Otoczenie: Kamil Cisowski, analityk DI Xelion
Środowa sesja w Europie przebiegała w atmosferze oczekiwania na konferencję po wrześniowym posiedzeniu FOMC. W godzinach porannych większość indeksów znajdowała się na plusach, w ciągu dnia miała jednak fala wyprzedaży, dla której pretekstem stały się zaskakująco słabe informacje o amerykańskiej sprzedaży detalicznej w sierpniu. Dynamiki na poziomie odpowiednio 0,6% m/m oraz 0,7% m/m dla głównego wskaźnika i w ujęciu bazowym były niższe od oczekiwań, wyraźnie w dół zrewidowane zostały także dane za poprzedni miesiąc. Mimo to indeksy na finiszu sesji zdołały w większości wyjść na plus, najsilniejszy IBEX zyskał 1,1%, a spośród głównych rynków wyłącznie Londyn zamykał się ze stratami na fali wyraźnego umocnienia funta. Pod kreską znalazły się wszystkie krajowe indeksy – WIG20 spadł o 0,3%, podobnie jak mWIG40, sWIG80 stracił symboliczne 0,02%.
Mówiąc w największym skrócie, Jerome Powell tym razem nie zachwycił rynku. S&P500 straciło wczoraj 0,5%, NASDAQ 1,3%, spadki w Azji i notowania kontraktów futures nie pozostawiają złudzeń, że szanse na wzrostową sesję są dziś niewielkie. Konferencja przyniosła potwierdzenie scenariusza i tak wycenianego przez rynek, w którym stopy pozostają bliskie zeru co najmniej do końca 2023 r. FOMC nie zamierza zmieniać ich poziomu do momentu powrotu do pełnego zatrudnienia, któremu będzie towarzyszyła inflacja co najmniej na poziomie celu. Negatywna reakcja to przede wszystkim wypadkowa niezwykle ostrożnych wypowiedzi szefa Fed na temat trwającego ożywienia i obaw, że zgodnie z jego słowami „droga wprzód pozostaje wysoce niepewna". Reakcja mogłaby być zapewne inna, gdyby nie wcześniejsze dane o sprzedaży – pierwsza w ostatnim czasie naprawdę istotna publikacja makroekonomiczna z USA o wyraźnie negatywnym charakterze, stawiająca znak zapytania nad liczbami w kolejnych miesiącach.
Po posiedzeniach w USA i Japonii (w tym drugim przypadku brak jakichkolwiek zmian w polityce i istotnych informacji) dziś przychodzi kolej na Bank Anglii. Konsensus rynkowy sugeruje dalszą stymulację monetarną na Wyspach przed końcem roku, a chociaż dzisiaj raczej nie należy spodziewać się zmian w polityce pieniężnej, rynek będzie wypatrywał przede wszystkim potwierdzenia, że mogą one nastąpić w listopadzie. Królestwo znajduje się w bardzo podobnej sytuacji do reszty Europy – po niezwykle silnym odbiciu na przełomie 2Q/3Q2020 w ostatnim czasie widać coraz więcej problemów z kontynuacją powrotu do normalności.
Technika: Piotr Neidek, analityk BM mBanku
Czwartkowy poranek na rynkach akcyjnych obfituje w czerwień, która po wczorajszej przecenie S&P500 ma prawo stanowić motywacje dla europejskich byków do zwiększenia swojej aktywności. Pytanie tylko, czy uda im się powstrzymać presję podaży, jaka w takich sytuacjach zapewne wyraźnie wzrośnie a tym samym ma prawo okazać się zbyt dużym wyzwaniem dla akcyjnych byków i to tuż przed wygasaniem serii.
Ogólna sytuacja techniczna zarówno warszawskich indeksów jak i otoczenia zewnętrznego, nie napawa optymizmem. MSCI Poland ponownie zakończył dzień pod kreską i bliski jest przerwania wrześniowej podłogi. USDPLN od rana zyskuje na wartości a tym samym rośnie ryzyko dalszej deprecjacji złotego i realizacji scenariusza, w ramach którego cross ten wykonuje zasięg wzrostów liczony wg szerokości prostokąta. Mowa o ruchu w kierunku 3.84PLN co w połączeniu z aktywnymi sygnałami sprzedaży dla indeksu blue chips, stanowi ciężar dla WIG20USD. Benchmark ten jest swojego rodzaju pryzmatem, przez który zagranica spogląda na GPW a ostatnie sygnały jak SELL by MA200_d czy też wybicie się dołem z kanału wzrostowego wraz z nieudolnym powrotem, stanowi pożywkę dla zwolenników grania krótkich pozycji.