Strefy wolne od lockdownów

Niektóre rządy nie wprowadziły nowych restrykcji, bo udało im się wcześniej ograniczyć pandemię drakońskimi środkami. Są też takie kraje, których władze nie przejmują się już wirusem.

Aktualizacja: 20.12.2020 08:12 Publikacja: 20.12.2020 00:01

Singapur doświadczył co prawda zaostrzenia restrykcji podczas drugiej fali pandemii, ale są one tam

Singapur doświadczył co prawda zaostrzenia restrykcji podczas drugiej fali pandemii, ale są one tam wciąż dużo łagodniejsze niż w większości krajów Europy.

Foto: AFP

W czasie gdy mieszkańcy wielu krajów Europy i amerykańskich stanów będą mieć Boże Narodzenie i sylwestra popsute lockdownami, są na świecie miejsca, gdzie życie będzie toczyło się w miarę normalnie. W Nowej Zelandii można już chodzić do centrów handlowych i kin bez maseczek. W Australii odbywają się mecze z udziałem publiczności i koncerty. W Tajlandii bary i restauracje funkcjonują już od dawna bez konieczności zachowywania dystansu społecznego. Na Tajwanie odbywają się nawet wielotysięczne legalne demonstracje i parady. Jak to się stało, że te kraje wracają do normalności szybciej niż reszta świata?

Skutki zapobiegliwości

Od początku roku wykryto na Tajwanie zaledwie około 750 przypadków zakażeń Covid-19 i stwierdzono siedem zgonów na tę chorobę. To, że epidemię udało się tam bardzo mocno ograniczyć, jest w dużym stopniu skutkiem podejrzliwości Tajwańczyków wobec ChRL. Tajwańskie służby epidemiologiczne zaczęły monitorować podróżnych z Chin już 31 grudnia 2019 r., w reakcji na doniesienia o nowym groźnym wirusie w Wuhan. 26 stycznia wstrzymano ruch lotniczy z Chinami. Szybko wprowadzono też zakaz eksportu maseczek chirurgicznych i sprzętu medycznego. Tajwan odgrodził się na wiele miesięcy od zagranicy, ale wprowadzone tam restrykcje były dosyć umiarkowane. Bazowano głównie na dyscyplinie społecznej i na technologii (masowych testach i bazach danych). Tych, którzy łamali przepisy dotyczące pandemii, bardzo ostro karano. Filipiński imigrant, który złamał kwarantannę, wychodząc na osiem sekund z pokoju hotelowego, dostał grzywnę o równowartości 3,5 tys. USD.

– Stanowcze działania, szybka reakcja i wczesne wdrażanie środków ochronnych sprawiły, że Tajwan nigdy nie musiał wprowadzać lockdownu – stwierdziła Tsai Ing-wen, prezydent Republiki Chińskiej (Tajwanu).

Tajwan, co prawda, doświadczył w tym roku lekkiej technicznej recesji (dwóch kwartałów spadku PKB liczonego kw./kw.), ale straty poniesione przez jego gospodarkę były dosyć umiarkowane. W trzecim kwartale PKB wzrósł o 3,9 proc. r./r. Prognozy na czwarty kwartał mówią o wzroście o 3,3 proc., co oznacza, że po raz pierwszy od 1991 r. tempo wzrostu gospodarczego może być tam wyższe niż w Chinach kontynentalnych.

Tajlandia nie miała aż tak wielkiego szczęścia, ale można ją zaliczyć do grona krajów, które nie zostały mocno dotknięte pandemią. Od początku roku wykryto tam blisko 4,3 tys. infekcji Covid-19 i odnotowano 60 zgonów wywołanych tym wirusem. Lockdown obowiązywał tam na przełomie marca i kwietnia, a godzina policyjna do połowy czerwca. Epidemia mocno w tym czasie w Tajlandii osłabła, a jej druga fala się nie zmaterializowała. Ostatnie pół roku upłynęło więc pod znakiem luzowania restrykcji, a na jesieni przetoczyły się przez Bangkok wielkie demonstracje wymierzone w króla. Granice są jednak wciąż zamknięte dla znacznej większości cudzoziemców, co bije w sektor turystyki i w całą gospodarkę. PKB po spadku w drugim kwartale o 9,9 proc. r./r. odbił się w trzecim o 6,5 proc.

