O dymisji doniósł portal wPolityce.pl. Wedle jego ustaleń minister finansów Teresa Czerwińska pod koniec lutego w rozmowie z premierem Mateuszem Morawieckim podała się do dymisji, a szef rządu jej nie przyjął. Zdarzenie miało mieć miejsce kilka dni po ogłoszeniu przez Jarosława Kaczyńskiego tzw. „nowej piątki PiS".

- Minister finansów prof. Teresa Czerwińska nie złożyła żadnej dymisji. Takie spekulacje szkodzą pracom prowadzonym w resorcie finansów – odpowiedział na to błyskawicznie rzecznik Ministerstwa Finansów Paweł Jurek.

Także z informacji Rzeczpospolitej wynika, że do oficjalnego złożenia dymisji nie doszło, ale rzeczywiście doszło do poważnych tarć między premierem Morawieckim a minister Czerwińską.  Resort finansów był bowiem zaskoczony skalą nowych propozycji wyborczych PIS. Z przedstawionej piątki: rozszerzenie 500+ na każde dziecko, 13. emerytura, odbudowa lokalnych połączeń autobusowych, zerowy PIT dla młodych, obniżka klina podatkowego, resort pracował i rekomendował tylko zmiany w podatkach, których koszt oscylowałyby w granicach 10 mld zł. Tymczasem koszt nowej piątki PiS to 40 mld zł rocznie.

Dla resortu finansów znalezienie takich pieniędzy w budżecie, w sytuacji nadchodzącego spowolnienie gospodarczego, to ogromne wyzwanie. Jak wynika z naszych Informacji, minister Czerwińska ostrzegała premiera na pierwszym posiedzeniu rządu po konwencji PiS, że deficyt finansów publicznych może przekroczyć unijne limity wynoszące 3 proc. PKB. Oznaczałoby to, że cały wysiłek włożony w uszczelnienie systemu podatkowego i uzdrawianie finansów państwa pójdzie na marne.

Poza tym – jak się dowiadujemy – resort finansów w ogóle nie był zachwycony takimi propozycjami jak 500+ na każde dziecko czy 13. emerytura, ze względu na to, że ich pozytywny wpływ na gospodarkę jest znikomy. Tymczasem minister Teresa Czerwińska wielokrotnie podkreślała, że celem jej resortu jest stabilizacja finansów publicznych oraz pobudzenie polskiej gospodarki w dłuższym okresie.