2018 rok powinien być udany dla sieci detalicznych

Największym wyzwaniem dla Dino, Emperii i Eurocashu będą znów rosnące koszty wynagrodzeń. Ale zwiększać będzie się też sprzedaż.

Publikacja: 26.12.2017 13:00

2018 rok powinien być udany dla sieci detalicznych

Foto: materiały prasowe

Choć dla sieci sklepów działających w branży handlu spożywczego najlepszym miesiącem w roku jest zwykle grudzień, którego wyników jeszcze nie znamy, to można już spokojnie powiedzieć, że mijający rok w tym segmencie był wyjątkowo udany pod względem sprzedaży.

Widać to po obrotach notowanych na GPW Dino Polska, Emperii Holding oraz Eurocashu. Głównym problemem, któremu te przedsiębiorstwa musiały stawić czoło, były rosnące koszty wynagrodzeń. Przyszły rok pod tym względem nie zapowiada poprawy. Co więcej, zdecydowane podwyżki płac zapowiedziała już kilka tygodni temu Biedronka, co dodatkowo zaostrza konkurencję o pracowników. Z drugiej strony sieciom detalicznym wciąż mają sprzyjać czynniki makroekonomiczne, takie jak rosnąca konsumpcja, choć już nie w takim stopniu jak w 2017 r., oraz inflacja, która zgodnie z prognozami może nabrać tempa od II półrocza 2018 r. aż do 2019 r.

Zakupy przeniosą się na inne dni

Przyszły rok przyniesie istotną zmianę w branży sprzedaży detalicznej. Z końcem listopada Sejm przegłosował ustawę, która zakłada stopniowe ograniczanie handlu. W związku z tym od marca 2018 r. zakazem będą objęte druga i czwarta niedziela miesiąca. Z kolei od 2019 r. handel będzie dozwolony w każdą ostatnią niedzielę miesiąca, natomiast całkowity zakaz wejdzie w życie w 2020 r.

Jak zauważają analitycy, wpływ zakazu handlu w niedzielę na poszczególne spółki należy rozpatrywać pod kątem branży oraz rozłożenia obrotów tych firm na dni tygodnia. Spodziewają się, że takie rozwiązanie będzie bardziej dotkliwe dla sklepów modowych, w których konsumenci dokonują nierzadko zakupów pod wpływem nagłego impulsu. Z kolei sklepy oferujące produkty pierwszej potrzeby nie odczują większych zmian. Okazuje się, że podobne zdanie na ten temat mają także same spółki. Przyznają, że obecnie największe obroty przypadają na piątek czy sobotę, w związku z tym niedzielne zakupy klienci przełożą najprawdopodobniej na inne dni, gdyż trudno spodziewać się, żeby Polacy w związku z zakazem ograniczyli konsumpcję.

– W mijającym roku najpoważniejszym czynnikiem kosztowym dla notowanych spółek z branży handlu spożywczego były rosnące wynagrodzenia – uważa Piotr Bogusz, analityk DM mBanku. – Spośród tej trójki przedsiębiorstw najmniej odczuło je Dino Polska, któremu udało się znaleźć oszczędności kosztowe w innych obszarach i ostatecznie zwiększyć marżę – zauważa Bogusz.

W przyszłym roku ten problem może również dać się we znaki handlowcom, ponieważ z początkiem 2018 r. ofensywę, jeśli chodzi o kwestię wynagrodzeń dla swoich pracowników zamierza przeprowadzić Jeronimo Martins, właściciel około 2,8 tys. Biedronek.

– Płace w Biedronkach mają wzrosnąć znacznie wyżej niż choćby minimalne wynagrodzenie. W związku z tym presja na wzrost wynagrodzeń pracowników innych sieci w przyszłym roku utrzyma się. Z drugiej strony spodziewam się również wzrostu sprzedaży porównywalnej we wszystkich konceptach w związku z dużą konsumpcją, a także rosnącą inflacją – komentuje Bogusz. Jego zdaniem w 2018 r. nie będzie już jednak tak widocznego efektu rządowego programu 500+ w branży spożywczej, która jako pierwsza odczuła wzrost budżetów gospodarstw domowych.

Systematyczne podwyżki płac

Dariusz Kalinowski, prezes Emperii Holding – właściciela Stokrotek – przyznaje, że wyzwaniem dla branży handlu spożywczego jest niewątpliwie presja na wzrost płac.

