Energetyczny kogel-mogel

Nowa polityka energetyczna państwa nie zadowala nikogo: ani ekologów, ani górników, ani nawet rządu jako całości. Czy będzie drogowskazem dla firm, czy już na starcie trafi do kosza?

Publikacja: 15.02.2021 05:45

Foto: GG Parkiet

Zatwierdzenie przez polski rząd nowej polityki energetycznej państwa do 2040 r. (PEP2040) było oczekiwane przez wszystkich uczestników rynku. Przygotowanie dokumentu trwało tak długo, że część firm zdecydowała się przyjąć własne zielone strategie jeszcze przed jego publikacją. Ostatecznie okazało się, że plany firm są bardziej ambitne niż te przyjęte przez rząd, a i tak przy obecnych cenach CO2, które osiągnęły w ostatnich dniach rekordowe 40 euro/t, wydają się mocno spóźnione. Jeśli jednak strategia energetyczna ma być kompasem dla firm, to dokąd je zaprowadzi? A może trzeba będzie już na starcie aktualizować nowy dokument?

Zgniły kompromis

PEP2040 właściwie nie zadowala nikogo. Zawarte w dokumencie cele dekarbonizacji krajowej energetyki dla ekologów i przedstawicieli think tanków są mało ambitne, nieprzystające do obecnych realiów unijnej polityki klimatycznej. Dla górników zaś zbyt drastyczne, bo oni widzieliby szersze miejsce w energetyce dla węgla z polskich kopalń. Co ciekawe, w sprawie strategii podzielona jest nawet koalicja rządząca. Solidarna Polska ogłosiła, że jej ministrowie nie poparli dokumentu. Ich zdaniem realizacja polityki energetycznej przyczyni się do zwiększenia przez Polskę zakupu gazu z Rosji i energii elektrycznej z Niemiec. Tylko oparcie mocy wytwórczych na własnych zasobach, czyli na węglu, uchroni kraj przed utratą suwerenności energetycznej. Rodzi się pytanie – w jakim stopniu ten konflikt w rządzie może utrudnić podejmowanie dalszych decyzji w sprawie realizacji strategii.

Z samego resortu klimatu i środowiska płyną już sygnały, że w obliczu zmieniających się realiów na rynku energii strategię, której perspektywa sięga 2040 r., trzeba będzie zaktualizować już za kilka lat. Zdaniem prof. Konrada Świrskiego z Politechniki Warszawskiej, z powodu zaostrzającej się polityki klimatycznej w UE, niektóre cele przyjęte w nowej strategii już stają się nieaktualne.

– Projekt jest oderwany od realiów polityki europejskiej. Od dawna wiadomo, że w energetyce potrzebne są rewolucyjne zmiany. Tymczasem PEP2040 już w momencie wejścia w życie jest nieadekwatny – podkreśla z kolei Joanna Flisowska z Greenpeace Polska.

Spójrzmy zatem na liczby. W 2030 r. udział odnawialnych źródeł energii w końcowym zużyciu energii brutto wyniesie co najmniej 23 proc. Rozwijać ma się energetyka wiatrowa na morzu – moc zainstalowana w tych źródłach sięgnie 5,9 GW w 2030 r. i do 11 GW w 2040 r. Do 2030 r. zredukujemy emisję gazów cieplarnianych o 30 proc. w stosunku do 1990 r. Poza tym mamy jasność, jeśli chodzi o podejście rządu do energetyki jądrowej. Strategia wskazuje, że w 2033 r. ruszy pierwszy blok jądrowy o mocy 1–1,6 GW. Kolejne bloki będą włączane do systemu co dwa – trzy lata, a cały program jądrowy zakłada budowę sześciu takich bloków.

Do węgla dokument podchodzi wariantowo – w przypadku rosnących cen uprawnień do emisji CO2 udział tego paliwa w miksie energetycznym w 2030 r. spadnie do 37 proc., a w 2040 r. sięgnie już tylko 11 proc. W innym scenariuszu węgiel będzie odpowiadał za 56 proc. produkcji prądu za dziesięć lat i 28 proc. za dwie dekady. Biorąc pod uwagę, że – jak wskazują analitycy DM BDM – tylko w nieco ponad trzy miesiące uprawnienia do emisji CO2 wzrosły aż o 70 proc., scenariusz rosnących cen wydaje się jedyną właściwą ścieżką.

