Lokaty bankowe, konta oszczędnościowe, obligacje skarbowe, korporacyjne, fundusze inwestycyjne, akcje, polisy inwestycyjne – wybór potencjalnych form pomnażania kapitału jest bardzo duży. Ale zazwyczaj zaczynamy od oszczędzania na lokatach bankowych i... na nich kończymy.
Bezpiecznie, ale z małym zyskiem
Tymczasem lokata bankowa, a w jeszcze większym stopniu konto oszczędnościowe, sprawdzą się najlepiej w dwóch sytuacjach. Po pierwsze, do gromadzenia pieniędzy na czarną godzinę; taki kapitał musi być lokowany bezpiecznie i łatwo dostępny bez ryzyka poniesienia straty. W tej roli lepiej wypadnie konto oszczędnościowe, na które można wpłacać pieniądze w dowolnym czasie, a podejmować bez opłaty (i bez utraty odsetek) przynajmniej raz w miesiącu.
Do banku warto też zanosić pieniądze po to, żeby zebrać większą sumę i ją zainwestować. Co miesiąc można wpłacać na konto np. 100–200 zł, a po roku przeznaczyć całą kwotę np. na zakup jednostek funduszu inwestycyjnego.
Trzymanie pieniędzy na lokatach bankowych nie przyniesie dzisiaj wysokich zysków, bo stopy procentowe są niskie. Co prawda stawki w niektórych bankach wyglądają atrakcyjnie, sięgają nawet 4 proc. w skali roku, ale żeby z nich skorzystać, trzeba by ciągle zakładać nowe konta osobiste w kolejnych instytucjach, przynosić nowe środki itp. A i tak na korzystnych warunkach zdeponujemy na ogół nie więcej niż 10 tys. zł.
Średnie oprocentowanie lokat w styczniu 2018 r. wyniosło zaledwie 1,2 proc. w skali roku (dane Comperia Analytics). A pamiętajmy, że od odsetek trzeba odprowadzić 19-proc. podatek Belki. Gdy weźmiemy jeszcze pod uwagę inflację (2 proc. w grudniu 2017 r.) – według wyliczeń Comperii – wszystkie lokaty poniżej 2,47 proc. w skali roku przynoszą straty.