Przetwórca aluminium w strategii na lata 2021-2025 stawia na dalszy rozwój organiczny trzech linii biznesowych. Zarząd oczekuje, że w 2025 r. skonsolidowane przychody wzrosną wobec wstępnego, oczyszczonego o zdarzenia jednorazowe wyniku za 2020 r. o 35 proc., do 4,6 mld zł (pamiętając, że na przychody duży wpływ mają notowania aluminium), a zysk netto o 28 proc., do 470 mln zł (49 zł na akcję).

Wszystkie linie w górę

Grupa chce rosnąć szybciej niż rynki. W przypadku wyrobów wyciskanych (profile konstrukcyjne dla budownictwa i motoryzacji) średnioroczny wzrost sprzedaży ma wynosić 4,8 proc. przy 2-proc. wzroście rynku. W przypadku systemów aluminiowych (fasady budynków) to odpowiednio 6 proc. i 3 proc. Wyższej dynamiki (9 proc.) grupa oczekuje za granicą niż w kraju, gdzie ma niekwestionowaną pozycję lidera (4 proc.). Produkcja opakowań ma przynosić średnioroczny wzrost przychodów o 4,4 proc., podczas gdy rynek ma rosnąć o 2 proc.

Rozwój organiczny – a więc inwestycje. W przypadku wyrobów wyciskanych nakłady w ciągu pięciu lat mają sięgnąć prawie 220 mln zł – celem jest wzrost produkcji oraz podwojenie sprzedaży wyrobów przetworzonych. W rozwój systemów grupa zainwestuje 260 mln zł (ekspansja zagraniczna, głównie w Wielkiej Brytanii i USA, nowe produkty – np. instalacje ppoż). Budżet dla opakowań to 82 mln zł - tu zwiększanie mocy nie jest planowane.

Prognozy na 2021 r.

Według prognoz, w 2020 r. Kęty zamkną ten rok przychodami rzędu 3,5 mld zł, a zysk netto sięgnie 417 mln zł (43 zł na akcję). Po oczyszczeniu o zdarzenia jednorazowe będzie to odpowiednio 3,4 mld i 366 mln zł. W przyszłym roku przychody mają sięgnąć 3,6 mld zł, a czysty zarobek 369 mln zł (38 zł na papier). Grupa zainwestuje w sumie 284 mln zł.

Sute dywidendy

Kęty, spółka kontrolowana przez OFE, planują utrzymać politykę wypłacania hojnych dywidend. Akcjonariuszom zarząd ma rekomendować przeznaczanie 60-100 proc. skonsolidowanego zysku netto. Założono, że średnio będzie to 85 proc., w sumie 1,7 mld zł (180 zł na papier) w ciągu pięciu lat (o około 0,5 mld zł więcej niż w obecnej „pięciolatce").