Wystarczy porównanie z analogicznym okresem ubiegłego roku roku, by odczuwać niepokój. W ciągu pierwszych ośmiu miesięcy 2018 r. import energii elektrycznej dobił 5812,3 GWh, zaś eksport był dwukrotnie wyższy niż obecnie i wyniósł 1572,4 GWh.

Z danych PSE wynika, że zakupy polskiej energii słabną równomiernie na wszystkich kierunkach: póki co, najwięcej eksportujemy na Litwę – 243,2 GWh (w analogicznym okresie 2018 r. było to 481,1 GWh), do Szwecji (162,3 GWh wobec 248,8 GWh w 2018 r.) i Niemiec – 152,7 GWh w porównaniu do 539,8 GWh. Szczególni uderzający jest właśnie ostatni przypadek: najważniejszy odbiorca polskiego prądu spadł na trzecią pozycję.

Niewiele natomiast zmieniły się dane dotyczące importu. W pierwszych ośmiu miesiącach tego roku najwięcej energii elektrycznej kupiliśmy od Szwedów (1956,8 GWh wobec 2080,1 GWh w 2018 r.), Niemców (1598,1 wobec 1322,1 GWh w 2018 r.) i Litwinów (1510,4 GWh wobec 1090,4 GWh w 2018 r.).