I o ile od kilku tygodni, a nawet miesięcy, coraz więcej głosów wskazywało na możliwość jej wystąpienia, wydaje się, że jak zwykle pojawiła się ona wtedy, kiedy większość się tego nie spodziewała. Zarówno charakter spadków, zachowanie różnych klas aktywów, jak i otoczenie zewnętrzne wskazują, że jest to raczej korekta w trendzie, a nie początek bessy.

Przy okazji ostatnich spadków chciałbym podzielić się pewną ciekawostką. Inwestorzy grający na akcjach, jeśli myślą o korekcie, to mają przed oczami spadki rzędu kilku–kilkunastu procent. Są jednak takie instrumenty, które mogą stracić znacznie więcej. Główną ofiarą obecnej korekty są ETF-y na spadek zmienności. Na jednym z nich w 2017 roku można było zarobić prawie 190 proc. Tymczasem wzrost zmienności z ostatnich dni spowodował, że ETF ten został postawiony w stan likwidacji, a jego wycena od szczytu w styczniu tego roku spadła o 95 proc.! Co z tego wynika dla inwestorów? Przede wszystkim to, że czasem warto podchodzić do inwestycji kontrariańsko i nie podążać za tłumem. W styczniowym badaniu BofAML, o którym wspominałem w poprzednim komentarzu, najpopularniejszą strategią była gra na spadek zmienności, czyli np. kupno takiego ETF-a. To już nie pierwszy raz, kiedy uznanie strategii za najpopularniejszą oznacza koniec jej dobrych wyników, przynajmniej w krótkim terminie. ¶