Rynkiem rządzi kółko wzajemnej adoracji

Mariusz Patrowicz, inwestor, prezes Novej Giełdy, kandydat na prezesa GPW.

Publikacja: 20.04.2018 05:00

Mariusz Patrowicz, inwestor, prezes Novej Giełdy, kandydat na prezesa GPW.

Mariusz Patrowicz, inwestor, prezes Novej Giełdy, kandydat na prezesa GPW.

Foto: Archiwum

Cztery lata temu pierwszy raz zgłosił pan chęć wejścia do rady GPW jako niezależny przedstawiciel akcjonariuszy mniejszościowych. W zeszłym roku starał się pan o fotel prezesa giełdy, w tym roku też wysuwa pan swoją kandydaturę na oba stanowiska – a dodatkowo także pana syn Damian. Bez poparcia Skarbu Państwa nie macie szans. Po co te zabiegi?

Proszę zauważyć, że jeśli chodzi o radę giełdy, to pierwszy raz kandydata niezależnego nie zgłosiła żadna instytucja związana ze Skarbem Państwa – w zeszłym roku na niezależnych pozowali kandydaci zgłoszeni przez PKO OFE i DM PKO BP. W tym roku, oprócz mnie i syna, jest jeszcze trzeci kandydat – choć zgłoszony po terminie. Byłoby dobrze, gdyby Skarb Państwa zaczął wreszcie respektować zapis statutu GPW o reprezentancie akcjonariuszy mniejszościowych w radzie nadzorczej – albo należy go wykreślić.

Załóżmy, że pan – albo syn – trafia do rady giełdy albo obejmuje fotel prezesa. Co to da?

Chcemy być realnymi reprezentantami inwestorów we władzach GPW. Nie tylko inwestorów w sensie akcjonariuszy mniejszościowych spółki, tylko wszystkich inwestorów indywidualnych zainteresowanych lokowaniem pieniędzy na warszawskim parkiecie. Od lat interesy drobnych są najmocniej naruszane, więc trudno się dziwić, że ta grupa odwraca się od giełdy i wybiera, np. obarczone większym ryzykiem forex czy kryptowaluty, albo przenosi się na naszą Novą Giełdę. Członek rady ma możliwość postulować rozwiązania i naciskać na zarząd, a prezes – ma możliwość wdrożenia rozwiązań, które od razu poprawiłyby jakość i zwiększyły atrakcyjność giełdy.

Marek Dietl nic w tej sprawie nie robi?

Pan Dietl jest może i niezłym prezesem, ale problem nie tkwi w tym, czy to on będzie dalej kierować giełdą, czy ktoś inny. Rotacja szefów GPW jest bardzo częsta i żaden nie miał możliwości wgłębić się w istotę problemu. Prawda jest taka, że rynkiem rządzą osoby na niższych szczeblach, tworząc zamknięte, zabetonowane środowisko broniące swoich interesów. To często są osoby, które mają tylko teoretyczną wiedzę o rynku, nie wiedzą czego potrzebują inwestorzy.

Częstokroć to układ towarzyski z kilkunastoma firmami komercyjnymi – aby coś niejednokrotnie osiągnąć u regulatorów trzeba albo mieć znajomości albo nieraz płacić wielkie pieniądze – za szeroko rozumiane doradztwo i usługi. Dobre przygotowanie nawet skomplikowanego dokumentu informacyjnego czy prospektu zgodnie ze sztuką kosztuje odpowiednio 10 tys. i 100 tys. zł. Dziwnym trafem w niektórych spółkach te koszty skaczą do kilkuset tysięcy czy kilku milionów. Nie rzucam oskarżeń – ale czy to tylko przypadek?

Wszelkie pomysły, by uzdrowić sytuację są torpedowane. Patologiczna sytuacja występuje też w KNF. Urzędnicy biorą się często za ocenę merytoryczną spółek o wielomiliardowej kapitalizacji, wtrącając się w prowadzenie biznesów, a mieliby kłopoty z prowadzeniem kiosku.

Tych ludzi trzeba zwolnić lub przynajmniej zreformować ich nastawienie.

