Stary bank centralny kontra nowy

Byli sternicy polityki pieniężnej apelują do obecnej RPP o podwyżkę stóp procentowych.

Publikacja: 05.10.2021 05:30

Stary bank centralny kontra nowy

Foto: Adobestock

Byli prezesi Narodowego Banku Polskiego Marek Belka, Leszek Balcerowicz i Hanna Gronkiewicz-Waltz uw

Byli prezesi Narodowego Banku Polskiego Marek Belka, Leszek Balcerowicz i Hanna Gronkiewicz-Waltz uważają, że im później NBP zabierze się do walki z inflacją, tym większe będą jej koszty. Na zdjęciu Marek Belka

Fotorzepa

„Inflacja nie powróci do celu inflacyjnego, który wynosi 2,5 proc., bez zmian w polityce pieniężnej. RPP nie może dłużej ich odwlekać. Im do wyższej inflacji dopuści, tym większe będą koszty nie tylko samej inflacji, ale i jej tłumienia. Dalsza zwłoka byłaby sprzeniewierzeniem się podstawowemu celowi banku centralnego" – apelują do członków Rady Polityki Pieniężnej ich poprzednicy, w tym troje byłych prezesów Narodowego Banku Polskiego.

Bez spadku na horyzoncie

Leszek Balcerowicz

Leszek Balcerowicz

Fotorzepa

Apel, publikowany na łamach „Rzeczpospolitej", to reakcja na bierność RPP w obliczu inflacji, która coraz bardziej oddala się od celu NBP, wynoszącego 2,5 proc. We wrześniu, jak wstępnie oszacował GUS, inflacja wynosiła 5,8 proc. rok do roku, najwięcej od 2001 r. Był to już szósty z rzędu miesiąc, gdy przekraczała 3,5 proc., czyli górną granicę pasma dopuszczalnych odchyleń od celu NBP.

Hanna Gronkiewicz-Waltz

Hanna Gronkiewicz-Waltz

Fotorzepa

Byli sternicy polityki pieniężnej, wśród nich Marek Belka (prezes NBP w latach 2010–2016), Leszek Balcerowicz (prezes w latach 2001–2007) oraz Hanna Gronkiewicz-Waltz (prezeska w latach 1992–2001), przypominają, że nadmierna inflacja jest zjawiskiem niebezpiecznym. Utrudnia przedsiębiorstwom i gospodarstwom domowym podejmowanie racjonalnych decyzji, w tym inwestycyjnych, a także stanowi nieformalny podatek, który w największym stopniu obciąża osoby o niskich dochodach.

Sygnatariusze apelu wskazują, że asumpt do zaostrzenia polityki pieniężnej dawały już lipcowe prognozy Departamentu Analiz Ekonomicznych NBP. Wynikało z nich, że bez podwyżki stóp procentowych inflacja nie wróci do celu banku centralnego do końca 2023 r. Tymczasem dzisiaj wiadomo, że te prognozy były zbyt ostrożne. Wskazywały m.in., że w III kwartale br. inflacja wyniesie (to środek przedziału, w którym inflacja miała znaleźć się z 50-proc. prawdopodobieństwem) 4,6 proc., a faktycznie była o 0,8 pkt proc. wyższa. W 2022 r. inflacja miała wynosić średnio 3,3 proc., po 4,2 proc. w br. Tymczasem nowe prognozy ekonomistów spoza banku centralnego sugerują, że inflacja zarówno w tym, jak i w przyszłym roku może być bliska 5 proc.

Bierność wbrew prawu

Najbliższe posiedzenie RPP odbędzie się w środę. Ankietowani przez „Parkiet" ekonomiści zgodnie oceniają, że nie przyniesie ono zmiany stóp procentowych. Stopa referencyjna NBP zostanie utrzymana na rekordowo niskim poziomie 0,1 proc. Część obserwatorów polityki pieniężnej uważa jednak, że Rada zasygnalizuje podwyżkę stóp w listopadzie, gdy znane będą nowe prognozy DAE NBP. Takie oczekiwania widać też na rynkach finansowych, szczególnie po nadspodziewanie dużej podwyżce stóp procentowych w Czechach. Ich pokłosiem jest wyraźne umocnienie złotego w ostatnich dniach minionego tygodnia. Ale podwyżka nie jest wcale przesądzona.

Dotychczas większość członków RPP uważała, że wzrost inflacji jest napędzany czynnikami, na które krajowa polityka pieniężna nie ma dużego wpływu. To przede wszystkim gwałtowne zwyżki cen wielu surowców, w tym rolnych i energetycznych, a także zaburzenia w globalnych łańcuchach dostaw oraz duże podwyżki cen administrowanych, w tym energii elektrycznej i gazu. Na to nakłada się jeszcze niepewność co do wpływu kolejnej fali epidemii Covid-19 na polską gospodarkę. Listopadowe prognozy DAE NBP tych argumentów mogą nie unieważnić. Dodatkowo pojawiają się też pierwsze prognozy, wedle których szybki wzrost cen towarów, z których konsumpcji gospodarstwa domowe nie mogą zrezygnować, stłumi ich popyt na inne towary i usługi. To zaś przyczyni się do wyhamowania wzrostu gospodarczego. W ocenie ekonomistów z Credit Agricole Bank Polska w tych okolicznościach nie można wykluczyć stabilizacji stóp procentowych aż do końca 2022 r.

Sygnatariusze listu do RPP uważają, że taka postawa ich następców naruszałaby zarówno ustawę o NBP, jak i konstytucję, która zobowiązuje bank centralny do dbania o wartość pieniądza.

Gospodarka krajowa
Ernest Pytlarczyk, Pekao: Podwyżkę stóp trudno byłoby uzasadnić
Gospodarka krajowa
Zarząd broni prezesa. Mówi o ataku na niezależność banku
Gospodarka krajowa
Wzrost popytu nie strąci inflacji z drogi do celu
Gospodarka krajowa
Zarząd NBP broni Adama Glapińskiego. "To próba złamania niezależności banku"
Gospodarka krajowa
Ogień i woda. Scenariusz PKO BP dla polskiej gospodarki
Gospodarka krajowa
Trybunał Stanu dla prezesa NBP. Jest wniosek grupy posłów