Jedenastka rozczarowań

Z piłkarzy, którzy nie zagrają na przyszłorocznych mistrzostwach świata, powstałaby niezła drużyna. Taki zespół mógłby z powodzeniem rywalizować na boiskach w Rosji. W zestawieniu dominują Włosi, których zabraknie na mundialu pierwszy raz od 60 lat. Wartość rynkowa całej jedenastki przekracza 400 mln euro.

Publikacja: 18.11.2017 13:53

Gianluigi Buffon (Włochy). Dla mistrza świata z 2006 roku mundial w Rosji miał być ostatnim wielkim

Gianluigi Buffon (Włochy). Dla mistrza świata z 2006 roku mundial w Rosji miał być ostatnim wielkim turniejem.

Foto: AFP

BRAMKARZ

Gianluigi Buffon (Włochy, Juventus Turyn)

Człowiek, którego żal najbardziej. Dla mistrza świata z 2006 roku mundial w Rosji miał być ostatnim wielkim turniejem. W styczniu skończy 40 lat. Po przegranym barażu ze Szwecją odszedł z reprezentacji. – Nie wyobrażałem sobie, że odbędzie się to w takich okolicznościach, ale czas płynie i w tym momencie to jedyna właściwa decyzja – tłumaczył przed kamerami, z trudem powstrzymując łzy. Do końca zachował klasę. Gdy włoscy kibice na San Siro gwizdali w trakcie śpiewania hymnu przez Szwedów, zaczął mocno klaskać, okazując w ten sposób szacunek rywalom. W przyszłym roku dostanie jeszcze szansę na godne pożegnanie z futbolem, jeśli Juventus dotrze do finału Ligi Mistrzów. To jedyne brakujące trofeum w bogatej kolekcji Buffona, który do dziś pozostaje najdroższym bramkarzem. W 2001 roku klub z Turynu zapłacił za niego Parmie równowartość 52 mln euro.

OBROŃCY

Gareth Bale (Walia). Kontuzja sprawiła, że musiał patrzeć na cierpienia kolegów na finiszu eliminacj

Gareth Bale (Walia). Kontuzja sprawiła, że musiał patrzeć na cierpienia kolegów na finiszu eliminacji.

AFP

Andrea Barzagli (Włochy, Juventus Turyn)

Arjen Robben (Holandia). To już drugi wielki turniej z rzędu, na którym zabraknie jego firmowego zag

Arjen Robben (Holandia). To już drugi wielki turniej z rzędu, na którym zabraknie jego firmowego zagrania.

Archiwum

Przez ostatnie kilka lat tworzył wraz z Leonardo Bonuccim i Giorgio Chiellinim najsłynniejszy tercet defensywny na świecie. Trójka włoskich obrońców, nazywana w skrócie BBC, była wyznacznikiem jakości i solidności. Do Juventusu dołączył jako ostatni – w 2011 roku, za niewiarygodnie dziś niską kwotę 300 tys. euro. Prezes Andrea Agnelli przyznał później, że to najlepszy transfer, jakiego udało się dokonać klubowi z Turynu. Barzagli nie próbuje ukrywać, że brak awansu na mundial to największe sportowe rozczarowanie w jego życiu.

Leonardo Bonucci (Włochy, Milan)

Bohater jednego z głośniejszych letnich transferów. Za 40 mln euro przeniósł się z Juventusu, z którym seryjnie zdobywał mistrzostwo Włoch, do próbującego się odrodzić Milanu. By pożegnać się z kibicami i pracownikami klubu, wykupił stronę w dzienniku „Gazzetta dello Sport". – Coś się wypaliło. Czasem nawet najpiękniejsze małżeństwa muszą się skończyć – opowiadał Bonucci. Podobnie jak koledzy z defensywy Italii nigdy nie pęka. Przez prawie cały mecz ze Szwecją grał ze złamanym nosem, w rewanżu wystąpił w specjalnej masce.