Według Bartłomieja Kubickiego, analityka Societe Generale, postawione cele nie są bardzo ambitne. – Uważam, że odnawialne źródła energii mogą rozwijać się znacznie prężniej i dekarbonizować energetykę zdecydowanie szybciej niż planuje rząd. Zwłaszcza jeśli doszłoby do zmiany tzw. ustawy odległościowej, która dziś hamuje rozwój farm wiatrowych na lądzie. Polska mogłaby mieć też znacznie ambitniejszy program morskiej energetyki wiatrowej. Tym bardziej że po wybudowaniu pierwszych morskich instalacji (5,9 GW w pierwszej fazie) infrastruktura służąca do stawiania morskich farm zostanie już odpowiednio rozbudowana. 5 GW dodatkowych farm w latach 2030–2040 to raczej mało – twierdzi Kubicki.

Aktualizacji strategii już teraz domagają się górnicze związki zawodowe i – jak przekonują – mają to obiecane przez rząd. Sam fakt uchwalenia polityki energetycznej jeszcze przed zakończeniem trwających od miesięcy rozmów w sprawie przyszłości polskich kopalń, podgrzał emocje wśród związkowców. Przekonują oni jednak, że dostali zapewnienie, że PEP2040 zostanie uzupełniony o zapisy porozumienia między rządem a górnikami. Chodzi m.in. o uwzględnienie działalności części kopalń do 2049 r. i o wpisanie do strategii inwestycji w niskoemisyjne technologie węglowe, takie jak np. zgazowanie węgla do celów energetycznych czy chemicznych. Związkowcy rzutem na taśmę próbują też przeforsować zgodę rządu na powrót do budowy bloku węglowego w Elektrowni Ostrołęka. To jednak scenariusz, który wydaje się dalece nierealny.

Spółki przespały boom

Jakie więc przełożenie będzie mieć PEP2040 na strategie krajowych firm energetycznych? – Planowany przez nas rozwój OZE, szczególnie w obszarze morskiej energetyki wiatrowej oraz rozwój niskoemisyjnych jednostek, jak na przykład kogeneracja w ciepłownictwie, wpisują się w ambitne cele przedstawione w przyjętym przez Radę Ministrów dokumencie – tak widzi sprawę Wojciech Dąbrowski, prezes Polskiej Grupy Energetycznej.

Tymczasem Bartłomiej Kubicki mówi wprost: – Przy tak mało ambitnych celach PEP2040 można stwierdzić, że polskie spółki energetyczne przespały boom w energetyce odnawialnej. Zwłaszcza w lądowej energetyce wiatrowej i słonecznej, gdzie już teraz zbliżamy się do takich mocy, które zaplanowano do roku 2030. W tej sytuacji spółkom właściwie pozostaje głównie skupowanie gotowych projektów farm, które są w trakcie budowy albo już działają – zauważa analityk Societe Generale. – Jeśli do 2040 r. Polska miałaby wybudować jedynie 11 GW mocy zainstalowanych w morskich farmach wiatrowych, to ambitne cele giełdowych firm są zagrożone. Przecież tylko PGE chce mieć farmy o łącznej mocy 6 GW do 2040 r., czyli więcej niż połowę rynku. A co w takim razie z ambicjami PKN Orlen, Polenergii, RWE, Tauronu, Enei i pozostałych firm? – zastanawia się Kubicki.

Niewykluczone więc, że rynek będzie rozwijał się własnym tempem, dyktowanym nie przez polityczne projekcje, ale przez rosnące koszty emisji CO2 i taniejące zielone technologie.

Firmy
Erbud i Onde ogłaszają wyniki i zapowiadają dywidendy
Firmy
MCI liczy na ożywienie
Firmy
Śnieżka liczy na silniejszego konsumenta
Firmy
Prezes Bumechu odchodzi. Przed nim nowe wyzwania sportowe
Firmy
Grupa Ferro poprawiła rentowność
Firmy
Pointpack: kurs się załamał. DHL Parcel Polska chce ograniczyć współpracę