Bezpieczna przystań dla brudnych pieniędzy

Wielka Brytania. Założenie spółki przez internet trwa 24 godziny i kosztuje 12 GBP. Nie ma potrzeby uwidoczniania w rejestrze piastunów spółki. Należy ujawnić PSC: person with significant control, czyli osobę sprawującą znaczny wpływ na spółkę. W Wołominie nazywa się ją słupem, reszta działa tak samo.

Publikacja: 11.11.2019 14:56

Bezpieczna przystań dla brudnych pieniędzy

Foto: Bloomberg

¶ Wielka Brytania stopniowo urzeczywistnia zamiar zbudowania modelowego systemu corporate governance. Właśnie przyjęła nowy Stewardship Code;

¶ Zarazem ta sama Brytania zbudowała najbezpieczniejszy schron dla brudnych fortun lokowanych tam przez dyktatorów, złodziei i aferzystów;

¶ Niełatwo pojąć kraj, w którym współistnieją obok siebie dobre praktyki, wysokie standardy, przejrzyste zasady – i instrumenty wspierania szemranych interesów;

¶ Brexit uwieńczy starania brytyjskiej klasy próżniaczej i światowych aferzystów, by mroczne interesy i fortuny przesłonić gęstą kurtyną, a za nią prosperować.

Kiedy premier Johnson obiecał w Izbie Gmin, że po wyjściu z Unii Wielka Brytania będzie rozwijać stosunki z przyjaciółmi z całego świata, pomyślałem: Współczesna Wielka Brytania nie ma prawdziwych przyjaciół – chyba że wśród złodziei.

Kraj stał się rajem dla bogaczy, skorumpowanych dyktatorów i międzynarodowych krętaczy. A także prowadzoną na przemysłową skalę pralnią kradzionych pieniędzy. Oferuje aferzystom i złodziejom bezpieczny dostęp do kosmicznie drogich luksusów, manifestacyjnych oznak prestiżu, wykwintnego stylu życia. Można tam kupić i nieprawdopodobnie drogi samochód, i członkostwo elitarnego klubu dżentelmenów, a także, wraz z posiadłością ziemską, przynależny do niej tytuł arystokratyczny. Można tam poczuć się lepszym, ale trzeba mieć na to pieniądze. Niekoniecznie uczciwie zarobione.

PRALNIA, CZYLI LAUNDROMAT. W październiku 2019 r. wiarygodna organizacja pozarządowa Transparency International UK ogłosiła raport przedstawiający Zjednoczone Królestwo jako wartki kanał przepływu brudnych pieniędzy świata na drogie nieruchomości, wykwintną biżuterię, luksusowe jachty, prywatne odrzutowce, czesne w prywatnych szkołach dających paszport do elit. Poprzez firmy rachunkowe, banki i kancelarie prawne do Wielkiej Brytanii, bezpiecznego schronu dla owoców korupcji, napłynęło ponad 300 miliardów funtów.

Operacje prania pieniędzy i czyszczenia reputacji ich posiadaczy prowadzone są zręcznie przez firmy inkorporowane w Wielkiej Brytanii i powiązanych z nią rajach podatkowych. Znaczna część środków należy, pośrednio lub bezpośrednio, do skorumpowanych piastunów władzy, wykorzystujących publiczne pieniądze dla osobistych korzyści. Wśród brytyjskich podmiotów uczestniczących w tych praktykach Transparency International zidentyfikowała 86 instytucji finansowych, 81 kancelarii prawnych i 62 biura rachunkowe. W procesach zamiany tego, co ukradzione, na to, co pożądane, uczestniczą (świadomie lub nie) prawnicy, handlarze nieruchomości, architekci, dekoratorzy wnętrz, prywatne szkoły i uniwersytety, agencje PR, kluby sportowe.

Raport TI wspomina o 421 świetnych posiadłościach o wartości ok. 5 mld GBP nabytych za pieniądze z ukrytą przeszłością. Lecz nie wszystko udało się odsłonić: w Anglii i Walii aż 87 tys. posiadłości należy do spółek zarejestrowanych w jurysdykcjach chroniących anonimowość posiadaczy.

RZĄD, KTÓRY JEST ZAKAŁĄ. Pranie pieniędzy to proceder wyrafinowany, nietrudny do wykrycia i zagrożony surowymi karami. Owszem, lecz w Wielkiej Brytanii jest inaczej. Gdybym miał brudne pieniądze (lecz nie mam nawet czystych), prałbym je w tylko Londynie. Stamtąd najłatwiej wprowadzać środki do światowego obiegu finansowego. Pieniądz raz do niego wpompowany odtąd może już bezkarnie krążyć jako wolny, czysty, przyzwoity. Klientem brytyjskich pralni bywał Paul Manafort, niesławnej pamięci szef kampanii Donalda Trumpa, był Wiktor Janukowycz, a poprzez Lantana Trade LLP z Harrow ślady wiodą hen, wyżej kremlowskich wież... Nie wspomina się o tym w parlamencie, nie poruszają tematu premierzy i ich ministrowie. Zjednoczone Królestwo milczy i korzysta.

