Prezes Opoki TFI: Jak wykorzystać kolejne kryzysy

- W długim terminie bardzo ciekawym aktywem paradoksalnie będzie gotówka, a podstawową umiejętnością inwestora elastyczność i cierpliwość - mówi Tomasz Tarczyński, prezes Opoki TFI.

Publikacja: 15.12.2021 05:32

Prezes Opoki TFI: Jak wykorzystać kolejne kryzysy

Foto: materiały prasowe, Tomasz Wilczkiewicz

W ostatnim liście do inwestorów wspomina pan, że taktyka „kup akcje i trzymaj" w kolejnych latach może nie być dobrym pomysłem. Jaka jest więc wasza strategia?

Uważamy, że w długim terminie bardzo ciekawym rodzajem aktywów paradoksalnie będzie gotówka, a podstawową umiejętnością inwestora elastyczność i cierpliwość. W kolejnych kryzysach trzeba będzie robić to samo, co podczas ostatniego, czyli kupować aktywa inflacyjne. Ale żeby to robić, trzeba będzie mieć gotówkę. A kryzysy pewno będą dość regularne, bo weszliśmy w okres długoterminowej zwiększonej zmienności.

Zwykle jednak, gdy gospodarki rosną, zwyżkują także giełdy. Czy ma pan jakieś obawy o kondycję gospodarek w kolejnych latach?

Bardziej jednak liczą się zyski przedsiębiorstw. Gospodarka może przecież rosnąć, a zyski firm niekoniecznie. Dobrym przykładem są lata 2018–2019 w Polsce. Nie było wówczas recesji, tymczasem wiele firm miało problemy z marżami. Najpierw od wiosny 2017 r. zaczął zniżkować szeroki rynek akcji, a od stycznia 2018 r. również duże spółki. W długim terminie oczywiście jest korelacja zwyżek na giełdach ze wzrostem gospodarczym. Kluczowe są jednak zyski firm i one liczą się bardziej dla kondycji giełd.

Czy w związku z tym ma pan obawy o zyski przedsiębiorstw?

Poprzednia dekada była czasem, w którym maksymalizowano zyski korporacji. Sprzyjała temu m.in. globalizacja. Trend ten w tej dekadzie może zahamować bądź się zmienić. Spodziewamy się, że w kolejnych latach strumień pieniędzy się odwróci i będzie płynął od korporacji do pracowników, co z kolei będzie w długim terminie tworzyło nacisk na marże. Weszliśmy w czas keynesizmu, protekcjonizmu i redystrybucji. Jest to ta sama teza, o której pisaliśmy w prezentacjach ze stycznia i maja 2020 r.

W długim terminie stopa zwrotu zależy od wycen spółek, natomiast w krótkim jedyne, co się liczy, to trend. Trend z kolei jest odzwierciedleniem po pierwsze płynności, a po drugie nastawienia inwestorów do spekulacji. Wyceny w krótkim i średnim terminie nie mają większego znaczenia. Siłę trendu najlepiej oceniać, analizując sam rynek, a nie próbując zgadnąć, co wydarzy się w ekonomii w ciągu kolejnych 12 miesięcy. Rynek jest sprawniejszy w dyskontowaniu sytuacji gospodarczej. Ekonomiści co do zasady nie są w stanie przewidzieć żadnej recesji, z kolei rynek nierzadko się myli i „przewidział" ich sporo za dużo. Niemniej per saldo uważamy, że to rynek daje nam najlepsze informacje.

Jakie to są sygnały?

Dostrzegamy kilka czynników, które układają się w jedną całość. Przede wszystkim od dołka z 2020 r. mijają już prawie dwa lata. Do tego w ostatnich tygodniach mocno rośnie liczba spółek z głównych giełd, które wyznaczają nowe roczne dołki na cenach akcji. Owszem, bywa, że indeksy mogą latami rosnąć dzięki wąskiemu gronu spółek i nie stanowi to problemu. Jednak ekspansja firm na rocznych minimach jest problemem. Do tego dochodzą różnego rodzaju dywergencje, m.in. na wskaźnikach zmienności, czy spreadach obligacji korporacyjnych. Biorąc pod uwagę te trzy wymienione elementy, wskazana jest większa ostrożność niż przez ostatnie kilkanaście miesięcy. Zwłaszcza że wyceny na części rynków są wysokie (nie dotyczy to Polski). Rozsądnie jest więc mieć mniejsze zaangażowanie w akcje niż jeszcze rok temu. Trend wzrostowy trwa, ale powyższe czynniki wskazują, że zdecydowanie słabnie. Przez ostatnie dwa lata kluczowa dla osiągania wyników była duża alokacja, choć oczywiście selekcja spółek też pomagała. Dziś skupiamy się na selekcji akcji firm i to ona jest najważniejsza, a nie wysoka alokacja.

Skoro nie akcje, to czy warto rozglądać się za przecenionymi obligacjami skarbowymi?

Wobec obligacji jesteśmy nastawieni neutralnie. Brak jest dla nas przekonujących sygnałów, w którą stronę pójdzie w najbliższej przyszłości ten rynek. Przy czym nie jesteśmy specjalistami od niego i nie musimy mieć na nim zajętej żadnej pozycji. U zarządzających jest to często bardzo trudne, ale czasami dobrze jest umieć poczekać i nic nie robić, by mieć czas na ocenę sytuacji.

Co mogłoby rozjaśnić sytuację na rynkach? Chodzi np. o podwyżki stóp procentowych przez największe banki centralne?

