Rynek ma za sobą styczeń z wydarzeniami tej skali, co zapowiedź programu luzowania ilościowego w Europie i spadek na Wall Street. Jednak do rangi wydarzenia w Warszawie urosło zamieszanie wokół franka szwajcarskiego, który położył się długim cieniem na notowanych na GPW bankach. W pierwszej reakcji, związanej z umocnieniem CHFPLN do przeszło 5 złotych, było bardzo nerwowo. Pochodną były spadek WIG20 w rejon 2225 punktów i fala spekulacji, jaką odpowiedź na czytelne kłopoty klientów banków przygotują politycy. W czarnych scenariuszach inwestorzy widzieli już powielenie ścieżki węgierskiej i przymuszenie banków do przeliczenia kredytów na złote oraz przerzucenia strat na sektor. Z czasem okazywało się, iż nastroje wśród władz są bardziej umiarkowane, a osłabienie się franka do złotego łagodziło nieco presję na ceny banków i pęd do szybkich zmian w prawie. Dobrym przykładem tego jest brak sygnału ze strony najwyższych władz w dniu dzisiejszym, który został obiecany – wraz z ostrzeżeniem - w poniedziałek przez premier E. Kopacz. Pochodną jest zamknięcie stycznia przez WIG20 na poziomie 2341 punktów i miesięczna zwyżka indeksu o ponad 1 procent. Niestety, ciągle nie jest znana odpowiedź władz na propozycje banków z bieżącego tygodnia. Przy dalszym obniżaniu się kursu franka temat może zostać rozmyty, ale nie zależy to od sytuacji w Polsce. Kluczem do niepewności pozostanie relacja pomiędzy dolarem i euro oraz euro i frankiem. Dalsze osłabienie wspólnej waluty przywróciłoby niepewność wobec sektora bankowego w Warszawie i podkopało fundament, na jakim popyt budował odreagowanie spadków z połowy miesiąca. Jeśli jednak całość zamieszania wokół sektora bankowego i franka szwajcarskiego ulegnie wyciszeniu, to rynek stanie przed perspektywą poważniejszego odreagowania fali spadkowej z IV kwartału 2014 roku.

Adam Stańczak

DM BOŚ SA