Analitycy o planowanym przejęciu Lotosu i PGNiG przez Orlen

Środki zaradcze określone przy przejęciu gdańskiej spółki są zbyt restrykcyjne. Przy obu akwizycjach jest więcej zagrożeń niż szans, a efekty synergii będą mniejsze, niż można było oczekiwać.

Aktualizacja: 01.08.2020 13:48 Publikacja: 01.08.2020 13:39

Foto: Bloomberg

Czytaj także: Wyniki finansowe: Przychody i zyski czterech koncernów są mocno zróżnicowane

Trzy miesiące temu PKN Orlen sfinalizował przejęcie Energi. Mimo że już na początku 2018 r. oficjalnie ogłosił zamiar zakupu Lotosu, na zakończenie tej transakcji trzeba jeszcze poczekać. Krócej powinna trwać akwizycja PGNiG, którą ogłoszono kilka tygodni temu. Płocki koncern mówił ostatnio, że chce, aby przejęcia obu koncernów zbiegły się w czasie i zostały sfinalizowane za około półtora roku. Według niego konsolidacja aktywów Orlenu, Energi, Lotosu i PGNiG w jednej grupie powinna przynieść liczne synergie operacyjne i finansowe.

Mają one wynikać głównie ze wspólnych zakupów i przerobu ropy, wytwarzania różnych produktów, wydobycia ropy i gazu oraz sprzedaży detalicznej. Wśród projektów, które większa grupa będzie mogła szybciej i efektywniej realizować, zaliczono m.in. budowę farmy wiatrowej na Bałtyku. Koncerny wspólnie będą miały ułatwioną optymalizację handlu na rynku hurtowym energii elektrycznej. Mogą też stworzyć szeroką ofertę handlową dla swoich klientów opartą na paliwach płynnych, gazowych oraz prądzie i cieple. Nowy koncern miałby też znaczące doświadczenie w realizacji dużych projektów inwestycyjnych w różnych segmentach rynku.

Ograniczone efekty synergii

W ocenie Kamila Kliszcza, analityka DM mBanku, realizowane przez PKN Orlen przejęcie Lotosu może przynieść znacznie mniejsze synergie, niż początkowo oczekiwano. – To konsekwencja dość restrykcyjnych środków zaradczych określonych przez KE dla tej transakcji. Chodzi zwłaszcza o konieczność wydzielania działalności rafineryjnej w Gdańsku do oddzielnej spółki i przekazania konkurencyjnemu podmiotowi połowy produkcji benzyn i diesla – mówi Kliszcz. Dodaje, że o opłacalności przejęcia zdecydują też warunki, jakie uda się Orlenowi wynegocjować przy okazji wypełniania środków zaradczych. Tymczasem jest to proces bardzo skomplikowany, w ramach którego może się zdarzyć wiele nieprzewidywalnych rzeczy. W tej sytuacji trudno dziś ocenić opłacalność akwizycji zarówno dla akcjonariuszy Orlenu, jak i Lotosu. – Nie wiemy nawet, czy będzie wezwanie na akcje Lotosu, czy też zostaną one wymienione na walory Orlenu, a może zostanie zastosowany wariant pośredni. Poza tym najpierw muszą być wypełnione środki zaradcze, a na to płocki koncern ma rok czasu – zauważa Kliszcz. Jak z tego wynika, na finalizację transakcji poczekamy jeszcze przynajmniej kilkanaście miesięcy. W tym czasie sytuacja na rynku może się mocno zmienić, chociażby w zakresie marż rafineryjnych, spółki będą też publikować wyniki za kolejne kwartały, co będzie miało istotny wpływ na wyceny obu paliwowych koncernów.

Orlen szybciej niż w przypadku Lotosu może sfinalizować przejęcie PGNiG. – Ze względu na prowadzenie podstawowej działalności w różnych obszarach rynku efekty synergii przy tej transakcji będą jednak bardzo ograniczone. W tym przypadku nie ma też co liczyć na wezwanie, a jednie na jakąś formę wzajemnej wymiany akcji – twierdzi Kliszcz. Zauważa, że już dziś kapitalizacja PGNiG jest większa niż Orlenu. Dodatkowo ta różnica może się zwiększyć, gdyż obecnie gazowniczy koncern wydaje się mieć znacznie większe perspektywy rozwoju i szanse na poprawę wyników niż płocka grupa.

– Za sukces należy za to uznać sfinalizowane trzy miesiące temu przejęcie Energi. Orlen kupił tę firmę w momencie, kiedy była stosunkowo nisko wyceniana przez rynek i na tym niewątpliwie skorzystał – uważa Kliszcz. W jego ocenie Energa ma dziś dobre perspektywy rozwoju, zwłaszcza w kontekście oddalonego ryzyka inwestycji w projekty węglowe i posiadania dość silnej pozycji na rynku OZE.

