May odchodzi, problem zostaje

Theresa May ogłosiła, że rezygnuje ze stanowiska premiera Wielkiej Brytanii. 7 czerwca ma również przestać kierować Partią Konserwatywną.

Aktualizacja: 25.05.2019 08:55 Publikacja: 25.05.2019 08:44

Osłabieniu pozycji brytyjskiej premier Theresy May towarzyszyło osłabienie funta.

Osłabieniu pozycji brytyjskiej premier Theresy May towarzyszyło osłabienie funta.

Foto: AFP

Do utworzenia nowego rządu będzie nadal pełniła obowiązki premiera, m.in. podejmując na Wyspach amerykańskiego prezydenta Donalda Trumpa. Za najbardziej prawdopodobnego następcę May jest obecnie uznawany Boris Johnson, były minister spraw zagranicznych, gorący zwolennik brexitu. W wyścigu o przywództwo może jednak wystartować kilkunastu polityków Partii Konserwatywnej.

Po tym, jak premier May ogłosiła swoją dymisję, funt umacniał się wobec dolara. O ile rano w piątek za 1 funta płacono 1,267 USD, o tyle po godzinie 12 nawet 1,271 USD. Potem jednak kurs szybko wrócił do poziomu z poranka. Był na podobnym poziomie jak w pierwszej połowie stycznia. Londyński indeks FTSE 100 lekko zyskiwał w popołudniowej części piątkowej sesji.

Spekulacje o rezygnacji premier May trwały od miesięcy. Jej koniec przypieczętowała ostatnia nieudana próba przepchnięcia przez parlament (dwukrotnie wcześniej odrzuconej) umowy o warunkach brexitu. May ogłosiła we wtorek, że pozwoli deputowanym Izby Gmin zagłosować w czerwcu nad przeprowadzeniem drugiego referendum brexitowego. To wywołało sprzeciw kilku ministrów i rezygnację przewodniczącej parlamentu. Sondaże przed wyborami do Parlamentu Europejskiego mówiły zaś, że Partia Konserwatywna poniesie w nich klęskę, a głosy jej odbierze partia Brexit kierowana przez eurodeputowanego Nigela Farage'a. Konserwatyści doszli więc do mocno spóźnionego wniosku, że muszą pozbyć się May, by odzyskać część elektoratu. Jeśli wyznaczą Borisa Johnsona lub innego zwolennika brexitu na nowego premiera, będzie to oznaczało, że Londyn może zagrać ostrzej w rozgrywce z Brukselą. Jeżeli oczywiście zdoła uzyskać wystarczające poparcie w parlamencie, które dałoby mu szerokie pole manewru w negocjacjach.

Do brexitu pierwotnie miało dojść 31 marca, ale wobec tego, że premier May nie potrafiła zdobyć poparcia w parlamencie dla umowy o warunkach wyjścia, jego datę przesunięto na 31 października.

– Rezygnacja pani premier zwiększa ryzyko bezumownego brexitu, który miałby poważne negatywne skutki dla brytyjskiego ratingu – twierdzi Sarah Carlson, wicedyrektor w agencji Moody's.

– Bardzo dużo będzie zależało nie tylko od tego, kto zostanie nowym premierem i przywódcą Partii Konserwatywnej, ale również od tego, kto wejdzie w skład jego ekipy. Grupa złożona z umiarkowanych konserwatystów oczywiście będzie się bardzo różniła od tej złożonej z osób o skrajnych poglądach. Na razie wygląda na to, że będzie potrzebne kolejne przedłużenie procedury z artykułu 50. (procedury wyjścia z UE – red.). Jeśli skończy się na kolejnych wyborach, to potrzeba będzie 22 tygodni, by je zorganizować, co może sprawić, że nie zdążymy z ustaleniem warunków brexitu przed 31 października. Pod względem konstytucyjnym każdy rząd miałby łatwiej, gdyby zdecydował się na twardy brexit. Ale arytmetyka parlamentarna się nie zmieniła i się nie zmieni – uważa David Owen, ekonomista z banku inwestycyjnego Jefferies. HK

Gospodarka światowa
Sam Bankman-Fried skazany na 25 lat więzienia
Gospodarka światowa
Firma Trumpa jest już spółką memiczną
Gospodarka światowa
Reddit do odstrzału, prześladowca przecenił akcje
Gospodarka światowa
Jen najsłabszy wobec dolara od 1990 roku. Czas na interwencję?
Gospodarka światowa
Kakao drożeje szybciej niż Bitcoin
Gospodarka światowa
Największa gospodarka Europy nie może stanąć na nogi