W Wielkiej Brytanii miano pracza zdobył bank HSBC, czyszcząc środki południowoamerykańskich karteli narkotykowych. Został za to ukarany w USA grzywną w wysokości 1,9 mld USD, niemniej wyszedł na swoje. Ale za środki wyprane w estońskiej filii Danske Banku (przepłynęło tamtędy ok. 200 mld euro, w ogromnej większości z Rosji) można byłoby kupić cały HSBC, a za resztę jeszcze Danske Bank, acz taki zakup odradzam. Whistleblower Howard Wilkinson, który wykrył estoński mechanizm, stwierdził przed Parlamentem Europejskim, że winne były także rządy, a wśród nich zakałą jest brytyjski.

INSTRUKCJA PRANIA. Dziennik „The Guardian" opracował instrukcję prania pieniędzy. Należy unikać gotówki. Zostawia ślad! Gdyby sumy wyprane w Tallinie gromadzić w najwyższym nominale, ważyłyby 400 ton. Pieniądz elektroniczny nie ma wagi; czytam, że cały internet świata waży 50 gramów. Należy także unikać podejrzanych rajów podatkowych, gdzie plaże pławią się w słońcu, a ludzie nikną w cieniu. Afera Panama Papers uczy, że należy unikać papieru. Wreszcie należy unikać rachunku bankowego na imię i nazwisko posiadacza. Lepiej skorzystać ze spółek wydmuszek.

Zachęca do tego brytyjski rejestr handlowy, Companies House, szeroko otwarty dla internautów. Założenie spółki przez internet trwa 24 godziny i kosztuje 12 GBP. Nie ma potrzeby uwidoczniania w rejestrze piastunów spółki. Należy ujawnić PSC: person with significant control, czyli osobę sprawującą znaczny wpływ na spółkę. W Wołominie nazywa się ją słupem, reszta działa tak samo. Można rejestrować spółkę na rzeczywistą postać, jak belgijski dentysta z książki telefonicznej, ale dla bezpieczeństwa lepiej popełnić literówkę w nazwisku bądź użyć liter nieznanych miejscowemu alfabetowi. Polecam wobec tego nazwiska Żołędź, Banaś, Łóńć itp. Komentator „Guardiana", tropiąc słupa nazwanego Xxx Stalin (miał być nim Francuz ze wschodniego Londynu), wykrył fantom kontrolujący 6 tysięcy podmiotów. Odkrył także legiony niemowląt, nawet płodów dopiero poczętych. A dwumiesięczna dziewczynka zdążyła nie tylko wyjść za mąż (figuruje jako Mrs), lecz i założyć spółkę, której statut wskazuje ją jako osobę uprawnioną do powołania lub odwołania, osobiście lub przez pełnomocnika, większości zarządzających.

Kto nie ma poczucia humoru, kłamie sprytniej. Wymyśli spółkę o elegancko brzmiącej firmie jak Mount & Royal Investment Co. Ltd, zależną od pozornie wiarygodnej globalnej korporacji. Warto oświadczyć, że księgi zostały zbadane przez audytora, najlepiej nieistniejącego, bo ci istniejący to już całkiem stracili wiarygodność. Kto otrzymuje propozycje biznesowe z Nigerii, być może figuruje także w Companies House. Wpisów jest tyle milionów, że nikt się w tym nie połapie. Nie sprawdza się ich, ponieważ – jak ujawnił właściwy minister – byłoby to kosztowne.

Dlatego brudne pieniądze są prane. Szkody wywołane przez oszustwa VAT-owskie wycenia się na miliard funtów szterlingów rocznie. Łączne koszty oszustw szacowane są na 190 mld GBP. Lecz widać korzyści są wyższe, skoro państwo szeroko zamyka oczy.

ROZMACH ZAKUPÓW. Jak wydawać, to tylko w Londynie. Kupując u Cartiera brylantowy naszyjnik za milion funtów szterlingów. Zamawiając bentleya bentaygę za 220 tys. GBP. Żakiecik ze skóry krokodyla z takąż torebką w komplecie za 50 690 funtów (tylko u Harrodsa!). Lożę na stadionie piłkarskim Stamford Bridge (kibice wiedzą, do kogo należy klub rozgrywający tam mecze) za 126 tys. funtów. Nieczynne lądowisko dla poduszkowców w hrabstwie Kent za 34 827 funtów – aż prosi się, by na kanwie tej transakcji osnuć intrygę powieści szpiegowskiej z wątkiem politycznym...

Bentley należy do syna Vlada Fileta, b. premiera Mołdawii odsiadującego tam wyrok dziewięciu lat za „kradzież stulecia". Chłopak studiuje w City University of London, za tysiąc funtów dziennie wynajmuje penthouse w Chelsea, a w St Tropez pija szampana Dom Pérignon przez plastikową słomkę. Prostak.

