Tożsamość znacznej większości zmarłych jest znana, ale ich rodziny nie odpowiadają na wezwania do odebrania urn. Więzi społeczne rozluźniają się, młodzi ludzie mniej dbają o swoich dziadków, a część rodzin chce w ten sposób uniknąć wysokich kosztów pogrzebu. Niektóre samorządy zmagają się już z problemem braku miejsca na składowanie urn. W mieście Saitama ponad 1,7 tys. urn czeka na odbiór przez rodziny zmarłych. W Yokosuce zabrakło miejsca na urny w 300-letnim domu pogrzebowym, więc zaczęto je składować w biurach miejskiej administracji. „Mam tylko 150 tys. jenów (4,98 tys. zł). Czy gdy umrę, skremujecie mnie i pochowacie w grobie dla biedaków? Nie mam nikogo, kto odebrałby moje prochy" – napisał w liście staruszek z Yokosuki zmarły w 2015 r. i pochowany później w świątyni.