Ostatni raz produkcja przemysłowa spadła w skali roku o więcej w okresie styczeń–czerwiec 1990 r. (ówczesny rekord to -32,8 proc. w kwietniu 1990). Początek tego załamania zbiegł się wtedy z prowadzeniem przez rząd stałego kursu dolara, który okazał się niższy niż czarnorynkowy. Ten deflacyjny ruch i podniesienie stóp procentowych ,jak się później okazało, rozpoczęły skuteczny proces walki z hiperinflacją, ale oczywiście za cenę wywołania gospodarczej depresji. W całym 1990 r. PKB Polski spadł ostatecznie o 9,7 proc., rok później o dalsze 5,4 proc., ale już od 1992 r. do teraz Polska była – jedyną obok Australii – „zieloną wyspą". Na podstawie kwietniowych danych o produkcji przemysłowej można sądzić, że nasza „zielona wyspa" została w pierwszym miesiącu II kw. mocno podtopiona i jakkolwiek dane za maj i czerwiec powinny być znacznie mniej tragiczne, to jednak zapewne w II kw. br. trwająca 28 lat dobra passa polskiej gospodarki zostanie przerwana. „Na szczęście" nie toniemy sami.

Nasz rynek akcji swoim zachowaniem w ciągu minionych dwóch miesięcy sugeruje, że traktuje kwietniowe wyniki produkcji sprzedanej jako „wypadek przy pracy", a nie początek długotrwałej depresji. Od czasu zakończenia „transformacyjnej" recesji z lat 1990–1991 najgorszym wynikiem produkcji przemysłowej był spadek o -15,3 proc. r./r. w styczniu 2009. Dyskontując to załamanie, roczna dynamika WIG-u już w październiku 2008 r. sięgnęła -60 proc. Obecnie w marcowym dołku spadła „jedynie" do -38,1 proc., a obecnie wynosi -19,2 proc. Wyraźnie to świadczy o wierze inwestorów, że kwietniowa zapaść jest przejściowa i w miarę szybko sytuacja ulegnie względnej normalizacji. Nie znamy jeszcze kwietniowych wyników budownictwa, ale niezależnie od tego, jakie się okażą, rynek akcji sygnalizuje, że nie spodziewa się, by dekoniunktura w tym segmencie była trwała.

W tym tygodniu do WIG.GAMES i WIG-INFOR, które już wcześniej odrobiły całość „koronawirusowych" strat, dołączył WIG-BUDOW, który osiągnął najwyższą od dwóch lat wartość. Co prawda nie wiadomo, co będzie z inwestycjami firm po kryzysie, ale jeśli globalny rynek nieruchomości mieszkalnych, znajdujący się od ośmiu lat w hossie, wytrzyma obecny cios (sprzyjać temu będą ponownie niskie stopy procentowe, problemem będzie wzrost stopy bezrobocia), to droga do normalizacji sytuacji gospodarczej powinna być otwarta. Nowe szczyty WIG-BUDOW sugerują, że rynek wierzy w taki scenariusz. ¶