W Nowej Zelandii od początku roku wykryto 2,1 tys. przypadków Covid-19 i odnotowano tylko 25 zgonów z tego powodu. Lockdown wprowadzono tam w marcu i był on jednym z najostrzejszych na świecie. Obostrzenia poluzowano w czerwcu, a w sierpniu wprowadzono znów kilkutygodniową kwarantannę w mieście Auckland. Zdecydowano się na nią po tym, jak wykryto zaledwie 17 przypadków infekcji. Wówczas porównywano taką ostrą reakcję do rozłupywania orzecha za pomocą młota pneumatycznego. Obecnie jednak Nowozelandczycy cieszą się swobodą. Po tym jak PKB spadł w drugim kwartale o 12,2 proc. r./r., w trzecim odbił się o 14 proc. – Decyzja rządu, by działać szybko w reakcji na pandemię Covid-19, przyczyniła się do lepszego, niż oczekiwano, ożywienia gospodarczego. O ile gospodarka Nowej Zelandii skurczyła się w 2020 r., o tyle prognozowane jest silne odbicie w 2021 r., które będzie szybsze niż w regionach, do których się porównujemy, takich jak strefa euro, Wielka Brytania czy Japonia – chwalił się Grant Robertson, nowozelandzki minister finansów.

Australia doświadczyła pandemii nieco mocniej. Zmarło tam na Covid-19 ponad 900 osób, a ponad 28 tys. zidentyfikowano tam jako nosicieli wirusa. Po ostrym wiosennym lockdownie, latem wprowadzono równie drakońską lokalną kwarantannę w stanie Wiktoria. Zrobiono to po wykryciu niewielkiej liczby infekcji – z których część była prawdopodobnie błędem w danych. To z tamtego okresu pochodzą krążące w internecie filmy pokazujące, jak australijska policja bezwzględnie karze osoby winne drobnych pandemicznych wykroczeń. (Oburzenie wzbudził np. film pokazujący, jak policja brutalnie zakuwa w kajdanki kobietę w ciąży, która kwestionowała w internecie rządową politykę w kwestii pandemii.) Daniel Andrews, premier stanu Wiktoria, zyskał przez to przydomek „dyktator Dan". Pandemię jednak w Wiktorii wygaszono (przynajmniej na razie), więc znów działają restauracje, siłownie i kina. W innych stanach wykrywane są jedynie pojedyncze infekcje, zatem restrykcje były tam słabsze. Niewątpliwie pomocne w zwalczaniu pandemii w Australii jest to, że jest ona ogromnym, słabo zaludnionym krajem. Jest więc wiele miejsc, które mogły być wolne od wirusa.

Australijski PKB odbił się w trzecim kwartale o 3,8 proc. kw./kw., po spadku o 7 proc. w drugim. Licząc jednak rok do roku, gospodarka skurczyła się w trzecim kwartale o 3,8 proc., po spadku o 6,4 proc. w drugim. Po raz pierwszy od blisko trzech dekad kraj znalazł się więc w recesji, do czego mocno się przyczyniło to, że jest on silnie zależny od koniunktury na rynkach surowcowych.

Nie przejmować się zarazą

Są też kraje, które nie zdecydowały się na wprowadzenie restrykcji, choć doświadczają drugiej fali pandemii. Takim krajem jest Rosja. Na Covid-19, według oficjalnych danych (które są podważane przez część badaczy), zachorowało tam 2,7 mln ludzi, a blisko 50 tys. zmarło. Wiosną wprowadzono w Moskwie i wielu innych rosyjskich regionach ostry lockdown. Mieszkańcy stolicy mogli robić zakupy tylko w sklepach najbliższych ich miejsc zamieszkania, a wyprowadzać psy jedynie w promieniu 100 metrów od domów. Gdy we wrześniu znów zaczęła mocno rosnąć ilość infekcji, władze nie zdecydowały się na powrót restrykcji. Bary, restauracje, placówki kultury i urzędy działają w miarę normalnie. Restrykcje dotyczą głównie zgromadzeń publicznych i koncertów. Od 28 października w całym kraju obowiązuje również nakaz noszenia maseczek w zatłoczonych miejscach publicznych. Oczywiście w niektórych regionach obostrzenia są bardziej dotkliwe, ale obecnie Rosja w porównaniu z Europą prezentuje się jak „oaza pandemicznej wolności".

