Od kilku tygodni kurs akcji PKP Cargo utrzymuje się na poziomie poniżej 20 zł. Tymczasem w czerwcu przekraczał nawet 23 zł. Inwestorzy gorzej wyceniają spółkę, gdyż uzyskiwane przez nią wyniki nie idą w parze z rosnącym popytem na przewozy kolejowe. Co gorsza, dziś nie widać przesłanek poprawy sytuacji grupy.

Odwołany zarząd

– W mojej ocenie grupa PKP Cargo zanotuje w III kwartale jednocyfrowy wzrost przychodów w ujęciu rok do roku, ale nie wystarczy to do odzyskania rentowności i grupa wykaże stratę operacyjną i netto. Pogorszenie kondycji finansowej jest przede wszystkim konsekwencją mocno rosnących kosztów energii elektrycznej, paliw oraz wynagrodzeń – mówi Piotr Poniatowski, analityk BM mBanku. Zauważa, że silne związki zawodowe funkcjonujące w firmie wywalczyły w tym roku wysokie jednorazowe nagrody, które spowodują w III kwartale wzrost świadczeń pracowniczych o 21 mln zł. To dużo, zważywszy, że rok temu dokonano czasowej obniżki wynagrodzeń. Teraz pewne oszczędności uzyskano za to z tytułu dostępu do infrastruktury kolejowej, co jest następstwem poprawy efektywności działania firmy.

– W PKP Cargo podobne tendencje do obecnych utrzymają się co najmniej do końca roku, a tym samym nie widzę szans na uzyskanie przez grupę dodatniej rentowności w IV kwartale. Co więcej, trzeba pamiętać, że po odwołaniu niemal całego zarządu trudno będzie o jakiekolwiek decyzje w istotnych dla firmy sprawach – zauważa Poniatowski. Jakby tego było mało, w grupie cały czas utrzymuje się wysoki poziom zadłużenia, co jest konsekwencją nie tylko zwyżkujących kosztów i niewielkiego odbicia w przewozach, ale też stosunkowo wysokich inwestycji. W przyszłym roku grupa dodatkowo dotkliwie odczuje wzrost kosztów energii elektrycznej i paliw. W skrajnym scenariuszu należy brać też pod uwagę ryzyko ograniczenia przewozów kolejowych pomiędzy Białorusią i Polską, a tym samym ruchu na Nowym Jedwabnym Szlaku, co uderzyłoby zwłaszcza w wyniki osiągane w zakresie przewozu kontenerów.

Za duże inwestycje

– Ostatnio PKP Cargo może być beneficjentem większych przewozów, ale przede wszystkim w segmencie towarów masowych, a więc kontraktów o charakterze długoterminowym. Tym samym uzyskiwane na nich marże mogą okazać się nie tak wysokie, jak można by oczekiwać, patrząc na sytuację w całej branży transportowej – twierdzi Michał Sopiel, analityk Santander BM. Kolejowy przewoźnik cały czas ponosi też wysokie koszty działalności (głównie osobowe) i inwestuje relatywnie dużo w stosunku do wypracowywanej gotówki. – Ponadto do dość niebezpiecznego poziomu zbliża się zadłużenie, zwłaszcza w kontekście oczekiwanego istotnego wzrostu wydatków na energię trakcyjną w kolejnym roku. To nie wróży dobrze przyszłej działalności grupy, mimo że podejmuje ona również działania oszczędnościowe, chociażby takie jest sprzedaż zamortyzowanego taboru – mówi Sopiel.