Za nami wybory prezydenckie we Francji. Wygrał je Emmanuel Macron, który – jak mogło się wydawać – był preferowany przez rynki. Mimo to indeksy giełdowe nie zareagowały na tę informację. Dlaczego tak się stało?
Adam Zajler: Trzeba pamiętać, że dla Francji jest to dopiero pierwszy punkt w długim programie zmian, których trzeba dokonać. Wybory prezydenckie nie rozwiązały zresztą całego ryzyka politycznego. Już w przyszłym miesiącu odbędą się we Francji wybory parlamentarne i prezydent Macron z pewnością liczy przy tej okazji na sprzyjający parlament.
Czy to oznacza, że to dalej polityka będzie rozdawała karty na rynkach?
Patrząc na wyniki wyborów prezydenckich we Francji, można powiedzieć, że ryzyko polityczne nieco jednak zmalało. Wyraźnie zwycięstwo Emmanuela Macrona daje nadzieję na to, że Front Narodowy nie zdobędzie większości w parlamencie. Trzeba jednocześnie mieć na uwadze, że w tym roku kalendarz polityczny jest bardzo bogaty. We wrześniu czekają nas chociażby wybory parlamentarne w Niemczech. Wcześniej, bo w wakacje, prezydent Trump ma przedstawić szczegóły reformy podatkowej. To także będzie miało duże znaczenie dla inwestorów. Poza tym proszę pamiętać, że sezon wynikowy w Stanach Zjednoczonych dobiega końca. Informacje ze spółek jeszcze przez chwilę mogą być w centrum uwagi inwestorów, jednak niedługo znów to wydarzenia polityczne będą odgrywały kluczową rolę na rynkach.