Australijski Prairie Mining, który ma w planach budowę kopalni węgla Jan Karski w woj. lubelskim, poprzez spółkę zależną złożył pod koniec grudnia 2017 r. w ministerstwie środowiska wniosek o ustalenie użytkowania górniczego złoża Lublin. Resort – według inwestora - miał trzy miesiące na jego rozpatrzenie. W tym terminie żadnej decyzji jednak nie wydał. Termin jest tu istotny, bo Prairie miał pierwszeństwo w zawarciu umowy o użytkowanie tylko do 2 kwietnia. Inwestor skierował sprawę do sądu.
Na zarzuty w czwartek odpowiedziało ministerstwo środowiska. Tłumaczy, że aby zawrzeć umowę użytkowania górniczego z tzw. prawem pierwszeństwa w ciągu 3 miesięcy od zgłoszenia roszczenia muszą zostać spełnione wszystkie ustawowe wymagania. Przede wszystkim musi dojść do rozpoznania i udokumentowania złoża kopaliny w stopniu umożliwiającym sporządzenie projektu zagospodarowania złoża.
- Jeśli chodzi o złoże "Lublin", zostało ono utworzone z już istniejących, rozpoznanych i udokumentowanych na koszt Skarbu Państwa złóż K-4-5, K-6-7, K-8 oraz K-9 (część) w stopniu umożliwiającym sporządzenie projektu zagospodarowania złoża. Zatem spółka nie dokonała rozpoznania całego złoża w stopniu umożliwiającym sporządzenie projektu jego zagospodarowania. Stało się tak, gdyż w części było już ono uprzednio udokumentowane w tym stopniu. Zatem brak było podstaw do powoływania się na prawo pierwszeństwa w odniesieniu do całego złoża "Lublin" – twierdzi resort środowiska.
Ministerstwo wezwało spółkę do wskazania współrzędnych obszarów rozpoznanych przez nią w kategorii umożliwiającej sporządzenie projektu zagospodarowania złoża. Jednak inwestor ich nie podał, podtrzymując roszczenie odnośnie do całego złoża "Lublin".
- Zawarcie umowy użytkowania górniczego w sytuacji braku spełnienia przesłanek warunkujących prawo pierwszeństwa narażałoby ministra środowiska na zarzut braku racjonalnej gospodarki złożem. Ministrowi stawiany byłby zarzut, że w sposób nieuprawniony doprowadził do ograniczenia prawa Skarbu Państwa do rozporządzania własnością górniczą – argumentuje resort. - Wbrew twierdzeniom spółki, nie doszło do niedotrzymania terminów zawarcia umowy z winy ministerstwa środowiska. Ministerstwo zakwestionowało zakres zgłoszonego roszczenia, a spółka nie uznała stanowiska ministra i nie przedstawiła danych niezbędnych do zawarcia umowy – dodaje resort.