Bank Anglii obliczył, że ogólny wskaźnik wydajności pracy jest obecnie najniższy od końca XVIII wieku, a więc początków rewolucji przemysłowej. Średni wzrost wydajności pracy był w minionej dekadzie ujemny, co zdarzyło się po raz pierwszy od stu lat – poinformował autor tego opracowania John Lewis, analityk brytyjskiego banku centralnego.

Przeciętna wydajność jednego pracownika nie osiągnęła jeszcze poziomu sprzed kryzysu finansowego, co ogranicza potencjalną stopę wzrostu tamtejszej gospodarki. Wśród przyczyn takiej sytuacji wymienia się uzależnienie brytyjskiej gospodarki od usług, w których wydajność rośnie wolniej niż w przemyśle przetwórczym, obecność spółek „zombie" podtrzymywanych przy życiu przez łagodną politykę pieniężną oraz ograniczenia przepływu pracowników między spółkami.

Niska wydajność wyjaśnia także dlaczego wzrost płac na Wyspach jest wciąż niezadowalający mimo bezrobocia najmniejszego od ponad 40 lat. Szef Banku Anglii Mark Carney przyznał, że wzrost płac realnych w dekadzie 2005 – 2015 był najmniejszy od polowy XIX wieku.

Wprawdzie w II połowie minionego roku wydajność wzrosła, ale zarówno urzędnicy jak i ekonomiści zalecają ostrożność ostrzegając, że brexit pogorszy sytuację, bo ograniczenie handlu z Unią Europejską grozi spadkiem sprzyjających wydajności innowacji i inwestycji.