– Uczestniczymy w tym procesie i walczymy o to, żeby cały czas być atrakcyjnym pracodawcą. Systematycznie wprowadzamy podwyżki płac dla naszych pracowników. Zrobiliśmy to na początku tego roku i przygotowujemy się do wzrostu poziomu wynagrodzeń w przyszłym roku – zapowiada. Przedsiębiorstwo stara się jednocześnie na bieżąco wdrażać rozwiązania, które podnoszą efektywność i wydajność pracowników.

– To umożliwia utrzymywanie pod kontrolą kosztów i efektywności naszego biznesu. Dodatkowo ograniczenie handlu do sześciu dni w tygodniu może mieć pozytywny wpływ na zmniejszenie bazy kosztów i w efekcie poprawę osiąganych marż – twierdzi Kalinowski.

Podobne zdanie ma Bogusz. Jak analizuje, obroty osiągane w niedziele w przypadku omawianej trójki spółek odpowiadają za jakieś 7–8 proc. łącznych przychodów. Niewykluczone, że czasami ten dzień w przypadku części sklepów kończy się stratą. Z kolei pracujący w niedziele będą mogli zostać przesunięci na inne dni tygodnia.

– Zatem jeśli chodzi o rentowność, to zakaz handlu w niedziele będzie zapewne neutralny, możliwe nawet, że nieznacznie wzrosną marże – przyznaje Bogusz.

Jak przyznaje Jan Domański, dyrektor ds. relacji inwestorskich i przejęć w Eurocashu, widoczna presja płacowa oraz braki pracownicze mogą nasilić presję konkurencyjną ze strony największych podmiotów. – To powoduje, że niezależne sklepy będą potrzebować coraz większego wsparcia ze strony zaopatrujących ich hurtowników. W tym procesie nie tylko ważna będzie skala, ale także współpraca i integracja mająca na celu wyeliminowanie wielu niepotrzebnych kosztów logistycznych oraz przy prowadzeniu sklepu – twierdzi.

– Dlatego coraz większą rolę w naszej opinii będzie odgrywać zrzeszanie się przedsiębiorców w ramach sieci franczyzowych i partnerskich – mówi Domański.

Sklepy Eurocashu pozostaną otwarte

– Oceniamy, że stopniowe ograniczanie handlu w niedziele będzie miało neutralny wpływ pod względem sprzedażowym na nasz segment biznesu – twierdzi Kalinowski. Jego zdaniem klienci przyzwyczają się do robienia większych zakupów w pozostałe dni.

– Oferta sieci Stokrotka koncentruje się bowiem na sprzedaży detalicznej produktów FMCG (produkty sprzedawane często i po względnie niskich cenach – red.) należących do grupy dóbr konsumpcyjnych, których poziom konsumpcji jest na stabilnym poziomie z tendencją do wzrostu – zauważa Kalinowski. Prognozuje, że Polacy nie ograniczą jedzenia, a konsumpcja będzie raczej rosła niż malała.

– Dlatego perspektywy dla tego rynku są dobre. Decyduje o tym m.in. napływ nowych środków na rynek z programu pomocy rządowej dla rodzin, czy też, patrząc szerzej, rosnąca siła nabywcza rodaków – mówi prezes Emperii.

– Niedziela ma najniższy udział w tygodniowych przychodach sklepów Dino. Jest to jednocyfrowy poziom i nie zmienia się znacząco – ocenia prezes Szymon Piduch. Przyznaje, że Dino jest siecią marketów na codzienne zakupy, usytuowanych blisko miejsca zamieszkania klientów.

– Nasz asortyment to przede wszystkim produkty spożywcze, z dużym udziałem produktów świeżych, po które nasi klienci przychodzą do nas kilka razy w tygodniu. Niedziela jest dla Dino najsłabszym dniem handlowym w tygodniu. Spodziewamy się, że nasi klienci przeniosą swoje zakupy na inne dni, w szczególności na sobotę i poniedziałek – tłumaczy Piduch. Na razie spółka nie ma planu zmian godzin otwarcia sklepów, w dni powszednie są one czynne od rana do późnych godzin wieczornych, w godz. 7–22. Dino może z kolei odczuwać w mniejszym stopniu presję na wzrost wynagrodzeń, ponieważ jego sklepy są zlokalizowane zwykle na terenach mniej zurbanizowanych.

