Strach przed epidemią wciąż mocno daje o sobie znać na parkietach

Analitycy wskazują, że jest mało prawdopodobne, by WIG20 wrócił w tym tygodniu powyżej 2000 pkt. Niepewność może się długo utrzymywać.

Publikacja: 26.02.2020 05:00

Strach przed epidemią wciąż mocno daje o sobie znać na parkietach

Foto: AFP

– Inwestorzy powinni poważnie pomyśleć o kupowaniu na dołkach – stwierdził Larry Kudlow, doradca ekonomiczny prezydenta USA. We wtorek jednak nie było widać wśród inwestorów wielkiej chęci do kupowania. Choć południowokoreański indeks KOSPI zyskał w ciągu sesji 1,2 proc., to japoński Nikkei 225 spadł o 3,3 proc. (w poniedziałek giełda tokijska była zamknięta, więc można to uznać za późną reakcję na rozprzestrzenianie się koronawirusa). Niemal wszystkie giełdy w Europie doświadczały spadków, które były jednak bardziej umiarkowane niż w poniedziałek. Niemiecki DAX spadał po południu o 0,4 proc., a włoski FTSE MIB zniżkował o 0,5 proc. Polski WIG20 tracił na początku sesji 2,6 proc., ale późnym popołudniem spadek wyhamował do 2,1 proc. O ile dzień wcześniej spadł on poniżej poziomu 2000 pkt, o tyle we wtorek znalazł się najniżej od stycznia 2017 r.

Kwestia odbicia

Przecena silnie dotknęła we wtorek akcji polskich banków. Akcje PKO BP traciły prawie 3 proc., a papiery mBanku spadały nawet o 6,5 proc. Notowania biura podróży Rainbow Tours zniżkowały późnym popołudniem o 7,8 proc. Walory spółki medycznej Mercator Medical drożały za to o 17 proc. Analitycy Santandera sugerują ograniczenie zaangażowania w ryzykowne aktywa, choćby ze względu na pojawienie się nowych przypadków zachorowań w Europie Środkowo-Wschodniej. Jako najbardziej odporne wskazują natomiast akcje spółek medycznych, firm telekomunikacyjnych i producentów gier.

Niepokój inwestorów nie ogranicza się jednak do polskiej giełdy. – Jak na razie wygląda na to, że jest małe prawdopodobieństwo tego, że rynki uspokoją się w krótkim terminie. A to oznacza, że inwestorzy będą musieli się przyzwyczaić do dłuższego okresu niepewności i zmienności – uważa Michael Hewson, analityk CMC Markets.

Część analityków dostrzega jednak okazje do kupowania „na dołkach". – Tak jak w przypadku innych nagłych wyprzedaży ważne, by inwestorzy zachowywali długoterminową perspektywę i zarządzali ryzykiem za pomocą klas aktywów i globalnej dywersyfikacji. Preferujemy akcje z rynków wschodzących, biorąc pod uwagę relatywny sukces Chin w powstrzymywaniu wirusa, i jesteśmy bardziej ostrożni wobec akcji ze strefy euro, gdzie jest teraz znacząca niepewność dotycząca VV potencjalnych skutków ekonomicznych epidemii – wskazuje Mark Haefele, dyrektor inwestycyjny w UBS Wealth Management. Radzi on, by inwestorzy unikali najbardziej wrażliwych sektorów, takich jak linie lotnicze i hotele, a preferowali spółki dywidendowe oraz takie, które korzystają na tym, że ludzie zostają w domach (e-handel, gry wideo, dostawy żywności).

Ciężka walka

Inwestorzy muszą brać pod uwagę to, że zakłócenia gospodarcze szybko się nie skończą. Walka z epidemią zajmuje Chinom już ponad miesiąc, a to, czy postępy wirusa udało się tam opanować, jest kwestią sporną.