Giorgio Chiellini (Włochy, Juventus Turyn)

Najlepszy przykład na to, że nie należy oceniać ludzi po wyglądzie. Ten boiskowy rzeźnik śni się po nocach wielu napastnikom, ale poza murawą to jeden z najbardziej inteligentnych piłkarzy. Może się pochwalić tytułem magistra ekonomii. Tak jak Buffon, Barzagli i Bonucci zapowiedział, że odchodzi na reprezentacyjną emeryturę. Nie ma wątpliwości, że włoski futbol potrzebuje głębokich reform. – Utraciliśmy swoją tożsamość. Tiki-taka jest dla Hiszpanów, nie dla Włochów – boleje Chiellini. Ale o przyszłość obrony Italii się nie martwi.

David Alaba (Austria, Bayern Monachium)

Sześciokrotny mistrz Niemiec i triumfator Ligi Mistrzów. Ceniony za wszechstronność – może grać nie tylko na lewej obronie, ale i na środku defensywy, w pomocy oraz na skrzydłach. Największy skarb Austrii. W reprezentacji debiutował w wieku 17 lat, ale zagrał dotąd tylko w jednym wielkim turnieju. Na zeszłorocznym Euro, w najsłabszej grupie, Austriacy wywalczyli zaledwie punkt i szybko wrócili do domu. W eliminacjach mundialu poszło im jeszcze gorzej, zajęli dopiero czwarte miejsce – za Walią, Irlandią i Serbią.

POMOCNICY

Arjen Robben (Holandia, Bayern Monachium)

Holenderskiej depresji ciąg dalszy. To już drugi wielki turniej z rzędu, na którym zabraknie reprezentacji Oranje. I firmowego zagrania Robbena, na które nabierała się większość rywali (zejście z prawego skrzydła do środka boiska, zwód na lewą nogę i strzał w długi róg, zwykle kończący się golem). Być może dla Holandii takiej bramki już nie zdobędzie. Po eliminacjach zapowiedział, że więcej w drużynie narodowej nie wystąpi, ale ostatnio nie jest już tak kategoryczny i nie wyklucza powrotu do kadry. – Nigdy nie mów nigdy. Może jak będę w dobrej formie, to jeszcze założę koszulkę reprezentacji – zastanawia się 33-letni skrzydłowy, srebrny (2010) i brązowy (2014) medalista MŚ.

Arturo Vidal (Chile, Bayern Monachium)

Jedna z bardziej kontrowersyjnych postaci, których nie zobaczymy w Rosji. – To przypadek dla lekarzy specjalistów. Nie ma nad sobą kontroli – tak klubowego kolegę Roberta Lewandowskiego opisywał kilka lat temu Jorge Sampaoli, były selekcjoner reprezentacji Chile. W 2015 roku Argentyńczyk zdobył z tym zespołem mistrzostwo Ameryki Południowej, ale już wtedy narzekał na brak zaangażowania zawodników, tłumacząc, że „drużyną rządzi banda imprezowiczów". Podczas wspomnianego turnieju Copa America Vidal rozbił swoje ferrari, prowadząc pod wpływem alkoholu. Wracał z kasyna. Słabość do hazardu mu pozostała. Przed niedawnym meczem eliminacji MŚ z Paragwajem (porażka 0:3) miał się bawić do rana w tym samym kasynie razem z kolegami z kadry. Nie mógł wystąpić w decydującym spotkaniu z Brazylią. Chile przegrało 0:3 i straciło szansę choćby na baraże.

Marco Verratti (Włochy, Paris Saint-Germain)

Od dawna uważany za następcę Andrei Pirlo, okrzyknięty nowym geniuszem włoskiego futbolu. W ostatnim czasie nie wytrzymuje porównań do starszego kolegi, ale to wciąż jeden z najlepszych reżyserów gry. Problem w tym, że w kadrze nie błyszczy tak jak w klubie. Mimo 25 lat na karku wciąż czeka na wielki mecz w koszulce Italii. Jego przygoda z reprezentacją to na razie pasmo rozczarowań. Z mundialem w Brazylii pożegnał się już po fazie grupowej, na Euro we Francji nie pojechał z powodu kontuzji. Po barażach ze Szwecją wymieniany był wśród głównych winowajców klęski. W pierwszym spotkaniu w Sztokholmie dostał żółtą kartkę i nie mógł wystąpić w rewanżu.