Prezydent Władimir Putin wyjaśniał już, że nie zamierza wprowadzać nowego lockdownu, bo jego koszty dla gospodarki byłyby zbyt duże. A poza tym pandemia może zostać za kilka miesięcy opanowana. – Pojawiają się leki, specyfiki i szczepionki – mówił Putin. W Rosji zatwierdzono już do użytku dwie szczepionki: Sputnik V Instytutu Gamaleja oraz preparat produkcji syberyjskiego Centrum Wirusologii oraz Biotechnologii Vector. (Niestety, zgodnie z oficjalnymi zaleceniami, szczepionka Sputnik V ma być skuteczna, gdy pacjent nie będzie przez 42 dni pił alkoholu.)

Wielką pandemiczną anomalią pozostaje Białoruś. Władze nie wprowadziły tam lockdownu ani na wiosnę, ani na jesieni. Od wielu miesięcy odbywają się tam masowe protesty uliczne wymierzone w reżim Aleksandra Łukaszenki. Oficjalne dane mówiące o 166 tys. infekcjach i blisko 1,3 tys. zgonach są kwestionowane. (Wiosną doszło bowiem na Białorusi do dziwnego skoku liczby zgonów, których przyczynę klasyfikowano jako zapalenie płuc.) Oficjalna liczba zgonów na 1 mln mieszkańców wynosi na Białorusi 135, gdy w Polsce 614, a w wycofującej się z liberalnego podejścia Szwecji – 745. Białoruskie dane mogą być mocno zaniżone, ale też nasz sąsiad jakoś nie zmienił się w „drugą Hiszpanię". Białoruś broni się przed Covidem głównie zamykaniem granic oraz nakazem noszenia maseczek w przestrzeni publicznej w kilku dużych miastach. W Nowy Roku w Mińsku będą organizowane jarmarki świąteczne.

W miarę normalnie sezon świąteczno-noworoczny będzie również przebiegał w Chinach, czyli kraju, z którego Covid-19 rozprzestrzenił się na cały świat. Od wielu miesięcy odbywają się tam już koncerty, działają kina i szkoły, a po ulicach można chodzić bez maseczek. Każdy, kto wraca z zagranicy, musi przejść jednak przez 14-dniową kwarantannę. Oficjalne chińskie dane mówią, że wszystko jest w porządku. Na koronawirusa zachorowało tam 94,7 tys. osób, czyli mniej niż np. na Litwie, a zmarło 4,7 tys.osób, czyli mniej niż w Austrii. W ogromnej aglomeracji Pekinu miało umrzeć na Covid-19 jedynie dziewięć osób. Dane ten niewiele zmieniły się od wiosny. Od czasu do czasu jednak w Chinach wprowadzane są lokalne restrykcje. Tak było w pierwszej połowie grudnia w miastach Dongning i Suifenhe, w graniczącej z Rosją prowincji Heilongjiang. Tak było też w październiku w porcie Qingdao. Po tym jak wykryto tam kilka przypadków Covid-19, władze ogłosiły, że w pięć dni przetestowały 11 mln jego mieszkańców i żaden z testów nie był pozytywny. Eksperci byli zdziwieni, bo zwykle część testów daje błędne wyniki pozytywne, a w Qingdao nie zdarzył się żaden taki przypadek na 11 mln. Poza tym laboratoria w tym mieście mają możliwość zbadania tylko 400 tys. testów dziennie. Czyżby więc władze Chin doszły do wniosku, że nie należy straszyć ludzi ogniskami pandemii? Zmęczenie lockdownami na świecie może sprawić, że po tę strategię sięgną też kiedyś inne kraje...

Parkiet PLUS
Do poprawy wyników spółek z branży chemicznej niezbędny jest wzrost popytu i cen
Parkiet PLUS
Najwyższe stopy zwrotu przyniosą średnie spółki
Parkiet PLUS
Drozapol, Kernel... czyli ostra walka o delisting
Parkiet PLUS
Bank centralny jedyną realną opozycją przeciw rządom Victora Orbána
Parkiet PLUS
Nie ma planów i prac nad zmianami w OFE
Parkiet PLUS
Dodatków bio w paliwach przybywa