Więcej zagrożeń niż szans

Michał Kozak, analityk Trigon DM, zauważa, że jeszcze niedawno sfinalizowanie akwizycji Lotosu przez Orlen wydawało się dość bliskie zakończenia. Dziś ta perspektywa się oddala. – Moim zdaniem warunki, jakie postawiła dla tej transakcji KE, mogą być trudne do zaakceptowania przez rząd, zwłaszcza w kontekście strategicznej infrastruktury paliwowej obejmującej terminale, bazy i magazyny. Ponadto konieczne jest wpuszczenie do polskiej rafinerii zagranicznego konkurenta, a to oznacza nie tylko oddanie rynku, ale i części marży, którą nie wiadomo czy uda się odzyskać chociażby poprzez synergie operacyjne czy wspólne zakupy surowców – mówi Kozak. Biorąc pod uwagę wszystkie znane dziś elementy tej transakcji, uważa, że wiąże się z nią więcej zagrożeń niż szans. W tej sytuacji to rząd zdecyduje, czy do przejęcia Lotosu faktycznie dojdzie, a rynkowi pozostaje jednie czekać.

– Dziś nie widzę też żadnych istotnych synergii w przejęciu PGNiG przez Orlen. Zupełnie inną sprawą jest to, że bardziej logiczna wydaje się akwizycja w drugą stronę – twierdzi Kozak. Jego zdaniem akwizycja Orlenu przez PGNiG byłaby łatwiejsza do przeprowadzenia dla Skarbu Państwa. W takim przypadku nie byłoby konieczności ogłaszania wezwania na walory Orlenu, a transakcja mogłaby zostać przeprowadzona w formie zakupu udziałów Skarbu Państwa w Orlenie przez PGNiG za gotówkę. Czy tak się stanie, ostatecznie zdecyduje rząd.

– Z perspektywy czasu za dobry ruch należy uznać zakup Energi. Dziś już wiadomo chociażby, że podmiot ten nie będzie wydawał ogromnych pieniędzy na budowę nierentownej elektrowni na węgiel w Ostrołęce – uważa Kozak. Oddala się też groźba dalszych inwestycji w inne projekty węglowe i rośnie znaczenie perspektywicznego rynku OZE, na którym Energa może odgrywać coraz większą rolę.

Dużo niewiadomych

– Dziś trudno, nawet w sposób ogólny, stwierdzić, jak fuzja Orlenu z Lotosem wpłynie na polski rynek paliw. W zasadzie znamy tylko środki zaradcze określone przez KE, ale nic nie wiemy, w jaki sposób zostaną one wdrożone – mówi Jakub Bogucki, analityk rynku paliw e-petrol.pl. Jego zdaniem kluczowymi elementami tej transakcji mogą być dla rynku sprawy dotyczące sprzedaży lub wymiany 389 stacji paliw Lotosu oraz 30 proc. udziałów w nowej spółce, do której będzie należała gdańska rafineria. Zauważa, że środków zaradczych dla fuzji określono stosunkowo dużo, a w związku z tym dla rynku istotne może być, czy wszystkie aktywa przeznaczone na sprzedaż nabędzie jeden podmiot, czy też będzie ich większa liczba.

– Dla polskich kierowców potencjalna fuzja niewiele zmienia. Po ewentualnej konsolidacji w dalszym ciągu Orlen będzie miał większościowy udział w zaopatrywaniu krajowego rynku w podstawowe trzy gatunki paliw, czyli benzynę, olej napędowy i autogaz. Zmianie nie ulegną również mechanizmy kształtowania cen paliw – mówi Rafał Zywert, analityk BM Reflex. Zauważa jednocześnie, że duży niepokój panuje wśród firm prowadzących stacje Lotosu na zasadzie franczyzy (obecnie jest to blisko 200 takich stacji), gdyż dziś nie wiedzą, na jakich zasadach będą prowadzić swój biznes w niedalekiej przyszłości.

– W mojej ocenie Orlenowi stosunkowo najtrudniej będzie znaleźć chętnego na zakup lub wymianę udziałów w gdańskiej rafinerii. Potencjalnymi partnerami w tej transakcji mogłyby być międzynarodowe koncerny, takie jak BP, Shell czy Total prowadzące działalność na niemieckim rynku paliw i dodatkowo posiadające tam rafinerie lub udziały w rafineriach – mówi Zywert. Problem w tym, że prowadzą one politykę optymalizacji aktywów rafineryjnych.

Parkiet PLUS
Do poprawy wyników spółek z branży chemicznej niezbędny jest wzrost popytu i cen
Parkiet PLUS
Najwyższe stopy zwrotu przyniosą średnie spółki
Parkiet PLUS
Drozapol, Kernel... czyli ostra walka o delisting
Parkiet PLUS
Bank centralny jedyną realną opozycją przeciw rządom Victora Orbána
Parkiet PLUS
Nie ma planów i prac nad zmianami w OFE
Parkiet PLUS
Dodatków bio w paliwach przybywa