Tymczasem Europa pod względem koniunktury giełdowej wciąż odstaje od Wall Street. Standard&Poor's500 od 2009 roku do styczniowego rekordu zyskał około 300 proc., natomiast referencyjny wskaźnik europejski Stoxx 600 Europe w tym samym czasie zyskał tylko 130 proc. i wciąż nie dotrzymuje tempa rynkowi amerykańskiemu.

Ta sytuacja zaskakuje analityków, a eksperci Natixis słabość akcji spółek z eurolandu określają jako „paradoks".

Jednym z powodów jest mocne euro, które w 2017 umocniło się do dolara o 15 proc. Szkodzi to tym spółkom, które dużo sprzedają na rynkach zagranicznych.

Innym argumentem jest to, iż ożywienie gospodarcze w USA  jest widoczne od co najmniej 2010 roku , natomiast w strefie euro  zaledwie od 2013 r.

Wprawdzie Max Kettner z Commerzbanku uważa, że rosnące stopy procentowe źle wróżą spółkom amerykańskim, ale jednocześnie wskazuje, iż  zaostrzanie polityki pieniężnej w USA bardziej zaszkodzi akcjom europejskim, nawet wówczas kiedy umocni się dolar a euro osłabnie.