Od przejęcia nadzoru przez KNF nad tym sektorem w 2013 r. do teraz upadło już 11 kas (wliczając w to SKOK Wybrzeże), a sześć zostało przejętych przez banki (tylko jedna przez inną kasę). Łącznie w tym czasie liczba kas zmalała o 20, do 35. Tylko w tym roku upadły cztery kasy. Sęk w tym, że płacą za to niemal w całości banki komercyjne. Od 2014 r. problemy SKOK kosztowały Bankowy Fundusz Gwarancyjny już 3,86 mld zł (do tego dojdzie gwarantowanie depozytów w SKOK Nike i Wybrzeże). Poza tym fundusz udzielił bankom wsparcia na przejęcie pięciu kas w postaci dotacji wartych 458 mln zł.

Dlatego Związek Banków Polskich wystąpił do Ministerstwa Finansów i Komitetu Stabilności Finansowej o zmianę sposobu finansowania upadłości SKOK. - Uważamy, ze kontynuowanie sytuacji, w której banki mają ponosić całkowite koszty takich zdarzeń jest niesprawiedliwe, nieuzasadnione i osłabiające zdolność banków do finansowania rozwoju w przyszłości - powiedział Krzysztof Pietraszkiewicz, prezes ZBP. Jego zdaniem proces restrukturyzacji i upadłości SKOK powinien być finansowany ze środków innych niż te, które zostały zgromadzone przez klientów banków w BFG na poczet gwarantowania ich depozytów. Proponuje także uznawanie wpłat przez banki (ok. 2 mld zł w ostatnich dwóch latach) za koszt uzyskiwania przychodu.

- Banki nie chcą więcej płacić na SKOK-i. Nie ma żadnego uzasadnienia do utrzymania wadliwej regulacji, w wyniku której polskie banki i ich klienci płacą za nieodpowiedzialne zarządzanie w sektorze SKOK – mówi Jerzy Bańka, wiceprezes ZBP.

Parę dni temu KNF zawiesiła działalność SKOK Wybrzeże. Ale jest duże ryzyko, że to nie ostatni taki przypadek, bo z 35 działających kas w pięciu kolejnych działa zarządca komisaryczny. To jednak nie wszystko. – W toku jest osiem kolejnych postępowań administracyjnych dotyczących ustanowienia zarządcy komisarycznego – mówi Jacek Barszczewski, rzecznik KNF.