GG Parkiet

– Faktem jest to, że wirus rozprzestrzenił się poza Chiny i jest obecny w dużych gospodarkach. Część Chin jest nadal zamknięta, a według szacunków Bloomberga ich gospodarka wykorzystuje tylko 50 proc. mocy. Gdy tylko zostaną zniesione restrykcje na podróże, pojawi się ryzyko wzrostu zachorowań, a ludzie mogą być niechętni powrotowi do pracy. To wygląda bardziej na ożywienie gospodarcze w kształcie litery L, a powrót do pełnych mocy produkcyjnych raczej nie nastąpi przed trzecim kwartałem. A to będzie miało oczywiście globalne skutki – twierdzi Neil MacKinnon, strateg z firmy VTB Capital.

Chińskie władze poinformowały, że 6 proc. spółek z ChRL grozi bankructwo z powodu epidemii. 60 proc. firm doświadcza różnego rodzaju trudności. Jednakże 5 proc. spółek deklaruje, że epidemia koronawirusa nie ma wpływu na ich operacje.

Opinie

Bartosz Sawicki, kierownik departamentu analiz, DM TMS Brokers

To co się działo w ostatnich dniach z WIG20, jest kolejnym dowodem na jego relatywną słabość. Gdy w ostatnich miesiącach indeksy MSCI Emerging Markets czy Stoxx Europe 600 rosły, WIG20 zyskiwał o wiele mniej. Gdy MSCI Emerging Markets i Stoxx Europe 600 spadały, WIG20 spadał o wiele mocniej. Gdy Stoxx Europe 600 i DAX zdobywały historyczne szczyty, WIG20 był tylko o 40–60 pkt wyżej od minimów z 2019 r. W poniedziałek i wtorek DAX próbował bronić poziomu 13 tys. pkt i nikt tam nie rzucał białego ręcznika. Co innego w Warszawie, gdzie raczej nie spodziewam się, by w tym tygodniu WIG20 wrócił powyżej poziomu 2000 pkt. Ta słabość jest widoczna od dawna, trudno więc oczekiwać dużego i szybkiego odbicia na rynku. Spółki defensywne, takie jak np. spółki użyteczności publicznej, które na innych rynkach korzystają z rotacji kapitału, w Polsce są obciążone dużym ryzykiem politycznym. I są tanie właśnie głównie ze względu na takie ryzyko. W ostatnich dwóch–trzech latach większe dopływy kapitału na nasz rynek były moim zdaniem związane głównie z inwestycjami koszykowymi, następującymi m.in. po zmianach w funduszach MSCI. HK

Jarosław Banasiak, analityk, DM mBank

Obecnie mamy na rynkach do czynienia bardziej z emocjonalnymi reakcjami niż z próbami racjonalnej wyceny spółek. Na rynkach, które są mniej efektywne i płynne, może jednak dochodzić do głębszej wyprzedaży niż na tych, które cechują się większą płynnością. Na tych mniej efektywnych nawet niewielka liczba sprzedających wystarczy, by spowodować głębszą przecenę. I z tym mamy do czynienia w przypadku indeksu WIG20. Jeśli epidemia koronawirusa będzie się rozprzestrzeniała, to może stać się to katalizatorem poważnej korekty dla rynków rozwiniętych, które przez wiele lat szły w górę i zdobywały szczyty. Spadki dotknęłyby też wówczas pewnie rynki takie jak polski. W poniedziałek sygnałem do przeceny były dane mówiące o tym, że liczba zgonów spowodowanych koronawirusem wzrosła w niedzielę o 158, czyli o około 30 proc. To wywołało szok. Dane z poniedziałku mówiły już jednak o 81 nowych przypadkach śmiertelnych, czyli wskazywały na spadek. Jeśli ta tendencja spadkowa się utrzyma, to daje nadzieje na odbicie na rynkach rozwiniętych. Wówczas jednak reakcja takich rynków jak polski powinna być słabsza, czyli zwyżki mogą być wolniejsze. HK

Gospodarka światowa
Sam Bankman-Fried skazany na 25 lat więzienia
Gospodarka światowa
Firma Trumpa jest już spółką memiczną
Gospodarka światowa
Reddit do odstrzału, prześladowca przecenił akcje
Gospodarka światowa
Jen najsłabszy wobec dolara od 1990 roku. Czas na interwencję?
Gospodarka światowa
Kakao drożeje szybciej niż Bitcoin
Gospodarka światowa
Największa gospodarka Europy nie może stanąć na nogi