Czytaj także: Wyniki finansowe: Przychody i zyski czterech koncernów są mocno zróżnicowane
Trzy miesiące temu PKN Orlen sfinalizował przejęcie Energi. Mimo że już na początku 2018 r. oficjalnie ogłosił zamiar zakupu Lotosu, na zakończenie tej transakcji trzeba jeszcze poczekać. Krócej powinna trwać akwizycja PGNiG, którą ogłoszono kilka tygodni temu. Płocki koncern mówił ostatnio, że chce, aby przejęcia obu koncernów zbiegły się w czasie i zostały sfinalizowane za około półtora roku. Według niego konsolidacja aktywów Orlenu, Energi, Lotosu i PGNiG w jednej grupie powinna przynieść liczne synergie operacyjne i finansowe.
Mają one wynikać głównie ze wspólnych zakupów i przerobu ropy, wytwarzania różnych produktów, wydobycia ropy i gazu oraz sprzedaży detalicznej. Wśród projektów, które większa grupa będzie mogła szybciej i efektywniej realizować, zaliczono m.in. budowę farmy wiatrowej na Bałtyku. Koncerny wspólnie będą miały ułatwioną optymalizację handlu na rynku hurtowym energii elektrycznej. Mogą też stworzyć szeroką ofertę handlową dla swoich klientów opartą na paliwach płynnych, gazowych oraz prądzie i cieple. Nowy koncern miałby też znaczące doświadczenie w realizacji dużych projektów inwestycyjnych w różnych segmentach rynku.
Ograniczone efekty synergii
W ocenie Kamila Kliszcza, analityka DM mBanku, realizowane przez PKN Orlen przejęcie Lotosu może przynieść znacznie mniejsze synergie, niż początkowo oczekiwano. – To konsekwencja dość restrykcyjnych środków zaradczych określonych przez KE dla tej transakcji. Chodzi zwłaszcza o konieczność wydzielania działalności rafineryjnej w Gdańsku do oddzielnej spółki i przekazania konkurencyjnemu podmiotowi połowy produkcji benzyn i diesla – mówi Kliszcz. Dodaje, że o opłacalności przejęcia zdecydują też warunki, jakie uda się Orlenowi wynegocjować przy okazji wypełniania środków zaradczych. Tymczasem jest to proces bardzo skomplikowany, w ramach którego może się zdarzyć wiele nieprzewidywalnych rzeczy. W tej sytuacji trudno dziś ocenić opłacalność akwizycji zarówno dla akcjonariuszy Orlenu, jak i Lotosu. – Nie wiemy nawet, czy będzie wezwanie na akcje Lotosu, czy też zostaną one wymienione na walory Orlenu, a może zostanie zastosowany wariant pośredni. Poza tym najpierw muszą być wypełnione środki zaradcze, a na to płocki koncern ma rok czasu – zauważa Kliszcz. Jak z tego wynika, na finalizację transakcji poczekamy jeszcze przynajmniej kilkanaście miesięcy. W tym czasie sytuacja na rynku może się mocno zmienić, chociażby w zakresie marż rafineryjnych, spółki będą też publikować wyniki za kolejne kwartały, co będzie miało istotny wpływ na wyceny obu paliwowych koncernów.
Orlen szybciej niż w przypadku Lotosu może sfinalizować przejęcie PGNiG. – Ze względu na prowadzenie podstawowej działalności w różnych obszarach rynku efekty synergii przy tej transakcji będą jednak bardzo ograniczone. W tym przypadku nie ma też co liczyć na wezwanie, a jednie na jakąś formę wzajemnej wymiany akcji – twierdzi Kliszcz. Zauważa, że już dziś kapitalizacja PGNiG jest większa niż Orlenu. Dodatkowo ta różnica może się zwiększyć, gdyż obecnie gazowniczy koncern wydaje się mieć znacznie większe perspektywy rozwoju i szanse na poprawę wyników niż płocka grupa.