Eksperci zwracają uwagę, że Istotną cechą obecnego kryzysu jest jego sektorowy charakter. - Część polskiej gospodarki pozostała jednak względnie odporna na ekonomiczne skutki pandemii. Solidny wzrost rok do roku przychodów ze sprzedaży (wsparty wyższymi cenami) odnotował sektor użyteczności publicznej, zgodnie z naszymi oczekiwaniami beneficjentem rozwoju pracy zdalnej okazała się branża IT i telekomunikacyjna, a siłą rozpędu na ścieżce wzrostu pozostało również krajowe budownictwo (gdzie kryzys zaczyna jednak oddziaływać z pewnym opóźnieniem). W przeciwieństwie do obszarów najmocniej dotkniętych restrykcjami, delikatny wzrost przychodów w całym półroczu odnotowały również pozostałe sekcje usługowe - wskazują eksperci

Najmocniej ucierpiały usługi bezpośrednio zablokowane przez restrykcje (zwłaszcza hotele i restauracje, turystyka oraz transport pasażerski), większość przemysłu (z wyjątkiem gałęzi wytwarzających dobra pierwszej potrzeby), a także handel, który spadku tradycyjnej sprzedaży nie był w stanie w pełni zrekompensować zwiększonym popytem w kanałach zdalnych. Biorąc pod uwagę dane o przychodach ze sprzedaży firm z poszczególnych sekcji gospodarki w I półroczu br. największym przegranym kryzysu okazała się branża hotelarsko-gastronomiczna, gdzie obroty firm spadły aż o blisko 30 proc. rok do roku.

Jedną z cech odróżniających kryzys Covid-19 od poprzednich jest jego relatywnie silny wpływ na największe firmy. Zdaniem ekonomistów przyczyn takiego stanu rzeczy należy upatrywać m. in. w silniejszej ekspozycji dużych koncernów na sprzedaż zagraniczną, która w warunkach bardzo trudnej sytuacji epidemicznej w wielu krajach Europy Zachodniej procentowo ucierpiała zdecydowanie mocniej aniżeli popyt krajowy. Podczas gdy przychody eksportowe firm zmalały w I półroczu rok do roku aż o ponad 10 proc. ,sprzedaż krajowa wykazała spadek tylko o niecałe 4 proc.. Dodatkowo na korzyść małych i średnich podmiotów oddziaływał fakt wsparcia finansowego państwa, które zniekształciło (in plus) właśnie ich stronę przychodową, a także ich mniejsza wrażliwość na spadek przychodów finansowych (m.in. z tytułu wpływów z dywidend).

- Polskie przedsiębiorstwa poradziły sobie nad wyraz dobrze w sytuacji, na którą nikt nie był w stanie się przygotować. Pomogła mniejsza skala recesji niż na Zachodzie, dość elastyczne dostosowania po stronie kosztowej firm, ale też znaczne – w relacji do skali działalności – wsparcie finansowe państwa, widoczne już w wynikach II kwartału. Wszystko to zadziałało stabilizująco na sytuację krajowych podmiotów w pierwszej, krytycznej fazie kryzysu, co być może pomoże uniknąć kulminacji problemów w kolejnych okresach. Tym bardziej, że w mijającym właśnie kwartale obserwujemy ożywienie gospodarcze, którego motorem napędowym jest rosnąca konsumpcja oraz odradzający się eksport. Jeżeli taki stan rzeczy będzie utrzymywał się również na jesieni, będziemy mogli mówić o realnym wychodzeniu z kryzysu – uważa Ernest Pytlarczyk, główny ekonomista Banku Pekao.