Zaskoczyć mogą banki i spółki surowcowe

Liczę na producentów stali i aluminium - mówi Patryk Olszanowski, analityk NN Investment Partners TFI.

Publikacja: 30.08.2021 05:21

Zaskoczyć mogą banki i spółki surowcowe

Foto: materiały prasowe

W Polsce trwa właśnie sezon wynikowy. Jakiego typu spółki zwróciły pana uwagę?

Warto na pewno odnotować kontynuację pozytywnej dynamiki wzrostu wyników w sektorze bankowym. Zdecydowana większość tego typu firm pokazała solidne wyniki, zaskakując pozytywnie w zakresie kosztów ryzyka, które okazały się dużo niższe, niż szacowaliśmy na przełomie lat. Dwa poprzednie kwartały pokazały spadek kosztów ryzyka właściwie do poziomów sprzed pandemii, co uwidacznia siłę zarówno klientów indywidualnych, jak i przedsiębiorstw. Zaskakuje nie tylko brak problemów ze spłatami kredytów, ale także zwyżki wolumenów udzielanych kredytów hipotecznych oraz gotówkowych rzędu kilkudziesięciu procent w porównaniu z poprzednim rokiem. Nie widać zatem, by Polacy wstrzymywali się z konsumpcją, co jest dobrym sygnałem dla gospodarki. Z drugiej strony istnieją obawy, czy dojdzie do silnego odreagowania popytu firm na kredyty. Pierwszym powodem jest nagromadzenie gotówki na bilansach spółek, przez które zapotrzebowanie na kredyt nie jest teraz wysokie, a drugim niepewność polityczna, przez którą firmy wstrzymują się z inwestycjami.

Na przyszły rok dostrzegam kilka czynników ryzyka, jeśli chodzi o popyt na kredyty hipoteczne. Prawdopodobnie dojdzie do podwyżek stóp procentowych. Nie będzie to jednak czynnik decydujący, bo raczej nie będą to istotne zmiany. Większym zagrożeniem są potencjalne zmiany legislacyjne dotyczące rynku nieruchomości. Takich pomysłów jest kilka, np. podatek katastralny czy też zmiany w rozliczaniu amortyzacji dla wynajmujących mieszkania. Na razie nie wiadomo, czy te pomysły wejdą w życie, jednak mogłyby przełożyć się na spadek popytu na kredyty hipoteczne w kolejnych latach. Bardziej pozytywnie powinien kształtować się popyt na kredyty gotówkowe.

Z innych gałęzi gospodarki uwagę przykuwa przemysł, który raportuje bardzo dobre wyniki. Był to skutek silnych zwyżek cen produktów. W większości spółek przemysłowych w wynikach prawie nie było widać problemów pandemii.

Czy tu też dostrzega pan jakieś ryzyko?

W najbliższych kwartałach raczej nie, ale w przyszłym roku dadzą o sobie znać rosnące koszty produkcji i zatrudnienia. Może to spowodować, że nie będzie już tak łatwo przenosić kosztów na konsumenta i w rezultacie popyt może przygasnąć. Dojdzie albo do spadków wolumenów, albo skurczenia marż. Część firm może odczuć i jedno, i drugie. Na razie wysoka inflacja jest jednak przyćmiewana przez ogromny popyt.

Na mocnej kondycji konsumentów zyskują także spółki detaliczne?

Tutaj w wielu przypadkach widać efekt odroczonego popytu. Przedsiębiorstwa detaliczne dobrze radziły sobie zarówno po stronie operacyjnej, jak i kosztowej, stawiając czoła pandemii. Myślę, że w kolejnych miesiącach czysto detaliczny popyt, np. na ubrania czy w e-commerce, powinien się utrzymywać na wysokich poziomach.

A co w przypadku sieci sklepów spożywczych?

Tu oczekiwania były mocno rozgrzane przez poprzedni rok, kiedy obserwowaliśmy wysoki jednocyfrowy wzrost dynamiki popytu na żywność. Wydawało się, że podobnie będzie w tym roku, tymczasem teraz zwyżki są raczej efektem inflacji niż wzrostu wolumenów sprzedaży. Jest to pewne rozczarowanie.

Wrócić do poziomów sprzed pandemii nie udało się gastronomii?

Można powiedzieć, że w pewnym stopniu się to udało, aczkolwiek dalej nie są to poziomy sprzed pandemii. Warto jednak podkreślić, że liczba bankructw w tym sektorze okazała się mniejsza, niż mogliśmy się tego spodziewać jeszcze rok temu, ponieważ większość spółek związanych z tą branżą zachowała płynność finansową, co pozwoliło przetrwać najgorsze miesiące. Nadal pozostaje to jednak bardzo konkurencyjny sektor, w którym walka o klienta jest zacięta, a marże są pod presją ze względu na rosnące koszty pracy.

Mocny sezon i lepszy od oczekiwań ma za sobą branża turystyczna. Jednak nie widać tego po notowaniach tych spółek?

Rzeczywiście, jednak inwestorzy zdyskontowali poprawę w branży turystycznej już pod koniec zeszłego roku. Notowania wtedy dotarły do poziomów, które wówczas wydawały się optymistyczne. Z czasem okazało się, że zwyżki miały uzasadnienie w poprawie fundamentów. To lato jest bardzo udane dla turystyki i widać to w rosnących cenach usług. W tym momencie jednak brakuje czynnika pozytywnego, który dalej niósłby notowania spółek turystycznych. Nie sądzę, by rząd jesienią wprowadził ogólnokrajowe restrykcje, jednak obecne wyceny w turystyce raczej również na to nie wskazują.

Kto jest pana faworytem na przyszły rok?

Przede wszystkim liczę na kontynuację pozytywnych zaskoczeń w sektorze bankowym. Do tego zakładam utrzymanie silnego popytu konsumpcyjnego, który przełoży się na szeroki sektor detaliczny. Na wysokich poziomach powinny się utrzymywać ceny surowców, co powinno sprzyjać przedsiębiorstwom czysto surowcowym. Ich obecne wyceny wskazują dziś na koniec cyklu, ale moim zdaniem obecny cykl może potrwać dłużej i ceny produktów końcowych będą się utrzymywać na wysokich poziomach przez dłuższy okres, niż dziś zakłada rynek. Najbardziej liczę na firmy zajmujące się produkcją stali i aluminium.

Patryk Olszanowski z NN Investment Partners TFI związany jest od maja 2017 r., pełni funkcję analityka w departamencie inwestycji. Pracę rozpoczął w czerwcu 2014 r. w Domu Maklerskim Banku Handlowego jako pomocnik analityka. Od lutego 2015 r. do kwietnia 2017 r. pracował jako młodszy analityk w Amundi Polska TFI. paan

Parkiet PLUS
Do poprawy wyników spółek z branży chemicznej niezbędny jest wzrost popytu i cen
Parkiet PLUS
Najwyższe stopy zwrotu przyniosą średnie spółki
Parkiet PLUS
Drozapol, Kernel... czyli ostra walka o delisting
Parkiet PLUS
Bank centralny jedyną realną opozycją przeciw rządom Victora Orbána
Parkiet PLUS
Nie ma planów i prac nad zmianami w OFE
Parkiet PLUS
Dodatków bio w paliwach przybywa