Giełda jest w kryzysie, bo panuje uznaniowość. Stowarzyszenie Inwestorów Giełdowych, którego Damian jest wiceprezesem, ostrzega przed inwestycjami dokonywanymi na giełdzie, bo w świetle MAR rynek regulowany to taki, który kieruje się zasadami niemającymi charakteru uznaniowego. Weźmy chociażby kwestię wznawiania handlu po zawieszeniu notowań z tytułu przekroczenia widełek statycznych oraz dynamicznych – wszystko w rękach przewodniczącego sesji. Trzeba więc jasnych reguł gry. Nie jesteśmy przeciwni ograniczeniom wahań kursów, jednakże powinny one być określone w sposób jasny i przejrzysty, a nie wedle widzimisię pracowników GPW czy KNF.

Taka sama uznaniowość panuje w przypadku decyzji KNF, na szczęście wywalczyliśmy wprowadzenie pięcioletniego przedawnienia w przypadku kar administracyjnych, ale to marne pocieszenie.

Na pewno bardzo ważną kwestią są zbyt wysokie prowizje i opłaty pobierane przez domy maklerskie. Receptą byłoby utworzenie Giełdowego Domu Maklerskiego z niskimi prowizjami, co pociągnęłoby zmiany u innych uczestników rynku. Ale nikt nie chce o tym słyszeć.

A jak inwestorzy mają odzyskać zaufanie do rynku po zamieszaniu wokół GetBacku?

Odpowiedzialność za GetBack ponoszą KNF i GPW. Skoro te instytucje wbrew prawu biorą się do oceny merytorycznej spółek, to powinny ponieść odpowiedzialność za wyniki tej oceny, jeśli ona się nie sprawdzi. Ciężko mi wierzyć, że w ciągu kilku miesięcy po wpompowaniu do spółki blisko 3 mld zł – dzięki zatwierdzonym prospektom przez KNF – sytuacja mogła się aż tak nagle pogorszyć.

Po co tak zabiega pan o sprawy GPW, przecież uruchomił pan swoją Novą Giełdę.

Tak i realizujemy swoja wizję, Nova Giełda się rozwija, wkrótce wejdą opcje na bitcoina i kontrakty terminowe. U nas prowizji od transakcji nie ma, pobieramy opłaty od wycofania gotówki z rachunku bankowego lub akcji z depozytu. To poprawiło płynność, przybyło też nowych uczestników.

Ile osób inwestuje na Novej Giełdzie?

Mamy 1,5 tys. zarejestrowanych kont, cały czas ich przybywa.

Nova Giełda jest na cenzurowanym. Pod koniec lipca ub.r. do prokuratury wpłynęło zawiadomienie KNF dotyczące podejrzenia popełniania przestępstwa z art. 178 ustawy o obrocie – chodzi o działalność w zakresie obrotu instrumentami finansowymi bez zezwolenia...

Do tej pory nikt ze spółki nie był wzywany do składania wyjaśnień. Sam chciałbym zapoznać się z wnioskiem do prokuratury, by zobaczyć jak, KNF wyinterpretowała sobie to, że Nova Giełda musi mieć jakieś zezwolenie. Mogę tylko podtrzymać, że Nova Giełda nie narusza żadnych przepisów, jest bezpieczna dla uczestników, także pod względem podatkowym – inwestorzy nie muszą płacić PCC – co grozi osobom handlującym na innych platformach.

Kontrolowane przez waszą rodzinę firmy z GPW przenoszą siedziby do Estonii. Po co? Czy to nie chęć ucieczki spod nadzoru KNF?

Estonia jest przyjazna przedsiębiorcom, przepisy są jasne i klarowne, nie ma tam uznaniowości. W sądach honoruje się umowy podpisane elektronicznie. To jest inny świat. Należałoby „zresetować" całe polskie ustawodawstwo i implementować rozwiązania estońskie.

Parkiet PLUS
Dlaczego Tesla wyraźnie odstaje od reszty wspaniałej siódemki?
Parkiet PLUS
Straszyły PRS-y, teraz straszą REIT-y
Parkiet PLUS
Cyfrowy Polsat ma przed sobą rok największych inwestycji w 5G i OZE
Parkiet PLUS
Co oznacza powrót obaw o inflację dla inwestorów z rynku obligacji
Materiał Promocyjny
Nowy samochód do 100 tys. zł – przegląd ofert dilerów
Parkiet PLUS
Gwóźdź do trumny banków Czarneckiego?
Parkiet PLUS
Sześć lat po GetBacku i wiele niewiadomych