Zakaz handlu w niedziele nie powinien mieć również negatywnego wpływu na rynek niezależnych sklepów, które są głównymi klientami grupy Eurocash. – Mniejsze placówki prowadzone przez indywidualnych przedsiębiorców nie będą nim objęte, a większe placówki, np. małe supermarkety, mają możliwość przeniesienia sprzedaży na inne dni tygodnia – zauważa Domański. Jedyne zagrożenie, jakie widzi, to takie, że nieprecyzyjne definicje handlu i placówki handlowej mogą stanowić ryzyko dla funkcjonowania w niedziele centrów logistycznych czy dystrybucyjnych, przez co w poniedziałek rano niezależne supermarkety nie będą miały dostaw w szczególności świeżych owoców, warzyw czy mięsa.

– Paradoksalnie może to pomóc wielkim sieciom w wywieraniu jeszcze większej presji na polskich przedsiębiorców – twierdzi Domański.

[email protected]

Od kwietniowego debiutu akcje Dino Polska wzrosły o blisko 127 proc., licząc od ceny, po której walory nabywali inwestorzy indywidualni. Wynik ten plasuje spółkę w ścisłej czołówce, jeśli chodzi o stopę zwrotu spółek z głównego rynku. Rosnące notowania to oczywiście pokłosie realizacji planów otwarć nowych sklepów oraz dynamicznie rosnących wyników finansowych. Dino jest jednocześnie jedną z najwyżej wycenianych spółek na GPW. Prognoza wskaźnika C/Z na koniec 2017 r. przy obecnym kursie sięga 35. Po uwzględnieniu prognoz wyników finansowych za 2018 r. wskaźnik ten spada do 26,75.

Bardzo dobrą stopą zwrotu mogą w tym roku cieszyć się również akcjonariusze Emperii Holding. Z jednej strony to efekt zwiększających się obrotów i rozwoju sieci Stokrotek, która w 2018 r. ma rozrosnąć się o kolejne ponad 120 sklepów. Innym czynnikiem, który skutecznie podbił kurs, było ogłoszenie wezwania na 100 proc. akcji po cenie 100 zł przez litewskiego inwestora Grupę Maxima. Wzywający, który w Polsce prowadzi już sklepy pod marką Aldik, zamierza zwiększyć udział w rosnącym rynku spożywczym. Jeśli skup się powiedzie, to Emperia pożegna się z GPW. Po uwzględnieniu obecnego kursu i średniej prognoz analityków dla wyników za mijający rok wskaźnik C/Z dla papierów właściciela Stokrotek wynosi nieco ponad 30. Jeśli uwzględnimy prognozy wyników za 2018 r., C/Z obniża się do 24,5.

Kapitalizacja Eurocashu w ostatnich miesiącach mocno się obniżyła, a od początku roku kurs spadł o blisko 30 proc. Na początku listopada mocną zniżkę wywołały wyniki za III kwartał, które okazały się znacznie niższe od oczekiwań analityków. W efekcie cena akcji wróciła na chwilę nawet do poziomów z grudnia 2011 r. Eurocash stawia na rozwój segmentu detalicznego i w tym celu zamierza m.in. przejąć sieć 188 sklepów Mila za 350 mln zł. Obecnie spółka czeka na decyzję UOKiK. Tegoroczne wyniki zostaną obciążone również rezerwą na zobowiązania podatkowe, gdyż przedsiębiorstwo padło ofiarą wyłudzaczy VAT-u. Zgodnie z prognozami zysku na koniec roku wskaźnik C/Z wyniesie nieco ponad 40. Biorąc pod uwagę wyniki za 2018 r., wskaźnik ten spada poniżej 19.

Parkiet PLUS
Do poprawy wyników spółek z branży chemicznej niezbędny jest wzrost popytu i cen
Parkiet PLUS
Najwyższe stopy zwrotu przyniosą średnie spółki
Parkiet PLUS
Drozapol, Kernel... czyli ostra walka o delisting
Parkiet PLUS
Bank centralny jedyną realną opozycją przeciw rządom Victora Orbána
Parkiet PLUS
Nie ma planów i prac nad zmianami w OFE
Parkiet PLUS
Dodatków bio w paliwach przybywa