Nasze źródła zbliżone do rządu potwierdzają, że w projekcie pozostawiono zapisy o dużych ilościach energii z farm wiatrowych na lądzie (około 1 tys. MW), którą Ministerstwo Energii chce zamówić w ramach tegorocznej aukcji, gdzie przyznawane jest wsparcie. Cofnięte też będą niekorzystne dla wiatrakowców zmiany w podatku od nieruchomości.

Od stycznia 2018 r. zgodnie z projektem rządowym danina znów może być naliczana od fundamentów i wieży, a nie od całości wiatraka, wraz z jego najdroższą częścią. To może się spodobać dużym inwestorom. Niezadowoleni będą jednak nadal właściciele małych wiatraków, borykający się już dziś ze spłatą kredytów. Protestować będą samorządy.

– Większość wiatrakowych gmin w Polsce będzie miała problemy finansowe – ostrzega Leszek Kuliński, wójt gminy Kobylnica i przewodniczący Stowarzyszenia Gmin Przyjaznych Energii Odnawialnej. Jak tłumaczy, zgodnie z obowiązującym prawem, potwierdzonym wyrokami sądów administracyjnych, już w październiku i listopadzie 2017 r. prawie wszystkie samorządy posiadające na swoim terenie wiatraki skonstruowały budżety na ten rok, uwzględniając wyższy podatek. Teraz będą musiały dokonać korekt. Przy czym nie mają szansy na przywrócenie w krótkim czasie subwencji wyrównawczej, którą gminy otrzymują z budżetu państwa. Zmniejszono ją tam, gdzie przekroczono wyznaczony próg dochodów własnych.

– Jeśli dodatkowo na terenie gminy, tak jak u mnie, inwestor dokonał optymalizacji podatkowej, to po zmianie podstawy naliczania podatku od nieruchomości zostanie z jedną trzecią tej kwoty, która należałaby mu się, gdyby żadnych zmian w tym zakresie nie wprowadzano – zauważa Kuliński. – Dziś sytuacja jest patowa. Trudno będzie ją rozwiązać z korzyścią dla wszystkich – dodaje.