Sytuacja ta mocno zaszkodziła w minionych dniach rynkom wschodzącym oraz złotemu, a pomogła dolarowi. EURPLN chwilowo wzrósł nad 4,34, EURUSD dotarł w połowie tygodnia pod 1,13 – najniżej od niemal 14 miesięcy, zaś kurs USDPLN testował nawet poziom 3,84 – najwyższy od maja 2017 r. Mimo wyhamowania nerwowości w końcówce tygodnia jeszcze nie można uznać, że temat ten przestał być czynnikiem ryzyka. Nie należy więc na razie oczekiwać ponownych prób powrotu EURPLN pod 4,25, choć możliwe jest testowanie wsparcia na 4,30. Warto jednak pamiętać o solidnych czynnikach fundamentalnych, które sprzyjają polskiemu rynkowi i powinny umożliwić szybką korektę obecnych ruchów, gdy globalne napięcie przestanie już ciążyć nastrojom.

W centrum geopolitycznych doniesień pozostają też Chiny i relacje handlowe z USA. W czwartek w życie wejdą kolejne cła ze strony USA i odwetowe taryfy Chin. Temat ten pozostaje hamulcem dla trwałego odreagowania nastrojów i potencjalnym ryzykiem dla złotego. W przyszłym tygodniu wydarzenia makro przyciągać mogą mniej uwagi, choć warto zwrócić uwagę na środowe minutki Fedu, publikacje PMI ze strefy euro i minutki EBC oraz początek sympozjum bankierów centralnych w Jackson Hole.