Gareth Bale (Walia, Real Madryt)

Kontuzja sprawiła, że musiał patrzeć na cierpienia kolegów na finiszu eliminacji. Półfinaliści ubiegłorocznych mistrzostw Europy przegrali z Irlandią (0:1) i choć była to ich jedyna porażka, ominęły ich nawet baraże. W 2013 roku Real nie wahał się zapłacić Tottenhamowi 101 mln euro, czyniąc Bale'a piłkarzem droższym nawet od ówczesnego rekordzisty Cristiano Ronaldo. Hiszpańska „Marca" policzyła, że przez te cztery lata doznał już 24 urazów. W tym sezonie zagrał tylko w pięciu z 11 ligowych spotkań i strzelił zaledwie dwie bramki. Coraz częściej dyskutuje się o jego sprzedaży. Zainteresowanych nie brakuje, głównie kluby z Premier League. Latem Manchester United miał proponować 120 mln euro, ale oferta została odrzucona. Teraz Real jest gotowy zejść z ceny.

NAPASTNICY

Alexis Sanchez (Chile, Arsenal)

W eliminacjach mundialu strzelił siedem bramek (lepszy był tylko Urugwajczyk Edinson Cavani), ale to nie wystarczyło, by wprowadzić reprezentację na mistrzostwa świata. Latem był jednym z najgorętszych nazwisk na transferowym rynku. Jeśli wierzyć „Bildowi", jego przeprowadzka do Bayernu nie doszła do skutku, bo chciał zarabiać więcej niż Robert Lewandowski – 20 mln euro rocznie. Bajeczną pensją kusiły go Manchester City i kluby z Chin. Ostatecznie został w Londynie, ale wciąż nie przedłużył kontraktu, co oznacza, że już zimą może zacząć negocjacje z potencjalnym nowym pracodawcą. Kiedy Chile odpadło z wyścigu o mundial, Arsene Wenger nie krył radości, że Sanchez będzie mógł się wreszcie skupić na grze w Arsenalu. Po ośmiu meczach Premier League ma zaledwie jednego gola.

Pierre-Emerick Aubameyang (Gabon, Borussia Dortmund)

Jeden z dwóch – obok Bośniaka Edina Dżeko (Roma) – królów strzelców z wielkich lig, których zabraknie w Rosji. Od kilku lat toczy z Robertem Lewandowskim zaciętą rywalizację o armatę – nagrodę dla najlepszego snajpera Bundesligi. W ubiegłym sezonie pierwszy raz ją wygrał, zdobywając 31 goli. Problemem Aubameyanga jest brak w reprezentacji odpowiednich partnerów. Gabon dysponuje składem co najwyżej na ćwierćfinał Pucharu Narodów Afryki. Nic więc dziwnego, że nigdy nie grał na mundialu, a Aubameyang kolejny turniej obejrzy w telewizji. Napastnik Borussii winę za porażkę z Marokiem, która przekreśliła szanse jego zespołu na awans, zrzucił na... zatruty sok, którym mieli poczęstować ich gospodarze. W dniu meczu połowa piłkarzy Gabonu narzekała na bóle brzucha.

Parkiet PLUS
Richard Teng, prezes giełdy Binance, o halvingu bitcoina
Parkiet PLUS
Kim pan jest, Satoshi Nakamoto-san?
Parkiet PLUS
Kryptowaluty wkroczyły do finansowego mainstreamu
Parkiet PLUS
Salwador, czyli kraj, który chce być bitcoinowym rajem
Parkiet PLUS
Do poprawy wyników spółek z branży chemicznej niezbędny jest wzrost popytu i cen
Parkiet PLUS
Najwyższe stopy zwrotu przyniosą średnie spółki