Czy zastanawialiście się kiedyś, ile z tego, co osiągnęliście, zawdzięczacie własnej pracy i zdolnościom, a ile szczęściu? Zapewne kiedyś zdarzyło się wam doświadczać szczęśliwych zbiegów okoliczności, które pozytywnie wpływały na waszą karierę, majątek czy życie rodzinne. Amerykański ekonomista Robert H. Frank przekonuje, że takie szczęśliwe przypadki często bywają również decydujące w biznesie. Pomagały one w budowaniu wielkich imperiów, takich jak np. Microsoft. Może więc wypadałoby zmierzyć rolę szczęścia w ekonomii? Książka Roberta Franka jest bardzo udanym szkicem na ten temat. Autor argumentuje, że szczęśliwy zbieg okoliczności jest często tym, co dzieli przeciętność od oszałamiającego sukcesu – zwłaszcza w branżach, w których „zwycięzca bierze wszystko". To, że spośród całej rzeszy młodych, zdolnych i ciężko pracujących ludzi jedni robią niesamowite kariery, a inni klepią biedę, może być skutkiem zdarzeń losowych w większym stopniu, niż nam może się wydawać. Jeśli bowiem mieliśmy szczęście urodzić się we właściwej rodzinie, dorastać we właściwych warunkach, we właściwym kraju, spotkać właściwych ludzi i podjąć ryzyko we właściwym momencie, to wówczas nasz talent i ciężka praca mają szanse zostać w pełni i z sukcesem wykorzystane. Przyjęcie tego założenia zmienia nasze postrzeganie społeczeństwa i takich kwestii jak merytokracja, dobroczynność i sprawiedliwy system podatkowy. Książka „Sukces i szczęście. Dobry los a mit merytokracji" jest krótkim, acz treściwym szkicem na te rozległe tematy. Autor niejako zaprasza nas do dyskusji i przedstawia ciekawe argumenty na poparcie swojej tezy. Odwołuje się w swoim wywodzie również do osobistych doświadczeń – szczęśliwych zbiegów okoliczności, które mu się przytrafiły. Jest to więc pozycja przystępna, napisana językiem zrozumiałym dla przeciętnego czytelnika, a czyta się ją bardzo szybko i lekko. Po zakończeniu lektury może jednak najść nas nie tyle refleksja na temat sprawiedliwego społeczeństwa, co rozważania o tym, jak przyciągnąć do siebie szczęście. Może jakimiś chińskimi talizmanami? HK