Załamanie liry staje się groźne dla europejskich banków

Turcja › Pożyczkodawcy z mocną ekspozycją na tureckie aktywa mogą znaleźć się pod presją. Lira wciąż bije kolejne rekordy słabości, co będzie przekładało się na problem złych długów.

Publikacja: 12.08.2018 19:00

Załamanie liry staje się groźne dla europejskich banków

Foto: AFP

Załamanie liry tureckiej mocno przyspieszyło. W piątek rano ta waluta traciła 9 proc. wobec dolara. Za 1 USD płacono już 6,6 liry. W ciągu trzech dni lira zniżkowała aż o 19 proc., przez miesiąc o 26 proc., a od początku roku – o 42 proc. Rynkową panikę podsyciły piątkowe doniesienia dziennika „Financial Times" o tym, że Europejski Bank Centralny niepokoi się o ekspozycję europejskich banków na tureckie aktywa. W reakcji na ten przeciek, euro słabło wobec dolara (w ciągu dnia płacono nawet 1,143 USD za 1 euro). Rykoszetem dostało również wiele walut z rynków wschodzących, w tym polski złoty. W ciągu piątkowej sesji za 1 USD płacono nawet 3,759 zł, czyli kurs wrócił na poziom sprzed około trzech tygodni.

Finansowa bomba

W ostatnich miesiącach podlegający EBC mechanizm nadzoru bankowego zaczął się uważniej przyglądać powiązaniom europejskich banków z Turcją. Nie uznaje jeszcze sytuacji jako krytycznej, ale widzi spore ryzyko. Według doniesień „FT", regulatorzy z EBC uznali za szczególnie wrażliwe na turecki kryzys banki: BBVA, BNP Paribas i UniCredit. Steve Eisman, rynkowy guru, który przewidział globalny kryzys i zarobił fortunę, zajmując krótkie pozycje na instrumentach finansowych powiązanych z amerykańskim rynkiem hipotecznym (bohater filmu „Big Short"), obecnie zajmuje krótkie pozycje na akcjach BBVA i UniCredit. Ogólnie ekspozycja zagranicznych banków na tureckie aktywa jest szacowana na 223 mld USD.

Załamanie liry uderza w tureckie spółki i banki zadłużone w obcych walutach. Według danych Banku Centralnego Republiki Turcji, na koniec marca spółki z tureckiego sektora prywatnego były zadłużone w obcych walutach na około 245 mld USD, z czego 53 proc. przypadało na zadłużenie banków.

„Przy tak istotnym wzroście realnego zadłużenia niektóre tureckie banki mogą mierzyć się z widmem upadłości. (...) Tureckie banki udzielały tureckim firmom kredytów w dolarach i euro, oraz same zadłużały się w obcych walutach, co miało naturalnie mitygować ekspozycję na ryzyko walutowe, ale w tym wypadku jest to podwojenie ryzyka, ponieważ zadłużone firmy nie są w stanie obsługiwać swojego zadłużenia, które rośnie wraz z deprecjacją liry – i to samo dzieje się z zadłużeniem banków" – pisze Wojciech Bartosik, analityk Domu Maklerskiego Michael/Ström.

Turcja mierzy się również z deficytem na rachunku obrotów bieżących, sięgającym 6,4 proc. PKB, oraz inflacją wynoszącą w lipcu prawie 16 proc. Główna stopa procentowa wynosi tam 17,75 proc., ale w ocenie inwestorów jest wciąż zbyt niska. Na to nakłada się spór dyplomatyczny z USA. Rozmowy dotyczące zniesienia amerykańskich sankcji nałożonych na dwóch tureckich ministrów załamały się.

Kwestia przywództwa

– Najważniejszą kwestią dla rynków jest to, czy turecki prezydent Recep Erdogan zamienia się w wersję wenezuelskiego prezydenta Maduro, osobę oderwaną od rzeczywistości i obwiniającą obce spiski o problemy gospodarcze kraju, czy też będzie raczej jak Putin. Putin zawsze rozumiał, że kryzys gospodarczy może zagrozić jego rządom, więc mocno starał się go unikać – twierdzi Lars Christensen, strateg z firmy Markets and Money Advisory.

Choć Putin robi wiele, by nie wystraszyć inwestorów, to jednak rosyjski rynek jest pod presją w związku z nowymi amerykańskimi sankcjami. Za 1 USD płacono w piątek nieco ponad 67 rubli. Rubel stracił w trzy dni 5 proc. do dolara.

Finanse
Udane inwestycje to nie kwestia przypadku
Finanse
Zagranica rekordowo mocna na GPW
Finanse
Nadzór spełnił marzenia rynku. Bardziłowski prezesem GPW
Finanse
Giełdowa karuzela kadrowa dopiero się rozkręca
Finanse
Tomasz Bardziłowski oficjalnie prezesem GPW
Finanse
Skarbiec Holding miał 107 tys. zł straty netto w I poł. r.obr. 2023/2024