Na spotkania te zapraszano m.in. przedstawicieli koncernów Microsoft, Dell i Samsung. Firmy amerykańskie namawiano tam, by prowadziły lobbing w rządzie USA na rzecz zmiany jego polityki wobec Chin. Firmy spoza USA przekonywano, że nic im nie grozi, jeśli będą kontynuować „normalny biznes" z chińskimi spółkami. – W Pekinie istnieje silne przekonanie, że USA chcą osłabić chiński rozwój technologiczny i że jeśli ten proces nie zostanie powstrzymany lub spowolniony, to cała chińska gospodarka cyfrowa będzie zagrożona – twierdzi Paul Triolo, analityk Eurasia Group.

Amerykańsko-chiński spór handlowy jest wciąż daleki od zakończenia. Steven Mnuchin, sekretarz skarbu USA, stwierdził, że prezydent Trump będzie „bardziej niż szczęśliwy" móc nałożyć karne cła na import z Chin warty 300 mld USD rocznie, jeśli spotkanie z chińskim prezydentem Xi Jinpingiem nie zakończy się sukcesem. Do tego spotkania może dojść na szczycie G20 w Osace 28–29 czerwca.