Branża TFI liczy na odroczenie cięć opłat

Ciężki okres na rynku, wzrost obowiązków i kosztów to zdaniem IZFiA argumenty za przesunięciem wejścia w życie limitów opłat w funduszach.

Publikacja: 03.11.2020 05:25

Branża TFI liczy na odroczenie cięć opłat

Foto: Adobestock

Duże straty aktywów wiosną, przedłużające się rozmowy na temat zasad współpracy TFI z dystrybutorami oraz spore podwyżki opłat na rzecz Komisji Nadzoru Finansowego na nowo wzbudziły dyskusje o limitach stawek za zarządzanie w funduszach.

Przychody TFI się kurczą

Środowisko funduszy, głosem Izby Zarządzających Funduszami i Aktywami, apeluje o poluzowanie przepisów, które zaczęły obowiązywać blisko dwa lata temu. Ogłoszone wówczas rozporządzenie wprowadziło limity opłaty stałej za zarządzanie, która docelowo – od 2022 r. – ma sięgać nie więcej niż 2 proc. aktywów funduszu. Teraz jest to 3 proc., a od początku nowego roku limit spadnie do 2,5 proc.

– Przede wszystkim uważamy, że takie limity nie powinny obowiązywać – rynek powinien regulować się sam, podobnie jak to ma miejsce w pozostałych krajach Unii Europejskiej – twierdzi Małgorzata Rusewicz, prezes IZFiA. – Poza tym, że mamy dodatkowe obostrzenia, branża funduszy mocno odczuła pandemię poprzez duże ubytki aktywów spowodowane umorzeniami oraz spadkami na rynkach. Przypomnijmy też, że niebawem wchodzą w życie zmiany w przepisach o ustawie o funduszach, które dotyczą transgranicznej dystrybucji funduszy inwestycyjnych na terytorium UE – mówi Rusewicz. – Oznacza to dla nas, że zagraniczne fundusze, które wejdą na polski rynek, nie będą podlegać wszystkim tym obowiązkom, jakie przepisy krajowe nakładają na polskie fundusze inwestycje, m.in. dotyczącym zasad rozliczania tzw. zachęt z dystrybutorami. Dodatkowe obciążenie, jakim są polskie przepisy (m.in. o zachętach), postawi krajowe fundusze w gorszej pozycji. Rząd powinien sobie odpowiedzieć zatem, na ile – w obecnej sytuacji – środki polskich inwestorów powinny wypływać za granicę, a na ile chcemy wspierać rodzimy rynek – zaznacza prezes IZFiA. Jak dodaje, ostatnie lata to duży wzrost obowiązków i jednocześnie kosztów dla TFI.

Ten rok w branży rzeczywiście wygląda gorzej. Łączne wynagrodzenie TFI za zarządzanie funduszami w I półroczu spadło o ponad 10 proc. w porównaniu z takim samym okresem rok wcześniej, z kolei zysk netto był niższy o 16 proc. Z drugiej strony przez ten czas rynek jednak mocno się zmienił. Kilka TFI, decyzją KNF, zakończyło działalność, spadła liczba funduszy i aktywa.

Limity opłat za wynik?

Przeciwnego zdania jest NBP, który już dwa lata temu chciał ustanowienia limitu opłaty za zarządzanie na poziomie 1,5 proc. – NBP w swoich stanowiskach odnoszących się do wysokości opłaty za zarządzanie funduszami inwestycyjnymi otwartymi i specjalistycznymi funduszami inwestycyjnymi otwartymi opowiadał się za niższym limitem. Opłaty za zarządzanie funduszami inwestycyjnymi w Polsce należą do najwyższych na świecie, dlatego zdaniem NBP ich obniżanie powinno być kontynuowane – usłyszeliśmy w biurze prasowym banku. – Interwencja regulatora w tym obszarze była konieczna ze względu na utrzymujący się od wielu lat brak samoregulacji rynku. Jednocześnie sektor towarzystw funduszy inwestycyjnych charakteryzuje się najwyższym wskaźnikiem rentowności kapitału własnego spośród wszystkich krajowych instytucji finansowych oraz kilkukrotnie wyższym niż sektor przedsiębiorstw. Wskazuje to na istnienie pola do obniżki wynagrodzenia pobieranego przez TFI – twierdzi NBP.

– Świeże dane GUS mówią o silnym spadku przychodów TFI w I połowie roku. Zniżki są bardziej dynamiczne od spadku aktywów, co może mówić o kondycji TFI więcej niż np. ROE – odpowiada Rusewicz.

Jej zdaniem kwestia opłat za granicą jest bardziej złożona niż w Polsce. – Poza opłatą za zarządzanie mamy tam opłatę dystrybucyjną czy serwisową. Jeśli to zagregujemy, okaże się, że poziom opłat w Polsce i za granicą jest porównywalny – ocenia. Przypomina też o tegorocznych cięciach opłat w funduszach dłużnych w związku ze spadkiem stóp procentowych. – Wejście do Polski funduszy zagranicznych spowoduje, że rynek w naturalny sposób dostosuje poziom opłat we własnym zakresie. Zapewne całkowita likwidacja limitów jest dziś niemożliwa, jednak liczymy na przesunięcie terminów, wydłużenie ścieżki, na której końcu mamy 2-proc. stawkę – tłumaczy Rusewicz.

Co ciekawe, NBP chce pójść krok dalej w kwestii opłat. – Należy także rozważyć wprowadzenie regulacji kompleksowo odnoszących się do wszelkich kosztów pobieranych z aktywów funduszy inwestycyjnych. Powinny one dotyczyć nie tylko stałych opłat za zarządzanie, lecz także opłat za zarządzanie uzależnionych od wyników osiąganych przez fundusze – twierdzą przedstawiciele banku. – Należy ponadto doprecyzować, jakie rodzaje kosztów mogą być pobierane z aktywów funduszu inwestycyjnego, jakie powinny być pokrywane przez TFI. Obecnie na rynku funduszy inwestycyjnych funkcjonują różnorodne rozwiązania w tej kwestii, przez co posiadacze tytułów uczestnictwa nie są traktowani w jednakowy sposób – zauważa NBP.

Fundusze inwestycyjne
Nie wszyscy powiernicy łapią się na rynkowe tempo
Fundusze inwestycyjne
Jeszcze nie czas na fundusze obligacji długoterminowych
Fundusze inwestycyjne
Potężne napływy do funduszy rynku pieniężnego
Fundusze inwestycyjne
Fundusze absolutnej stopy zwrotu – ktoś jeszcze o nich pamięta?
Fundusze inwestycyjne
Buczek: fundusze dłużne zarobią po 8 proc.
Fundusze inwestycyjne
Wdrażanie ESG w polskich funduszach idzie po łebkach