewniamy w wielu przypadkach lepszą jakość.

Czy ruszy zapowiadana produkcja okapów?

To dla nas nadal ciekawy rynek, ale pojawiły się znacznie ciekawsze opcje. Chodzi zwłaszcza o lodówki, których już sprzedajemy około 500 tys. rocznie, a celem jest dojście już niedługo do 700 tys. sztuk czy nawet 1 mln. Teraz opieramy się na dostawach od naszych partnerów z Chin czy Turcji, ale przy takiej skali sprzedaży zaczynamy już poważnie myśleć o własnej produkcji lodówek. Powodów jest więcej – euro osłabiło się wobec dolara kilkanaście procent, co obniża konkurencyjność importu z Chin. Koszt importu z Turcji z kolei spadł, ale to, co dla nas dobre, jest także pozytywne dla tureckich producentów, którzy są naszymi bezpośrednimi konkurentami na europejskim rynku.

Chodzi o budowę zakładu czy raczej przejęcie?

Rozważamy obie opcje, decyzję podejmować będziemy prawdopodobnie na początku 2016 r. Kupienie zakładu to koszt kilkudziesięciu milionów złotych, ale wymagana jest modernizacja, dostosowanie do swoich potrzeb. Można też równocześnie przejąć specjalistów od produkcji lodówek.

Budowa od podstaw jest droższa?

Na pewno to koszt ponad 100 mln zł. Głównie chodzi też o czas, taka operacja zajmie co najmniej 2,5 roku. Jak mówiłem, rozważamy obydwie opcje, w tej chwili bardzo intensywnie przeglądamy oferty dostępnych zakładów w Polsce i za granicą. Jednak potencjalna transakcja nie wydarzy się wcześniej niż w 2016 r. – w tym roku plan przejęć jest już znany, chodzi o spółki dystrybucyjne we Francji oraz kolejną w jeszcze jednym kraju.

Może sprzedaż waszej fabryki lodówek Samsungowi kilka lat temu była błędem?

Wtedy zupełnie nie wykorzystywaliśmy mocy produkcyjnych, zakład generował ogromne koszty i był dla spółki dużym obciążeniem. Potrzebowaliśmy znaczniej mniej lodówek, niż mogliśmy wyprodukować. Dzisiaj jesteśmy znacznie bardziej doświadczeni i mamy większą skalę działania.

Czy także szybki rozwój Samsunga wydrenował lokalny rynek z pracowników?

Firma rośnie podobnie jak my, dlatego musi dowozić ludzi do pracy w fabryce nawet z odległości 50 km. Grupa Amica dba o pracowników na wiele sposobów. Inwestujemy w różne dodatkowe opcje, jak uruchomienie przedszkola, żłobka – który przyjmie pierwsze maluchy już we wrześniu, przychodni lekarskiej, mamy także ośrodek wczasowy. Dlatego udaje się nam ograniczyć do minimum rotację. Grupa Amica jest bardzo dobrym miejscem do pracy.

Czy Amica jest również otwarta na rozmowę w kwestiach związanych ze sprzedażą, trendami rynkowymi, nowościami produktowymi, R&D czy serwisem?

Oczywiście tak. Jesteśmy otwarci na pytania również w tych obszarach. Są one istotne dla generowania wartości dodanej dla akcjonariuszy. A to jest naszym głównym celem.

Notowania Amiki w trendzie wzrostowym

Osiągnięcia i plany producenta sprzętu AGD znajdują uznanie w oczach inwestorów. Od początku 2015 r. notowania akcji Amiki poszły w górę o ponad 50 proc., ustanawiając po drodze nowe historyczne maksima. To kontynuacja pozytywnego trendu z poprzednich lat. W ciągu ostatnich trzech lat walory spółki zdrożały o ponad 300 proc., co stawia ją w gronie najbardziej zyskownych firm z GPW. Zdaniem analityków jej akcje wciąż mają potencjał. Najbardziej optymistycznie perspektywy spółki postrzega DM BPS, wyceniając jej walory na 190,7 zł, co oznacza blisko 20-proc. potencjał zwyżkowy.

Parkiet PLUS
Richard Teng, prezes giełdy Binance, o halvingu bitcoina
Parkiet PLUS
Kim pan jest, Satoshi Nakamoto-san?
Parkiet PLUS
Salwador, czyli kraj, który chce być bitcoinowym rajem
Parkiet PLUS
Kryptowaluty wkroczyły do finansowego mainstreamu
Parkiet PLUS
Do poprawy wyników spółek z branży chemicznej niezbędny jest wzrost popytu i cen
Parkiet PLUS
Najwyższe stopy zwrotu przyniosą średnie spółki