Ostatnie dane dotyczące bilansu płatniczego opublikowane przez Narodowy Bank Polski potwierdziły to, o czym od pewnego czasu otwarcie mówią przedstawiciele domów maklerskich. Polacy znacząco zwiększyli aktywność na zagranicznych giełdach. Z danych NBP wynika, że w czerwcu zainwestowali w akcje na rynkach poza GPW prawie 2 mld zł. W całym II kwartale wartość tego typu inwestycji wyniosła niemal 5 mld zł.

Liczne zalety

Wzrost wartości inwestycji zbiegł się w czasie z odbiciem cen na światowych giełdach po koronawirusowym załamaniu. Polacy rzucili się na przecenione zagraniczne akcje i z perspektywy czasu strategia ta okazała się słuszna. Rynek amerykański, który jest najpopularniejszy wśród polskich inwestorów, odrobił marcowe straty, a tamtejsze indeksy są blisko historycznych szczytów. W Polsce tak różowo natomiast nie ma. O ile mWIG40 i sWIG80 radzą sobie całkiem nieźle, o tyle już WIG20, czyli najważniejszy indeks naszego rynku, wciąż nie pozbierał się po tym, co wydarzyło się w marcu. Nie bez znaczenia jest również to, że w ciągu ostatnich lat dostęp do rynków zagranicznych dla polskich klientów został znacznie uproszczony.

– Klienci mBanku coraz chętniej inwestują w zagraniczne instrumenty ze względu na łatwość dostępu w naszej ofercie oraz duże zmienności. Ciekawym zjawiskiem jest podejście nowych inwestorów. Inwestycje w Teslę, Apple'a czy Microsoft są dla nich tak samo naturalne jak w CD Projekt czy PKN Orlen. Dużo szybciej niż dotychczasowi inwestorzy decydują się na kupno zagranicznych akcji i funduszy ETF. Jest nawet grupa, która inwestuje tylko za granicą – mówi Michał Wojciechowski, wicedyrektor w BM mBanku.

– Inwestycje na zagranicznych rynkach akcji zyskują zainteresowanie z wielu powodów. Po pierwsze, na rynku amerykańskim mamy do czynienia z niespotykaną na innych parkietach liczbą spółek dywidendowych. Dywidenda jest prawie oczywistością w przypadku każdej spółki publicznej notowanej na New York Stock Exchange. Po drugie, spółki publiczne notowane na New York Stock Exchange spełniają najwyższe standardy regulacyjne. Po trzecie, inwestor ma dostęp do wręcz fenomenalnej metodologii analitycznej – wylicza Jarosław Grzywiński, były prezes GPW. Mocną stroną rynków zagranicznych jest oczywiście także bogactwo wyboru. Inwestorzy mają jednak swoich ulubieńców. Wśród nich są fundusze ETF na ropę naftową, złoto, srebro czy też amerykańskie spółki technologiczne oraz te, na które duży wpływ ma pandemia koronawirusa.

Spokój GPW

Co na to przedstawiciele warszawskiej giełdy? – Dywersyfikacja portfeli inwestorów indywidualnych o akcje spółek zagranicznych to naturalny trend występujący na wszystkich rynkach rozwiniętych i Polska nie stanowi tu wyjątku. Generalnie najbardziej cieszy nas fakt, że Polacy zainteresowali się szerzej rynkiem kapitałowym – zapewnia Piotr Borowski, członek zarządu GPW. Jak dodaje, boom na inwestycje, w tym również te zagraniczne, wynika przede wszystkim z dwóch czynników: szukania przez inwestorów okazji inwestycyjnych po załamaniu cen akcji na giełdach po wybuchu pandemii oraz bardzo niskich stóp procentowych, które nie zachęcają do trzymania oszczędności w bankach. – Mamy nadzieję, że ci nowi inwestorzy zostaną na rynku kapitałowym na dłużej, a GPW ma dla nich rozbudowaną ofertę instrumentów finansowych, na którą składają się akcje, obligacje, kontrakty terminowe futures, opcje indeksowe, fundusze inwestycyjne (w tym typu ETF) oraz ponad 1,5 tys. tzw. produktów strukturyzowanych, które dają inwestorom możliwość pośredniego inwestowania w różne aktywa bazowe, takie jak globalne indeksy giełdowe, akcje, surowce, kursy walut, stopy procentowe, produkty rolne, a także tzw. koszyki akcji (kilku spółek), surowców lub indeksów. Mimo epidemii debiutują również na naszym rynku nowi emitenci obligacji i akcji. Generalnie dla polskich inwestorów inwestowanie na GPW jest tańsze niż na rynkach zagranicznych (niższe opłaty transakcyjne, rozliczeniowe oraz za dostęp do danych rynkowych), ponadto inwestorzy mają lepszy dostęp do informacji o spółkach notowanych na naszym rynku – przekonuje Borowski.