W pandemii firmy liczą na klientów

Konsumenci uczą się funkcjonować z mniejszymi dochodami, a przedsiębiorcy szykują się na recesję.

Publikacja: 26.08.2020 13:37

W pandemii firmy liczą na klientów

Foto: Adobestock

Polska, obok Grecji i Rumunii, jest w trójce tych państw Europy, w których mieszkańcy w największym stopniu zostali dotknięci kryzysem. Aż 7 na 10 respondentów twierdzi, że dysponuje teraz mniejszymi dochodami, co ma bezpośredni wpływ na biznes. Blisko 50 proc. rodzimych przedsiębiorców przyznaje, że już mamy do czynienia z recesją lub zapaść gospodarcza czeka nas w najbliższym czasie - wynika z danych, zebranych przez firmą Intrum.

Wprowadzone w Polsce i pozostałych krajach Europy ograniczenia dotyczące podróżowania, robienia zakupów, spożywania posiłków, ćwiczeń i innych form spędzania wolnego czasu poza domem, czy w trakcie rozwoju pandemii także te dotyczące „normalnego" funkcjonowania w postaci kwarantanny, nie ominęły żadnego sektora gospodarki. Jednak najmocniej mocno uderzyły w branżę hotelarską, gastronomiczną i przemysł rekreacyjny. W kwietniu Komisja Europejska oszacowała, że europejskie hotele i restauracje stracą w tym roku połowę swoich przychodów, podczas gdy touroperatorzy i biura podróży mogą stracić nawet 70 proc. swoich zarobków, a firmy organizujące rejsy wycieczkowe i linie lotnicze – aż 90 proc. przychodów.

Ci przedsiębiorcy, którym udało się utrzymać na rynku lub funkcjonują w branżach, które kryzys dotknął w mniejszym stopniu, nie mają wcale pozytywnych nastrojów. 48 proc. spośród tych pytanych przez Intrum w Polsce uważa, że nasz kraj jest już w recesji lub znajdzie się w takiej sytuacji w najbliższym czasie. Jeżeli chodzi o średnią europejską, odsetek ten jest jeszcze wyższy i wynosi 56 proc..

Jak zaznacza Dariusz Sikora, ekspert Intrum, nadchodząca recesja będzie mieć odmienny charakter niż chociażby ta, która dotknęła świat w 2008 r., bo nie ma przyczyn ekonomicznych, nie jest związana z trendami światowej gospodarki. – Będzie wynikać z bezpośrednich skutków wprowadzonych obostrzeń, które miały ograniczyć dalsze rozprzestrzenianie się wirusa. Firmy z dnia na dzień musiały zawiesić swoją działalność z powodu lockdownu, a nie z braku popytu na oferowane produkty i usługi - podkreśla.

Można podejrzewać, że im dłużej będzie trwać pandemia, tym przybędzie firm, które będą przekonane o nadejściu recesji. 44 proc. europejskich przedsiębiorców ankietowanych podczas kryzysu związanego z pandemią koronawirusa przyznało, że recesja miałaby poważny, negatywny wpływ na ich firmy. Przed wybuchem pandemii 26 proc. pytanych było tego samego zdania. Wśród tych przedsiębiorców, którzy mają nieco bardzo bardziej optymistyczne nastroje i uważają, że recesja czeka ich kraj dopiero za 5 lat, także dostrzegają powagę problemu – 38 proc. ankietowanych z Europy uważa, że kryzys miały negatywny wpływ na funkcjonowanie ich biznesów. W tym przypadku Polska (48 proc.), oprócz Hiszpanii (54 proc.) i Portugalii (47 proc.) jest w niechlubnej trójce tych europejskich krajów, w których najwięcej przedsiębiorców ma takie obawy.

Długoterminowe skutki ekonomiczne pandemii Covid-19 wpłyną nie tylko na biznesy w całej Europie, ale także na konsumentów, ponieważ presja finansowa negatywnie odbije się na ich zdolności do terminowego opłacania faktur. – Przedsiębiorcy są świadomi faktu, że ich aktualna, a także przyszła sytuacja w dużym stopniu zależy od sytuacji konsumentów, od tego, jak odnajdą się w kryzysie. To z kolei będzie uwarunkowane tym, czy czeka nas tzw. druga fala pandemii a wraz z nią kolejny lockdown. Bez wątpienia, nadchodząca recesja jest dużym wyzwaniem dla konsumentów nie tylko w Polsce, ale w całej w Europie. Przedsiębiorcy odpowiadając na pytanie, jakie najważniejsze wyzwania będą stały przed konsumentami pragnącymi regulować swoje należności na czas – w ciągu najbliższych 12 miesięcy – na pierwszym miejscu stawiają właśnie kryzys gospodarczy (66 proc.). Dopiero na kolejnych znalazły się takie kwestie, jak np. problemy finansowe dłużników (38 proc.) czy niepewne warunki ekonomiczne (33 proc.) – wyjaśnia Dariusz Sikora.

Przedsiębiorcy nie ukrywają, że liczą na wsparcie konsumentów - i to się może udać. Panujący kryzys zmusił bowiem wiele osób do bardziej świadomego wydawania pieniędzy i zarządzania budżetem domowym, a także do podejmowania przemyślanych decyzji zakupowych. 68 proc. ankietowanych Polaków deklaruje, że stara się kupować lokalne produkty, zamiast wybierać międzynarodowe marki. 6 na 10 osób przyznaje, że obecnie przykłada większa? uwagę? do tego, skąd pochodzą? rzeczy, które nabywa. Nasze „nowe" podejście do robienia zakupów ma dodatkowy „efekt uboczny". Wybierając po pierwsze polskich, a po drugie lokalnych sprzedawców i najmniejsze firmy, które jak wiadomo, najbardziej ucierpiały podczas pandemii, pomagamy rodzimej gospodarce podnieść się z kryzysu.

Największym problemem, z jakim mierzą się obecnie przedsiębiorstwa w Polsce, ale także w całej Europie, jest utrzymanie płynności finansowej, zabezpieczenie stałego przepływu środków pieniężnych poprzez odbudowanie popytu na oferowane produkty i usługi oraz otrzymywanie płatności w terminie – 1 na 2 (51 proc.) firmy twierdzi, że opóźnienia w płatnościach zagrażają jej przetrwaniu w czasie kryzysu związanego z Covid-19 . Pandemia obniżyła naszą siłę nabywczą, ale mimo to, chcemy pomagać rodzimym biznesom. Zakupy, nawet te najbardziej podstawowe, musi robić regularnie każdy. Dane zebrane przez Intrum pokazują, że jeżeli wydajemy pieniądze, to staramy się wybierać polskie marki i nierzadko firmy lokalne, które dobrze znamy i wiemy, jak poważnie ucierpiały podczas kryzysu.

Gospodarka krajowa
Ernest Pytlarczyk, Pekao: Podwyżkę stóp trudno byłoby uzasadnić
Gospodarka krajowa
Zarząd broni prezesa. Mówi o ataku na niezależność banku
Gospodarka krajowa
Wzrost popytu nie strąci inflacji z drogi do celu
Gospodarka krajowa
Zarząd NBP broni Adama Glapińskiego. "To próba złamania niezależności banku"
Gospodarka krajowa
Ogień i woda. Scenariusz PKO BP dla polskiej gospodarki
Gospodarka krajowa
Trybunał Stanu dla prezesa NBP. Jest wniosek grupy posłów