Na początku roku podnoszące się rynkowe oczekiwania inflacyjne i najwyższa dynamika wynagrodzeń od czasu wychodzenia amerykańskiej gospodarki z pokryzysowej zapaści nastraszyły inwestorów, że może być niezbędna bardziej restrykcyjna polityka monetarna. Pierwsze sygnały ze strony FOMC wskazywały, że tegoroczny skład decyzyjny będzie gotowy do bardziej zdecydowanego zacieśniania polityki monetarnej. Jednocześnie stało się jasne, że podaż obligacji skarbowych USA wzrośnie pod wpływem odbudowy pozycji gotówkowej Departamentu Skarbu i cięć podatków. Łącznie czynniki monetarne i fiskalne doprowadziły rentowność blisko 3 proc. i na skraj dalszych panicznych zwyżek.

Mniej więcej w tym samym czasie Donald Trump powrócił do protekcjonistycznej retoryki, która zagwarantowała mu sukces w wyborach. Napędziło to obawy, że zostaną rozbudzone demony wojen handlowych. Administracją wstrząsają kolejne skandale, a karuzela zmian personalnych kręci się szybciej niż kiedykolwiek wcześniej, co tworzy poczucie chaosu i nieprzewidywalności polityki.

Oba potencjalne motywy przewodnie notowań przez kilka tygodni rywalizowały o palmę pierwszeństwa. Okazało się jednak, że ostatnia porcja danych z USA nie potwierdziła nasilenia się zagrożenia wyższą inflacją, a Jerome Powell przybiera ton łudząco podobny do Janet Yellen. Z tonu nie spuścił natomiast Trump, co wywołało silną ucieczkę od ryzykownych aktywów z wyjątkiem ropy. Drożeje ona za sprawą spadku zapasów w USA do średniego poziomu z ostatniego pięciolecia. To stan, z którym rynek musi się oswoić, gdyż ostatni raz obserwowano go w 2014 roku. Dodatkowo z OPEC napływają głosy o bliskości zbilansowania rynku przy jednoczesnej chęci przedłużenia limitów wydobycia. Bardzo istotny jest także motyw geopolityczny. Odejście Rexa Tillersona z Białego Domu sprawiło, że irański program nuklearny może stać się przyczynkiem do zaognienia napięć na Bliskim Wschodzie. Przy rekordowo wysokiej produkcji w USA i przy na dłużej pogarszającym się sentymencie na giełdach akcji należy się spodziewać kilkuprocentowej przeceny. Podobny los powinien spotkać kurs soi i bawełny. W obecnym środowisku złoty jest już najsłabszy od kilku miesięcy i spodziewamy się dalszego dryfu EUR/PLN na pułapy wyższe o kilka groszy.