Zamira Hadżijewa, żona uwięzionego w Azerbejdżanie za oszustwa „tłustego kota międzynarodowej bankowości", ma w Zjednoczonym Królestwie dwie posiadłości szacowane na 22 miliony funtów, odrzutowiec Gulfstream, pole golfowe w Ascot, plus 4 tysiące funtów dziennie na zakupy u Harrodsa.

W następstwie skandalu Panama Papers nowojorscy policjanci seryjnie zakuwali w kajdanki oszustów podatkowych, Niemcy oddelegowali do sprawy 81 prokuratorów, Hiszpanie dopadli Lionela Messi i Cristiano Ronaldo, Pakistańczycy uwięzili premiera na 10 lat. Brytyjczycy aresztowali raptem cztery osoby. Transgraniczni milionerzy wciąż są tam nietykalni.

Przepływem ich pieniędzy do Wielkiej Brytanii steruje ok. 17 tys. wydmuszek, z czego 1455 ma rejestrową siedzibę w niepozornym biurze nad barem w Birmingham. Bywa jednak, że w pranie pieniędzy angażują się znane podmioty. Odział EY w Dubaju nie tylko nie zgłosił podejrzanych transakcji złotem, nawet sfałszował raport kryjący proceder przejmowania pieniędzy handlarzy narkotyków, by kupować za nie na czarnym rynku złoto; do rafinerii Kaloti przerzucono 3,6 tony kruszcu. Owszem, aresztowano 27 członków gangu, ale we Francji.

TROJKA W GALOPIE. Ślady brudnych pieniędzy czytelnie prowadzą do Rosji. Prowadzą przez Estonię, Łotwę, Litwę, Finlandię, Austrię, Niemcy – a wraz z nimi przez cały już świat. Do Wielkiej Brytanii przepłynęło co najmniej 3,5 mld funtów. Wielu ekspertów uważa, że wymieniona tu kwota to jedynie „wierzchołek góry lodowej". Proceder nazwano Trojką (lub Troika Laundromat) od nazwy rosyjskiego banku Troika Dialog, którego – rzecz jasna – już nie ma. Banki uwikłane w pranie pieniędzy zostały pozamykane, ale pieniądze wyprane przy ich udziale mają się wyśmienicie.

Brytyjskie zaprzeczenia w sprawie hurtowego prania rosyjskich pieniędzy są równie wiarygodne, co rosyjskie zaprzeczenia w sprawie trucia szpiegów. Prano nie tylko poprzez nieszczęsny Danske Bank z Estonii. Inne państwa bałtyckie nie pozostały w tyle. Bardzo aktywny był litewski bank Ukio (zamknięty w lutym 2013 r.), który obsłużył 1,3 miliona transakcji pralniczych z udziałem ok. 238 tysięcy klientów. Kanałami Ukio przepłynęło ok. 230 tys. USD z afery Magnickiego (który aferę wykrył i za to stracił życie). Uwikłany w proceder łotewski ABLV Bank zamknięto dopiero w 2018 r. Przez fiński Nordea Bank wyprano ok. 700 mln euro. Śledztwami w tej sprawie objęto austriacki Raiffeisen Bank International i Raiffeisen Zentralbank Österreich. Pełnej roli Deutsche Banku nie udało się dotąd ogarnąć.

Transakcje przeprowadzano metodą „na rympał". Dobierano niewiarygodne słupy, fałszowano ich podpisy. Na przykład Ormianin Armen Ustian miał udzielić panamskiej spółce Dino Capital pożyczki w kwocie 40 tys. USD. Kiedy dziennikarze dotarli do niego, okazało się, że mieszka na armeńskiej prowincji z żoną i rodzicami w nieopalanym mieszkaniu, a do Moskwy, owszem, jeździ, lecz nie w interesach, tylko za pracą na budowach.

GET BREXIT DONE! Nikt nie wie, ile wypranych pieniędzy zostało obróconych na wsparcie brexitu. Albowiem nic tak nie uwiera praczy, jak Unia Europejska i przynależność do niej Zjednoczonego Królestwa, sympatycznie wyrozumiałego dla napływu pieniędzy na Wyspy. Dlatego o wyjście Wielkiej Brytanii z UE najbardziej gorliwie zabiega Rosja i jej protegowani. Londongrad, jak Rosjanie nazywają Londyn, czeka na ich pieniądze.

Andrzej S. Nartowski, ekspert corporate governance

Parkiet PLUS
Richard Teng, prezes giełdy Binance, o halvingu bitcoina
Parkiet PLUS
Kim pan jest, Satoshi Nakamoto-san?
Parkiet PLUS
Salwador, czyli kraj, który chce być bitcoinowym rajem
Parkiet PLUS
Kryptowaluty wkroczyły do finansowego mainstreamu
Parkiet PLUS
Do poprawy wyników spółek z branży chemicznej niezbędny jest wzrost popytu i cen
Parkiet PLUS
Najwyższe stopy zwrotu przyniosą średnie spółki