Było wietrznie i mroźno, a w szczycie targowego handlowania plac prezentował się jako pełen kupujących i sprzedających. Jedna z pierwszych niehandlowych niedziel, a tak wielu chętnych, by zamiast spędzać czas w cieple i zaciszu domowych wnętrz, wyjść coś sprzedać, coś kupić...

Handlowanie jest z pewnością jedną z większych pasji Polaków. Dość powiedzieć, że w ten sposób wyrażany konsumpcjonizm stanowi silny bodziec napędowy naszej gospodarki. Ostatnie lata pokazały, że polityka pełnego koszyka wygrała z polityką ciepłej wody, a odwrócić ten trend będzie trudno. Dlatego dziwi zachowanie decydentów, którzy – rozdając pieniądze na prawo i lewo – postanowili w imię bardziej szczytnych wartości niż gospodarka ograniczyć handel w kilkanaście niezbyt symbolicznych dni w roku.

Sprzeczności w tym więcej niż logiki. Obrona wybranych pracowników handlu obróci się przeciwko wybranym pracownikom sfery usług. Walka z handlem wielkopowierzchniowym – nie tylko niedzielna, ale i podatkowa – pobudzi handel internetowy, czyli nie zmieni przyzwyczajeń na bardziej prorodzinne. Na koniec zaradność Polaków rozwinie szerzej opisywane pomysły na obchodzenie prawa, które staną się bardziej symboliczne niż przekleństwo popołudniowej wycieczki rodzinnej do galerii handlowej.

Świat cały czas się zmienia, a my próbujemy zawracać kijem Wisłę. Zresztą nie tylko my. Handel stał się kluczowym tematem również w USA, bo tam prezydent postanowił siłą swych dekretów walczyć cłami z handlem (eksportem) chińskim. Nie wiem, czy bardziej przejął się tym, że Chińczycy budują gospodarkę, która wyprzedziła gospodarkę amerykańską, czy uznał, że po prostu musi wypełnić demagogiczne obietnice, które składał w czasie wyborów. Tak czy inaczej zaprzeczył amerykańskiej tradycji wolnego handlu, która setki lat temu objawiała się wysyłaniem uzbrojonych okrętów do Azji, aby ta nie zamykała się przed towarami z USA, a dziś jest widoczna w wynikach sondaży społecznych prowadzonych w tym kraju.

W większej czy mniejszej skali oba przypadki zwalczania handlu, z takich lub innych powodów i w mniejszej lub większej skali niemile widzianego przez decydentów oraz ich promotorów wyborczych, będą miały znaczenie przejściowe. Niedzielna wojna z handlem w Polsce nie zmieni pragnienia robienia zakupów w czasie wolnym od zarabiania pieniędzy, tak jak amerykańska bitwa celna z Chinami nie zmieni przekonania, że Amerykanie wszystkich wojen handlowych nie są już w stanie wygrywać.