Staramy się nie poświęcać zbyt dużo czasu na wymyślenie, co spowoduje jakąś zmianę trendu, tylko chcemy być na nią przygotowani i na bieżąco oceniamy sytuację. Weźmy przykładowo złoto. Zaczynamy od analizy trendu, następnie patrzymy na strukturę pozycji spekulacyjnych poszczególnych rodzajów inwestorów, wielkości napływów i odpływów do ETF-ów inwestujących w złoto, a także wskaźniki nastrojów inwestorów na tym rynku. Co nam mówi analiza dziś? Trend w średnim terminie jest w zasadzie nijaki, na pozycjach spekulacyjnych i przepływach kapitału do ETF-ów czy nastawieniu inwestorów nie ma żadnych ekstremów. Więc czekamy i mamy standardowe zaangażowanie. Ale tak jest dziś, sytuacja zawsze wcześniej czy później się zmienia. A owoce inwestycji rosną na drzewach cierpliwości.

W ostatnim czasie można spotkać się z opinią, że kapitał niegdyś zainwestowany w złoto przesuwa się do kryptowalut. Jaki jest wasz stosunek do walut cyfrowych?

Doceniamy wolnościowy aspekt, który w nich z pewnością jest. Nie negujemy wartości kryptowalut samych w sobie. Dziś jest to jednak epicentrum spekulacji i bardzo czuły jej barometr. Sądzimy, że rynki akcji nie wpadną w większe kłopoty, dopóki kryptowaluty jako klasa aktywów nie wyznaczą wcześniej szczytu. Podobnie jak w 2000 r. pierwszy pękł Nasdaq, a wiele miesięcy potem inne indeksy. W tym kontekście warto obserwować, czy szczyt z listopada na kryptowalutach jest kolejnym chwilowym przystankiem, czy przerodzi się w coś więcej.

Wspomniał pan, że jednym z głównych czynników mówiących o nastrojach na rynkach jest struktura napływów. W tym roku do funduszy akcji w USA napłynęło więcej kapitału niż przez ostatnie 20 lat. Czy tak ogromna popularność akcji wśród inwestorów nie rodzi ryzyka na przyszły rok?

Rok 2021 na giełdzie w Stanach Zjednoczonych zapisze się w historii jako czas wyjątkowo niskiej zmienności. Było takich lat zaledwie kilka, a ostatnim podobnym rokiem był 2017. Przypomnijmy, że następny rok był czasem niezłych fajerwerków. Do tej pory zawsze po roku z tak niską zmiennością następował czas jej dynamicznego zwiększenia. To nie oznacza automatycznie, że 2022 rok indeksy akcji zakończą z ujemną stopą zwrotu. Bazując jednak na historycznych analogiach, możemy spodziewać się, że następny rok przyniesie nam sporo emocji.

Co mogłoby dostarczyć tych emocji?

Tak jak mówiłem, staramy się nie tracić czasu na wymyślanie potencjalnych zdarzeń. Zresztą np. przy silnych trendach wzrostowych nawet negatywne informacje tylko chwilo psują nastroje. Z kolei w bessie pomijane są pozytywne informacje. Zamiast próbować przewidzieć takie wydarzenia, wolimy patrzeć na wskazówki płynące z samego rynku, dotyczące jakości i kierunku trendu, bo na tym łatwiej zarobić pieniądze.

Wśród jakiego rodzaju spółek dokonujecie dziś selekcji? Czy kierujecie się podziałem na value i growth?

Dla nas nie ma większego znaczenia, czy firma jest typu growth czy value. Chodzi o to, by kupić akcje po dobrej cenie względem wartości przedsiębiorstwa. W długoterminowym trendzie inflacyjnym, w którym jesteśmy, kluczowym rodzajem aktywów są spółki surowcowe, które można zaklasyfikować jako value, ale mocno wierzymy też w spółki biotechnologiczne, m.in. w Polsce, czyli pewnie są to spółki typu growth. We wszystkich pozostałych częściach rynku skupiamy się na selekcji pojedynczych firm, rezygnując z podejścia branżowego.

Wprowadzacie jakieś zmiany w ofercie Opoki TFI?

Przede wszystkim dalej zamierzamy robić swoje, czyli zarabiać rozsądnie pieniądze dla naszych inwestorów dzięki wyspecjalizowanemu know-how. Ponadto wierzymy, że dobrze jest mieć w swoim otoczeniu maksymalnie dużą liczbę dobrych merytorycznie ludzi, bo to napędza całą organizację w tym, co najważniejsze. W ostatnim czasie dołączyli do nas Andrzej Bernatowicz i Robert Florczykowski, którzy ruszają z funduszem Third Dot. Fundusz ten będzie inwestował w spółki technologiczne w Europie. Jeśli ktoś prezentuje wysoki poziom merytoryczny i ma strategię inną od tej, którą my realizujemy, to zapraszamy do współpracy.

CV

Tomasz Tarczyński, od 2007 r. prezes Opoki TFI i zarządzający aktywami w tej instytucji, odpowiada za strategię i dobór spółek do portfela. W latach 1996–2001 pracował w DM Penetrator (obecnie DM Trigon). W latach 2001–2002 prowadził własne projekty w branży obrotu wierzytelnościami. W latach 2002–2005 był doradcą inwestycyjnym w AIG AM (Polska), a następnie zarządzającym w DWS TFI. paan

Parkiet PLUS
Do poprawy wyników spółek z branży chemicznej niezbędny jest wzrost popytu i cen
Parkiet PLUS
Najwyższe stopy zwrotu przyniosą średnie spółki
Parkiet PLUS
Drozapol, Kernel... czyli ostra walka o delisting
Parkiet PLUS
Bank centralny jedyną realną opozycją przeciw rządom Victora Orbána
Parkiet PLUS
Nie ma planów i prac nad zmianami w OFE
Parkiet PLUS
Dodatków bio w paliwach przybywa