Jednak inni nie zgadzają się z tymi wnioskami. Według alternatywnych obliczeń, na jakie natrafiliśmy, do najdłuższych rynków byka jeszcze sporo brakuje, nawet kilka lat...

Skąd tak drastyczne rozbieżności w wyliczeniach analityków? Z naszych ustaleń wynika, że w grę wchodzą z pozoru błahe różnice w założeniach. Przykładowo weźmy pod lupę rekordową hossę z lat 90. Według części analityków tamten rynek byka rozpoczął się jeszcze w 1987 roku, po pamiętnym krachu. Inni datują początek na październik 1990, kiedy to S&P 500 spadł o ponad 20 proc., ale tylko przy uwzględnieniu poziomów śródsesyjnych (na zamknięciach spadek był mniejszy).

Tu pojawia się jednak kolejny problem. Jeśli trzymać się kryterium opartego na poziomach śródsesyjnych, to jako bessę należałoby też zakwalifikować spadek z okresu IV–X 2011 (-21,6 proc.). A wtedy obecną hossę należałoby zdefiniować jako okres od października 2011 r., a nie od wiosny 2009 r. – a wtedy trwająca hossa wcale nie wydawałaby się prawdopodobnie tak długa.

Widać więc, że zadanie z pozoru błahe – ustalenie długości poszczególnych rynków byka – w praktyce okazuje się niezwykle kontrowersyjne i karkołomne. Odpowiedź na pytanie o to, czy w USA obecna hossa staje się już rekordowo długa, wcale nie jest więc też taka oczywista.